Łowię na Goczałkowicach kilka sezonów i żadna nieprzyjemność mnie nie spotkała. W dodatku jestem przyjezdnym...
Zastanawiałeś się, czy czasem nie wywołujesz w ludziach złych emocji?
Ja miałem dwie nieprzyjemne historie, a nie jeżdżę za często nad ten zbiornik.
1. Niedawno prawie oberwałem kamieniem od dzieciaka, który rzucał nimi nad moją głową, po czym zwróciłem mu naprawdę delikatnie uwagę, aby może poszedł gdzieś dalej się bawić. Wyskoczył ojciec, oczywiście podpity i prawie mnie pobił. Gdyby nie moje zdolności negocjacyjne różnie mogłoby się to skończyć
2. Druga historia, sporo odleglejsza w czasie, to "przegryzione" opony w samochodzie, na rejestracjach spoza województwa.
Może faktycznie nie musiałem tego pisać, bo takie historie mogą się zdarzać w innych miejscach, ale jak na kilka wypadów w ciągu kilku lat to jakoś zbyt często bywało nieprzyjemnie... Albo pech albo faktycznie coś tam jest nie tak. Co do ludzi, rozmawiałem kilka razy z miejscowymi i są faktycznie nieprzyjemni, co potwierdza w moim przekonaniu obiegową opinię o nich.
Wróćmy jednak do tematu, czyli ryb drapieżnych. Znajomi, którzy częściej jeżdżą nad jezioro Goczałkowickie zgodnie twierdzą, że coś złego dzieje się z tą wodą, jakby wymarła. Jeszcze kilka sezonów temu było nieźle, teraz jest tragicznie. Sandacz, szczupak praktycznie gdzieś zanikły, czasem trafią się jakieś pojedyncze sztuki i to przeważnie niewielkie. Okonia trochę jest, ale też bez rewelacji.
Co do połowów z łodzi, jest on zakazany z własnych środków pływających. Podobno rybaczówka organizowała, nie wiem czy dalej organizuje, rejsy dla VIP-ów, za słone pieniądze w celu pospiningowania kilka godzin z kutra. Niby fajna inicjatywa, ale trzeba trochę grosza na to przeznaczyć, czasem nie warto.
Fajnie, że kręci się filmiki z połowów z jeziora w celu reklamy, ale trochę one wypaczają rzeczywistość, bo aby złowić takie ryby z brzegu trzeba się nagimnastykować i to porządnie.
Woda faktycznie śmierdzi, trochę teraz jest lepiej, ale jeszcze kilka/kilkanaście lat temu nie dało się wytrzymać. Może tego niektóre osoby nie odczuwają, ze względu na okoliczność, że się przyzwyczaiły, ale jak wyjedzie się ze Śląska i pojedzie w czystsze rejony to czuć różnicę.
Nie chcę nikogo zniechęcać, ale jakbym miał do wyboru np. Czorsztym, gdzie akurat często bywam, nie zastanawiałbym się ani chwili i wybrałbym Małopolskę.
Forum jest chyba po to, aby dzielić się spostrzeżeniami, ja ostatnio mam same negatywy do powiedzenia o tym jeziorze. Jeśli wywołałem negatywne emocje u kogoś to proszę wybaczyć, nie taki miałem zamiar.
Użytkownik Hamilton edytował ten post 27 czerwiec 2017 - 21:58