Pojechaliśmy dzisiaj po południu z kolegą nad małe jeziorko porzucać, bez wielkich nadziei. Po obejściu całego brzegu i złowieniu jednego esoxika na rovera stwierdziliśmy, że zmieniamy wode. Za parę dni koniec sezonu pstrągowego, w tygodniu może się nie udać wyskoczyć, więc decyzja jedna - jedziemy na pstrągi. Dojechaliśmy jakoś ok. 17:30. Sprzęt szczupakowy - ja Avid 3/4oz i Fuego z linka 10kg, a Łukasz na kołowrotku linka ok.13kg (jak na trocie
). Najpierw poszliśmy kawałek w góre, ja łowiłem na Executora 7, Łukasz na Minnow 7T. Za chwile obserwujemy zbiórkę, Łukasz leci, ale pstrąg nie daje się skusić. Wracamy do mostu i schodzimy w dół, ja lewym brzegiem, kolega prawym. Odszedłem trochę, aby obłowić ciekawe miejsce, a tu nagle...Barteeeeek. Myślę sobie, że złapał jakąś rybkę, ale pewnie nic wielkiego. Nagle krzyki zamieniają się w spazmatyczne wrzaski. Oczami wyobraźni widziałem go po szyję w wodzie trzymającego się jakiejś gałęzi (już kiedyś tak było
). Przyspieszyłem kroku, patrze i faktycznie stoi po pas w wodzie...ale coś trzyma. Z drugiego brzegu pstrąg wydawał się mały. Sytuacja okazała się poważna więc zacząłem szybko biec w stronę mostu aby przejść na drugi brzeg. Dobiegam i...dębieje. Łukasz trzyma dziwnym chwytem, stojąc po pas w dziurze pięknego, grubego potokowca - 53cm!
Pstrąg wziął na bardzo krótkiej lince, prawie pod nogami. Podczas próby lądowania Łukasz skończył w wymytej dziurze. To największy pstrąg Łukasza i największy jakiego widziałem na żywo. Piękny. Patrze na zegarek jest 18. Kolega mówi, że ma dość wrażeń i już nie łowi. Ja schodzę jeszcze kawałek, ale widząc jak się trzęsię (z powodu pstrąga i zimna) kapituluje
. To chyba jeszcze nie koniec sezonu, rozbudził we mnie nowe nadzieje po całym nie najlepszym sezonie.
Oczywiście pstrąg został obfotografowany, ale niestety kiedy próbujemy ocucić rybe, aparat wiszący na szyji dotyka wody. Wydawało się, że nic mu się nie stało, ale coś się jednak rozwaliło. Po wytarciu działał, a teraz coś świruje. Więc na zdjęcia musicie poczekać. A jest na co!
Życzę wszystkim takich zakończeń sezonów!
Pozdrawiam