OD pewnego czasu mam wielką ochotę zabrać się za temat trollingowania a nie ciągania przynęty za łódką.
Z rozmów z miejscowymi wynika że rozsądnych ryb - zarówno pstragów jak i szczupaków powinienem szukać w okolicy 5-15m, i najlepiej trolować albo martwą rybą (15-20cm płotka na systemiku na pstrąga, podobna lub większa makrela na szczupaka) albo łagodnie pracującymi woblerami - najbardziej spodobały się po oględzinach fatso i warriory.
Problem jedyny jak zejść w takie niedostępne głębie i odchłanie (często jak przepływam z miejscówki na miejscówkę to na echu widać duże łuki w pół wody - na 10-12metrach na 25metrowych głębiach, w okolicy stad białej ryby stojącyh powiedzmy 5-8metrów). Niby sa woblery SDR którymi powinno się tam zejść (perch 14 sdr, ernie muskiemania) ale coś za coś - mają dość kosmiczną akcję i prawie wyrywają kij z ręki, a wg miejscowych powiniem raczej używac subtelniejszych przynęt. Czyli wygląda na to że zostaje nam winda, której nadal nie mam. Ale znowu nie raz czytałem o przywieszkasz z ciężarków przed przynętą, zastanawiam się jednak czy np 150g ołów da radę sprowadzić fatso 14s na 10-12metrów.
Kolejna rzecz to trollingowanie po shannon, gdzie cały czas zmienia się głębokość - od 2 do 11 metrów, wszystko pomiędzy
![:mellow:](/public/style_emoticons/default/mellow.png)