Po pierwsze - nie spłyciłem, a kwestionuję przydatność doświadczeń w specyficznym, jak dla nas, obszarze. Poza tym ich nie odrzucam - napisałem że przeważnie niewiele z nich dla nas wynika .
Zapodaj wątek:
- jaki flasher na pstrąga, a jaki na łososia
- jaka długość przyponu do woblera, a jaka do hootchiesa,
- czy używacie trollig disców - a jeśli tak, to do czego,
- jaki typ planner boardu i dlaczego,
- ile wypuścić przynętę za kulą,
- etc...
Zobaczymy, ilu speców się odezwie. Takie łowienie to u nas margines i - jak słusznie zauważyłeś - praktykwowane jest głównie w morzu. Cóż mogę powiedzieć - szkoda, że tak niewielu kolegów którzy trollingują na morzu dzieli się swoimi doświadczeniami.
Myślę, że równie ciekawych rzeczy moglibyśmy się nauczyć od np. Skandynawów. Natomiast to, że te nacje łowią tak, czy siak, nie może być i nie będzie jedynym i niepodważalnym argumentem za lub przeciw danemu rozwiązaniu. Fakt, że używają np. głównie multików, nie oznacza automatycznie, że jest to np. najlepszy pomysł na kleniojazie. Podejrzewam, że cały czas używają np. kołowrotków baitcastingowych, których zalet nie znam i pewnie nie poznam.
W moim łowieniu nie znalazłem żadnych plusów stosowania żyłki. Sugerowana jako pozytywne cecha rozciągliwość będzie tylko przeszkodą przy braniach z daleka. Może byłby to ciekawy pomysł do DR-a, gdzie przy braniu na którkim dyszlu trochę dodatkowek amortyzacji się przyda - ale ja pozytywnego wpływu nie zauważyłem.