Ciekawy materiał w tym filmiku, choć ... paradoksalnie wpasowujący się w tę samą, "ciasną" retorykę odwołującą się do dwóch kardynalnych nieporozumień ... po pierwsze - odwołującego się do prób odnoszenia się do problemu "co zrobić z tą wodą, która już jest w korycie rzeki", a po drugie - traktującego rzekę jako to, co w korycie rzecznym i w okolicy bezpośrednio przyległej do koryta ... w całym materiale bodaj ani raz nie pada określenie "terasa zalewowa", pierwsza ani druga ... jako "dolinę rzeczną" określa się to, co obejmuje koryto oraz pas nadbrzeżny, który tylko gdzieniegdzie jest lasem łęgowym czy bagnem, albo starorzeczem (takie nastawienie wskazuje na pewien regionalizm podejścia) ...
Jeśli woda już znajdzie się w korycie rzeki to niewiele można z tym zrobić ... to, co po stu latach wciąż przywołuje się, w rodzaju "polderów" czy "suchych zbiorników", które były znane jako rozwiązania przed wiekami, i WÓWCZAS wystarczające, jest kolejną iluzją ... dziś nie wystarczą ... a o tym poniżej ... w dodatku informacje o tych "zbawioennych" rozwiązaniach technicznych są podawane w formie bardzo uproszczonej, wręcz demagogicznie uproszczonej ... Poza tym, czymś innym jest zaniedbanie wytworzonych kanałów rzecznych, z czego bierze się i zaburzenie transportu materiału dennego, jak i "zarastanie międzywala", utrudniające spływanie wody kanałem, a czymś innym - naturalne bagna czy strefa nadbrzeżna w rzekach nieskanalizowanych ... nasze największe rzeki są w istocie kanałami, wytworzonymi jeszcze w XIX wieku, a później zaniedbanymi ... a jak się już ma kanał, to trzeba o niego dbać, bo inaczej nie funkcjonuje i powoduje zagrożenia ... oraz trzeba dbać o to, żeby dopływ wody to tego kanału nie przekraczał jego możliwości przetransportowania wody ...
Cała powierzchnia lądów składa się z dolin rzecznych, oddzielonych od siebie działami wodnymi ... Dolinę rzeczną nalezy utożsamiać z całym terenem zlewni, a nie tylko z otoczeniem koryta ... dolina rzeczna to obszar o wiele szerszy niż zasięg nawet największych historycznie "wysokich wód" ...
Jeśli woda z całej doliny znajdzie się w korycie rzeki, to powstaje żywioł, nad którym nie sposób zapanować ... a im więcej w dolinie rzeki powierzchni pozbawionej naturalnej chłonności wody, zdolnej do zatrzymania wody, tym szybciej całośc wody znajdujacej się w dolinie trafi do koryta i spowoduje wezbrania oraz powodzie ... im bardziej ułatwiony spływ wody z doliny rzecznej do koryta rzeki tym większy problem ... Zazwyczaj zapomina sie o takich konstrukcjach poza korytem rzeki, jak wszelkiego rodzaju kanalizacje "burzowe", odwodnienia dróg, drenaże terenów itp. itd. Te wszystkie konstrukcje przyspieszają spływanie wody do koryta ...
Największym problemem, wobec którego rozwiązania techniczne dotyczace koryt rzek są bezradne, jest właśnie dramatyczne zmniejszanie się retencji "glebowej" w dolinach rzecznych, wynikające z ich zabudowy ...
Na koniec - istotny paradoks. Otóż, te same przyczyny prowadzą do występowania powodzi, jak też prowadzą do występowania ... suszy ... "Powódź i susza w jednym stoją domu..." ... w dodatku susza, znów paradoksalnie, usposabia do wystąpienia powodzi, bo wyschnięta ziemia (nawet po "namoknięciu") ma dramatycznie zmniejszone możliwości wchłaniania opadów, ułatwiając spływanie wody do koryta rzeki ... i potęgując wezbrania ... ale o tym już rzadko sie wspomina ...
Pozdrawiam serdecznie
Jerzy Kowalski