Koledzy, sprawa jest krótka lecz z tłumikiem. Jak już wiadomo wprowadzono nam zakaz trollingu w okręgu Lublin. Podstawa?? - Brak. Przynajmniej ja nie widzę. Bo co??? Proszę Was o pomoc. Dziś Lublin, jutro tarnów, pojutrze Warszawa. Za tydzień zostanie nam tylko trolling po zatoce za trocią. Proszę o pomoc. Trzeba zebrać trochę podpisów i pokazać okręgowi, że się myli. Niestety w czasie kiedy koledzy bawili się komputerami, ja chodziłem za kiełbiami z kotuszką na haku i nie wiem jak zorganizować e-podpisy do przesłania okręgowi. Proszę o pomoc jak przy podbieraniu dużego wąsa. Sukces może być tylko zespołowy. Nasz sprzeciw ma znaczenie. Jak pchniemy to, to zajmiemy się górnym wymiarem dla wąsa i zlikwidowanie idiotycznego limitu 1 szt dziennie. Liczę na WAS.
Zarząd Okręgu PZW w Lublinie
Ul. Nałkowskich 105
20-470 Lublin
My niżej podpisani wyrażamy zdecydowany sprzeciw przeciwko zakazowi trollingu wprowadzonemu uchwałą ZO w Lublinie. Wprowadzenie takiego zakazu nie ma żadnych podstaw merytorycznych i jest przejawem arogancji i skrajnego nie koleżeństwa wobec wędkarzy łowiących metodą legalną, choć mniej powszechną z racji choćby ograniczeń finansowych, od metod najczęściej stosowanych nad Wisłą. Trolling jako metoda niszowa i mniejszościowa powinna być chroniona przez Zarząd Okręgu tak jak chronione są wszelkie mniejszości w naszym kraju. Na tym również polega nowoczesna demokracja. Uległość zarządu okręgu wobec elektoratu nie rozumiejącego trollingu, w tej i podobnych kwestiach, spowoduje nacisk na inne decyzje ZO nie służące ani nowoczesnemu wędkarstwu ani dobrej kondycji wód. Przykładem niech będą pojawiające się często żądania zarybień rzek karpiem zamiast rybami prądolubnymi, czy powszechny opór działaczy przed nowoczesnymi metodami wędkarskimi, które docierają do nas z różnych stron świata – jak np. metody wertykalne. Zakazu trollingu nie da się obronić ustawowym obowiązkiem prowadzenia racjonalnej gospodarki rybackiej, gdyż ZO ma instrumenty prawne służące regulacji ilości ryb zabieranych z łowisk, bez potrzeby ograniczania metod połowu. Przykłady takich pozytywnych regulacji mamy na południu kraju gdzie nikomu nie przyjdzie do głowy ograniczanie skutecznych metod połowu, a zagrożone populacje pstrągów i lipieni chroni się obligatoryjnym nakazem wypuszczania ryb. Takie łowiska mamy na Sanie, Dunajcu i wielu innych rzekach. Zastąpienie tych instrumentów zakazami krzywdzącymi jedną grupę wędkarzy nie sprzyja ochronie ryb, a jest jedynie przejawem syndromu psa ogrodnika. Wielu z nas zainwestowało, głównie w bieżącym roku, niemałe pieniądze w sprzęt, który miał służyć uprawianiu i doskonaleniu wyłącznie tej metody a zachętą do trollingowania były również inwestycje w porty na Lubelskiej Wiśle, pozwalające uprawiać trolling w cywilizowany sposób. Zakup i wyposażenie pontonu lub łódki trollingowej z silnikiem to koszt zwykle przekraczający 20 tys.zł, a górna granica wydatków na trolling praktycznie nie istnieje, co wynika choćby z wysokich cen dobrych przynęt trollingowych. Sprzęt trollingowy ma przy tym bardzo ograniczone zastosowanie w powszechnie dopuszczonej przez PZW metodzie spinningowej. Jeśli więc Zarząd Okręgu podejmie uchwałę niekorzystną dla wędkarzy trollingowych, będziemy zmuszeni dochodzić na drodze sądowej odszkodowań za inwestycje poczynione przez nas w metodę trollingową. Z poważaniem
Podpisy:.
.
.
.
.
Do wiadomości:
Wydawnictwo Wędkarski Świat
Prezes ZG PZW – Dionizy Ziemiecki
Użytkownik rózgaś edytował ten post 15 listopad 2013 - 23:01