wyjątki
#1 OFFLINE
Napisano 29 styczeń 2009 - 08:56
A więc co, gdzie, jak
#2 OFFLINE
Napisano 29 styczeń 2009 - 09:51
Atak całkiem poprawny, niespodziewany i pewnie raczej sam się zapiął, na 1 grot kotwiczki.
#3 OFFLINE
Napisano 29 styczeń 2009 - 10:05
Takich miedzy 15 a 20 cm.
I to wszystko latem na jeziorze Wulpinskim.
Guzu
#4 OFFLINE
Napisano 29 styczeń 2009 - 10:30
Ja mialem kilka takich przypadkow, w roznych sytuacjach...
Moze zaczne od Leszczy...
Nie jest tajemnica, ze okresowo ryba ta moze atakowac przynety spiningowe, z tym, ze raczej sa to przynety w rodzaju niewielkiego twisterka albo obrotowki. W koncu w czym jest Leszcz gorszy od Wzdręgi czy Jazia?
W czerwcu zlowienie Leszca(Leszczy) na spining (przynety niewielkie) na J.Rajgrodzkim nie bylo dla mnie zadnym szokiem ale złowienie na Narwi na wahadłówke Alga nr 4 juz tak (przyneta wewnatrz ryjka, zaczepione za 3 groty)
Zdjecia nie mam a szkoda, Leszcz byl spory, kolo 1,5kg ale tajemnica dla mnie bedzie jak mimo wszystko zmiescil w sobie tak duza kotwice...
Gumo
#5 OFFLINE
Napisano 29 styczeń 2009 - 11:05
#6 OFFLINE
Napisano 29 styczeń 2009 - 11:12
#7 OFFLINE
Napisano 29 styczeń 2009 - 11:24
Niedawno , bo w grudniu mój kolega łowiąc w Narwi okonie złowił lina.Prawidłowo zacięty wewnątrz pyska.
BartekG1980 też złapał lina na obrotówkę nr 3 o ile się nie mylę, inny kumpel na wiosną tego zeszłego roku złowił żółwia czerwonolicego. Ja łowiłem karasie na paprochy, uzbrojone normalnie główką. Gdy zmieniłem na troka (sądziłem że będzie więcej brań) przestały, powrót do główki i znów brania. Była niezła zabawa, bo najmniejsze miały około 30cm.
Kiedyś byliśmy na jednym zbiorniku zaporowym, tego dnia wiało i trudno było rybe znależć. Trafiliśmy na zgrupowanie szczupaków, takich do 60cm, brały jak wściekłe, ale trochę nietypowo. Było walnięcie, taki typowo sandaczowy pstryk. Trzeba było ciąć w tępo, często brania nie były w ogóle zauważalne, poza drobnym skokiem linki.
#8 OFFLINE
Napisano 29 styczeń 2009 - 11:39
#9 OFFLINE
Napisano 29 styczeń 2009 - 17:29
Z sytuacji które mnie spotkały, zdarzało się łowić karasie na paproszki ale to celowo, raz przy okazji uwiesił się karpik ok 2kg ale spadł.
Najśmieszniejszą sytuację miałem jak kiedyś po kilku godzinach bezowocnego biczowania wody różnymi przynętami urwałem woblera i próbowałem go wyczesać jakąś obrotówką, więc ściągałem powolutku po dnie tak żeby jechać w zasadzie w warstwie mułu, oczywiście blaszka nie pracowała ale niewielkiemu szczupaczkowi to nie przeszkadzało.
Podobną sytuacje miał mój kolega. Szczupak uderzył w kotwiczkę z ciężarkiem podczas czyszczenia miejscówki z glonów.
Innym razem łowiłem na spławik na chleb i szczupak uderzył we wpadającą do wody przynete zanim spławik dotkną wody.
mine miałem mniej więcej taką bo nie zauważyłem samego brania tylko spławik zamiast stanąć pognał w trzciny.
Jeśli chodzi o Jazie wspomniane w kenartowym wątku to przypomina mi sie jeszcze sytuacja kiedy w boleniowego wobka prowadzonego ekspresem z nurtem przywalił bardzo przyswoity jaź
#10 OFFLINE
Napisano 29 styczeń 2009 - 18:29
#11 OFFLINE
Napisano 29 styczeń 2009 - 18:31
#12 OFFLINE
Napisano 29 styczeń 2009 - 18:59
#13 OFFLINE
Napisano 29 styczeń 2009 - 19:28
#14 OFFLINE
Napisano 29 styczeń 2009 - 19:43
#15 OFFLINE
Napisano 29 styczeń 2009 - 20:25
Polowilismy na szkierach leszczy na jerki .
Jak co roku w pogoni za zebtymi ustawiamy sie w okolicach tarlisk leszczy ,sledzi,teorja mowi ze stoja tam zazwyczaj szczupaki .W godzine mielismy kilka -leszczy za pysk i dwa wymiarowe zebate.
http://www.fotosik.pl/pokaz_obrazek/pelny/3b5b6b2fdc9a14c0.h tml
#16 OFFLINE
Napisano 29 styczeń 2009 - 20:34
Raz łowiąc na spławik, wyrzuciłem zestaw z pustym haczykiem,żeby zobaczyć jaki ustawić grunt, złowiłem wtedy małego karasia.Kiedyś z kolei ściągając zestaw z kukurydzą uderzył na to okoń wielkości 15cm.
#17 OFFLINE
Napisano 29 styczeń 2009 - 22:21
Mój największym wyjątkiem jak do tej pory było złowienie na sandaczowego woblera miętusa, rybka miała około 30 cm i była zapięta prawilnie.
Z innych wyjątków, łowienie uklei, jelcy, krąpi i płotek na obrotówki 00 na Warszawskiej wiśle.
W temacie leszczy, w swoim wędkarskim żywocie złowiłem kilka sztuk na spina, natomiast rekordy pobijał pewien stary wędkarz, rzecz działa się ładnych kilkanaście lat temu nad jednym z urokliwych jeziorek w Borach Tucholskich, ów dziadek (w tamtym czasie mój wakacyjny guru wędkarski) z premedytacją łowił Lechy(prawdziwe patelnie) na mocno dociążoną obrotówkę nr.3 na kilku lub kilkunastu metrowych blatach. !!!
Ryby łowił z zadziwiającą powtarzalnością więc nie było mowy o żadnym przypadku, w tamtych czasach spędziłem wiele godzin nad rozmyślaniem o tym fenomenie i jak do tej pory nigdy więcej się z czymś takim nie spotkałem.
To co teraz napiszę nie dokońca jest odpowiedznie na nasze forum,ale....
Jezioro (te same o którym wspominałem powyżej) w tamtych czasach było niesamowicie zaczupaczone, tam z wielkimi wypiekami na twarzy łowiłem swoje pierwsze szczupaki i właśnie tam notorycznie podczas połowów spławikowych zdarzały mi się ataki na ściągany spławik !! Gdybym wtedy wpadł że może by tak na jakiegoś poperka, myślę że wyniki byłyby fantastyczne !!
Ktoś wcześniej wspomniał o żółwiu czerwonolicym, powiem tylko tak, w stolicy też jest na takiego szansa Kumpel złowił, co prawda na picerka, ale nasze zdziwienie było nieomal bezgraniczne (silna bestia).
Pozdrawiam
Kuba
#18 OFFLINE
Napisano 31 styczeń 2009 - 02:11
#19 OFFLINE
Napisano 01 luty 2009 - 01:03
#20 OFFLINE
Napisano 01 luty 2009 - 19:55
Użytkownicy przeglądający ten temat: 3
0 użytkowników, 3 gości, 0 anonimowych