Wedkamojehobby
"Racja! Fantastic sam plastik, słoma z butów i jeszcze lisia kita na zadzie "
Trafnie Sie okresliles.
Jaka samokrytyka tylko podziwiac
Użytkownik kokosz77 edytował ten post 05 kwiecień 2013 - 07:14
Zaloguj się lub Zarejestruj by otrzymać pełen dostęp do naszego forum.
Napisano 04 kwiecień 2013 - 21:30
Wedkamojehobby
"Racja! Fantastic sam plastik, słoma z butów i jeszcze lisia kita na zadzie "
Trafnie Sie okresliles.
Jaka samokrytyka tylko podziwiac
Użytkownik kokosz77 edytował ten post 05 kwiecień 2013 - 07:14
Napisano 04 kwiecień 2013 - 21:32
Ja miałem to szczęście i bolenia pierwszego faktycznie złowiłem na swojego woblera Wiesz jaki masz cel i widać zdrowo podchodzisz do realizacji więc co tu pisać czekam na kolejne woblerki pozdrawiam Tomek
Napisano 04 kwiecień 2013 - 21:32
Artech i 1. pracuje najbardziej fajnie i będzie to pierwsza przynęta którą zacznę rzucać w maju.
Napisano 05 kwiecień 2013 - 11:42
jako wujek dobra rada odradzałbym dla początkujących woblery tzw. boleniowe można szybko się zniechęcić i zacząłbym od prostszych konstrukcji
Napisano 05 kwiecień 2013 - 12:05
jako wujek dobra rada odradzałbym dla początkujących woblery tzw. boleniowe można szybko się zniechęcić i zacząłbym od prostszych konstrukcji
Tutaj się z kolegą zgodzę boleniówki to jedne z bardziej wymagających konstrukcji . Niema co się zniechęcać trzeba próbować .
Troszkę z kolegi poznaniaka się pośmialiśmy , a teraz poważnie na tym forum znajdziesz wszystko czego potrzeba do doszlifowania umiejętności porady , opisy , techniki zdobienia . Wielu chłopaków już pokazało jaki progres można zrobić w rok czasu tobie życzymy tego samego czytaj , próbuj i kombinuj , czekamy na kolejne woblery .
Napisano 05 kwiecień 2013 - 19:02
Podobnie jak Ty zacząłem przygodę ze struganiem od boleniówek i to bezsterowych co jest trudniejszą sztuką od klasycznych, lipy trochę zmarnowałem, nerwów trochę poszarpałem ale coś tam wystrugałem Najlepsze jest w tym to, że cały czas trzeba kombinować a to z ołowiem a to z kształtem a jak wypali to micha się cieszy i zapał taki, że by człowiek siadł i strugał noc i dzień Powodzenia.
Użytkownik Tomek1988 edytował ten post 05 kwiecień 2013 - 19:03
Napisano 06 kwiecień 2013 - 07:55
Może staż i ilość sztuk nie powala jak narazie lecz zdążyłem się już przekonać, że zrobienie dobrze pracującego woblera boleniowego nie jest łatwie ale przekonałem się też, że jest możliwe. Dlatego nie pójdę w myśl dobrych porad co lepiej a co warto. Nie chcę robić woblerów na szczupaka bo ich połowy mnie nie interesują. Interesują mnie bolenia więc na nich skupiam dłubanie w drewnie i nie widzę celu w omijaniu woblerów boleniowych jeśli to właśnie je chcę robić. A wiadomo, że nauczę się tej sztuki tylko poprzez praktyczne ich robienie, a z każdą kolejną partią powinienem być o kroczek w przodzie zarówno z pracą woblera jak i designem.
Myślę, że narazie dość moich wywodów i muszę zaprezentować kolejną partię. Kiedy ona będzie tego jeszcze nie wiem, zależy na ile matka praca i inne dziedziny życia pozwolą. Pewne jest, że będą kolejne partie. Wielką przyjemność mi sprawia dłubanie w drewnie i dochodzenie tych wszystkich tajników dociążanie a jego wpływu na pracę.
Chciałem podziękować wszystkim za miłe słowa na dzień dobry oraz wszystkim tym którzy jeszcze takie zamieszczą gdyż po takich komentarzach przybywa sił i wiary...
Użytkownik Maestro edytował ten post 06 kwiecień 2013 - 07:56
Napisano 06 kwiecień 2013 - 09:33
Fajnego wysmarowałeś wniocha z niecierpliwością czekam na więcej - pozdrowienia z Koziego Grodu Tomek
Użytkownik rybson edytował ten post 06 kwiecień 2013 - 09:35
Napisano 06 kwiecień 2013 - 10:39
Na tle tych wobków fajnie będzie obserwować progres jaki poczynisz przy następnych powodzenia !
Napisano 06 kwiecień 2013 - 12:43
(...) Interesują mnie bolenia więc na nich skupiam dłubanie w drewnie i nie widzę celu w omijaniu woblerów boleniowych jeśli to właśnie je chcę robić. A wiadomo, że nauczę się tej sztuki tylko poprzez praktyczne ich robienie, a z każdą kolejną partią powinienem być o kroczek w przodzie zarówno z pracą woblera jak i designem.
(...) Wielką przyjemność mi sprawia dłubanie w drewnie i dochodzenie tych wszystkich tajników dociążanie a jego wpływu na pracę.
(...)
To, co napisałeś - święte słowa. Rób to, co lubisz, a odpłaci Ci się. I bądź ambitny, w życiu warto podnosić poprzeczkę.
Napisano 06 kwiecień 2013 - 13:11
Koledzy dość mocno uruchomili wyobraźnię czyniąc z woblera boleniowego zaawansowaną "konstrukcję" na kształt promu kosmicznego
Oczywiście tak nie jest, do tego nikt nie wykonał wybitnie skutecznego woblera, który potrafi łowić bolenie tak skutecznie jak np. dobry wobler kleniowy łowi klenie, stąd każdy jest na takiej samej pozycji startowej. Od jakiegoś czasu wnikliwie drążę temat łowienia boleni i muszę przyznać, że dotychczasowa wiedza w tym temacie jest delikatnie mówiąc powierzchowna, ma to oczywiście swoje plusy gdyż pozostawia furtkę dla odkrywców i dlatego ryby są dla nas tak interesujące...
Osobiście doceniam ludzi z poczuciem humoru i nie widzę nic złego żeby z niego korzystać
Napisano 08 kwiecień 2013 - 14:22
Szykuję kolejną partię 6 sztuk. Będę je robił na raty bo trochę napięty grafik w pracy na najbliższe dni więc ukażą się w pełnej krasie pod koniec tygodnia lub w weekend. Za oknem 10 stopni nawet odpuszczę sobie okoniowanie na rzecz skończenia wobków tak by na maj mieć coś co może skusić bolenia.
Wziąłem na szybko jednego dociążyłem według nowej myśli, chodzi wąsko jak i poprzednie ale nie mam pomysłu jak wzbudzić w woblerze migotanie. Także jeśli chodzi o pracę woblera stanąłem mocno w miejscu. Nie wiem jak iść dalej. Usiłowałem dodawać obciążenie powyżej "umownej osi woblera", jeśli się przesadzi to wobler kładzie się na plecy, jeśli dodałem z umiarem nie kładł się ale niestety nie migocze. Nie mam pomysłu jak to rozwiązać. Może lekko się kolebie jedynie ale to lekko. Trochę jestem zrezygnowany ale to chwilowo i się nie poddaję bo chcę robić dobre woblery boleniowe i będę się starał by tak było.
Poniżej przedstawiam filmik z pracy woblera, w końcówce filmiku nieco dokładniej widać jego pracę. Najlepiej obejrzeć końcówkę kilka razy. Co prawda jest to miejsce gdzie nie ma warkoczy, prądów wstecznych i nurtu ale jakaś namiastka i ogólna myśl jest przedstawiona. Proszę o ocenę. A ewentualne sugestie mogą być tu lub na priv, jak kto woli.
KLIK : http://tinypic.com/p...p?v=2555s7d&s=6
Użytkownik Maestro edytował ten post 08 kwiecień 2013 - 14:22
Napisano 08 kwiecień 2013 - 14:34
Eee ja już się przekonałem że w wannie to się co najwyżej kąpać można. Weź wobki jedź nad wodę porzucaj i dopiero zobaczysz w wannie nie zaobserwujesz tego czego w cieku . Dobrze kombinujesz z wysokością obciążenia ale jest jeszcze ilość obciążenia, grubość korpusu . Najważniejsze kotwice załóż - nawet jak sprawdzasz tylko jak chodzi
Użytkownik Wędkamojehobby edytował ten post 08 kwiecień 2013 - 14:35
Napisano 08 kwiecień 2013 - 16:50
Oj Maestro , kto robi testy wobka boleniowego na 20 centymetrowym kawałku linki ? Jedź nad rzekę , machnij porządnie kijem , to zobaczysz czy ładnie poleci . Następnie przeciągnij ekspresem pod prąd i w poprzek nurtu . Jak będzie stabilny , to wtedy zacznij ustawiać jego pracę . Pozdrawiam .
Napisano 17 kwiecień 2013 - 11:09
Nowości na razie nie wiele ale ponieważ stwierdziłem, że pokazywać będę to co jest godne uwagi jeśli chodzi o pracę a nie o sam wygląd to przecież woblery to nie pokaz mody tylko mają łowić ryby. A, że czas zaczyna mocno naglić a do maja coraz bliżej niebawem zaserwuje jakieś nowości. Na chwilę obecną chciałbym zaprezentować mój wobler nr 1 po małym liftingu i wklejeniu docelowego steru.
A tutaj prezentuje filmik z jego pracą, na którym niestety nie za wiele widać i falka trochę zmyla ale mogę powiedzieć że woblerek chodzi wąsko i delikatnie kolebie się na boki.
Napisano 17 kwiecień 2013 - 14:53
Tak z daleka wydaje się że lekko dryga woblerek a ten kołowrotek co używasz dużo pali?ładnie warczy
Napisano 17 kwiecień 2013 - 15:26
No właśnie woblerek niezbyt jak to napisałeś "dryga" to przez tą falkę tak się wydaje. Rzeka wylała na łąki i zabardzo nie ma innych warunków na testowanie. A w tle słychać motor zapewne bo mój odcinek przy domowy jest w centrum miasta a nieopodal jest most z dość dużym natężeniem ruchu. Pozatym coś mi kiepsko wychodzą filmiki tego typu jak ten ponieważ robione telefonem a ręce ma się tylko dwie.
Napisano 06 maj 2013 - 09:09
Jakiś czas temu na potrzeby pewnych zawodów zrobiłem na szybko małą serię kilku sztuk moich pierwszych małych woblerów. Na zawody niestety i tak nie udało mi się pojechać ale woblerki były. Dnia 4 maja nie planowałem iść na ryby miałem mieć gości. Jednak udało mi się wyrwać około godziny 13 na dwie godzinki nad wodę. Zniechęcony brakiem bolenia z ostatnich dni postanowiłem wziąć moją wklejankę i uderzyć na Wartę na okonie. Pierwszy rzut nic, drugi - o jest skubnięcie ale jakieś cienkie. Przez kolejne pół godziny ani pstryka. Przypomniałem sobie, że mam w pudełku 3 małe woblerki które sam zrobiłem i przecież już są ustawione. No to jedziemy z tematem. Przeławiam kawałek odcinka dwoma z nich niestety nic się nie dzieję. Wyciągam zupełnie bezmyślnie mojego "żuczka". Który ma 4,5cm i wygląda tak:
Przeciągam go wędką po wodzie pod nogami żeby zobaczyć czy na pewno jest dobrze ustawiony i wyskakuje mi do niego ryba jednak kawałek przed woblerem się cofa. Nie wiem czy to był kleń czy jaź bo woda mętna, ryba mogła mieć około 30cm. Myślę sobie: "chyba z żuczkiem coś jest na rzeczy". Nie mam zielonego pojęcia o rybach typu kleń czy jaź nawet nie specjalnie czytałem o nich więc moja wiedza teoretyczna w ich temacie jest nikła a praktyczna - żadna. Żuczek fajnie pracuje, rybka się nim zainteresowała więc rozpoczynam biczowanie wody. Rzucam 2-3 razy przy brzegu niestety nic. Rzuciłem w nurt przy około 4-5 rzucie. Dwa obroty korbką i bam. Jedno uderzenie dość tępe i słabe. Myślę sobie: "okoń? No chyba nie? W nurcie? Na żuczka?" Dwa obroty korbką i rybka robi odjazd, hamulec skwierczy. "No to mam jakąś świnię na kiju". Adrenalina szybko skoczyła, serce zaczęło mocniej bić i jedna myśl w głowie "Krzychu, teraz albo nigdy". Wklejanka 1-10g i żyłka 0.16 to mam w głowie, oraz to że zapiąłem coś dużego. Wklejanka nie jest byle jaka bo z pracowni i czuję, że ma duży zapas mocny i świetnie sobie radzi w nurcie, boje się o kołowrotek jaxona bo mam wrażenie, że zaraz się rozsypie. Ryba wydaje mi się potwornie silna i duża, stara się uciekać do dna. Troszkę panikuję czy w coś się nie wplącze bo wiem, że przy dnie jest trochę patyków ale "Krzychu, przestań...". Rybka zaczyna murować do dna co mnie bardzo zdziwiło, jestem w szoku co się dzieję na tej mojej wędce. Udaje mi się powoli rybkę oderwać z dna dość mocno rwącej Warty po czym robi mi kolejny już nie tak wielki odjazd. Po około 3-5 minutach wspaniałej zabawy rybka powoli opada z sił i daje się ciągnąć niemal jak kłoda już przy powierzchni. Około 3 metry ode mnie wyłania się. "O k***a, kleń! ale świnia!". Kleń ma około 45-50cm (mogłem pomylić się o 5cm). Stoję w wodzie do połowy kaloszy klenia mam już pod nogami. "Wygrałem!". Widzę, że kleń jest zapięty na ostatnią kotwicę i wisi tylko na 1 haku który jest dość mocno wyprostowany. Tylko co teraz? Podbieraka nie mam, zostaje mi chwyt za kark. Cały się trzęsę bo nie mogę uwierzyć co mam pod nogami. Ale "Krzychu, przestań...". Kucam moczę rękę w wodzie i "chwytam go raz, idziemy na brzeg robić fotę z tym żukiem w pysku i pokażę chłopakom na jerkbait." W momencie gdy pewnie chwyciłem klenia za kark pokazał mi, że jeszcze ma mnóstwo siły i odpiął się z tego 1 grota rozprostowanego, ochlapał mnie sowicie i popłyną tam gdzie jego miejsce. "I tak byś wrócił ale chciałem Cię uwiecznić na zdjęciu...". Trochę było mi przykro, że nie udało się fotki cyknąć ale musicie mi uwierzyć na słowo. Spinninguję drugi sezon na Warcie i dopiero się uczę spinningu. Pięknie rozpocząłem ten sezon.
Stałem jak wryty w wodzie do połowy kaloszy na tle błękitnego nieba z mocno sfatygowanym żuczkiem wiszącym na żyłce i zacząłem płakać jak dziecko... tak spłakałem się myśląc ile wyjść w poprzednim sezonie zaliczyłem na pusto bez ryby a dziś trafiłem takiego klenia i to na mojego woblera. Pierwsza ryba na własny wobler i pierwszy w życiu kleń. Piękne uczucie, uwierzcie....
Dwie lekcje
1. Podbierak
2. Kotwice kupujemy markowe - nie oszczędzamy
Niestety żuczek jest tak mocno sfatygowany, że nie mogę go już ustawić. Jestem w trakcie szykowania partii kilkunastu sztuk przynęt kleniowych gdyż po tej sytuacji zainteresowałem się tą silną i waleczną rybą.
Maestro
Poznańska Warta
Napisano 08 maj 2013 - 16:34
Może staż i ilość sztuk nie powala jak narazie lecz zdążyłem się już przekonać, że zrobienie dobrze pracującego woblera boleniowego nie jest łatwie ale przekonałem się też, że jest możliwe. Dlatego nie pójdę w myśl dobrych porad co lepiej a co warto. Nie chcę robić woblerów na szczupaka bo ich połowy mnie nie interesują. Interesują mnie bolenia więc na nich skupiam dłubanie w drewnie i nie widzę celu w omijaniu woblerów boleniowych jeśli to właśnie je chcę robić. A wiadomo, że nauczę się tej sztuki tylko poprzez praktyczne ich robienie, a z każdą kolejną partią powinienem być o kroczek w przodzie zarówno z pracą woblera jak i designem.
Od razu widać, że chłop normalny. Wie czego chce.
Sam staram się nie radzić innym nieproszony, chociażby dlatego, że "rady" mogą kompletnie się mijać z zamysłem twórcy. Inna rzecz, że nowych, nieznanych rzeczy, nie tworzy się na podstawie już istniejących przedmiotów.
Gratulują pójścia własną drogą
Napisano 10 maj 2013 - 07:13
Boleniówki chwilowo poszły na boczek bo zacząłem rzeźbić coś pod kontem klenia gdyż zainteresowałem się tą rybką po ostatnich wydarzeniach i staram się kreować przynętę kleniową w tej chwili (a do boleniówek na 100% i tak wrócę ).
Może wygląd wobka nie powala ale przekonałem się na pięknej rybie, że to nie pokaz mody i liczy się praca. Wyglądu nabiorą zapewne przy którejś setnej sztuce.
Filmik z pracą. Oczywiście kamerzysta ze mnie kiepski i jakość nie powala (telefon). Oska pracuje równo, może tego na filmie nie widać ale chyba nawet zbyt agresywnie i zbyt często drga. Przy szybszym zwijaniu świetnie sobie radzi, nie wyskakuje. Waży dobre 6-7g przy 3,5cm co pozwala mi na dalekie rzuty (taka teoria by nie być zbyt blisko ryby bo łowię w miejscu gdzie nie ma się gdzie schować). Co sądzicie?
Użytkownik Maestro edytował ten post 10 maj 2013 - 07:17
0 użytkowników, 2 gości, 0 anonimowych