Od jakiegoś czasu, stęskniony wędkowania w okresie okresów ochronnych i wysokiego stanu wody w Wisełce uskuteczniam wyprawy ze spinningiem na prywatne łowisko na stawach. Problem tkwi niestety w tym, że łowisko jest typowo karpiowe (karpii bez liku) zaś drapieżników tyle co nic. Ot czasami mały szczupaczek, sandaczyk, trochę jazików. Ładne są tylko sumy, ale te częściej nie żerują niż żerują.
Znudzony 5 godzinami bezowocnego spinnigowania postanowiłem sprawdzić, czy bardzo intensywnie żerujące karpie (cmokające) są do złowienia na spinning.
Są !!! I to bez większego trudu

Trochę teorii. Karp drapieżnikiem nie jest, ale jak prawie każdy karpiowaty robalem nie pogardzi. Takim robalem przemierzającym toń wodną jest najczęściej pijawka. Karp płynie sobie za taką pijawką i podszczupuje ją za koniec ogona (nie połyka). Podszczypywana pijawka nie ucieka, bo nie ma na to szans (jest za wolna) tylko zbija się w grudkę i przylega do dna. Na to tylko czeka karp. Podpływa od góry i zasysa pijawkę razem z wodą a potem przez ułamek sekundy ocenia jej wartość kulinarną i gdy mu nie pasuje BŁYSKAWICZNIE wypluwa.
Dlaczego o tym piszę ? Bo naszą pijawką będzie 6 cm twister z lekką główką (do 5 gr). Stawy są zazwyczaj płytkie do 1 metra i cięższej główki na takie płycizny nie trzeba. I teraz najważniejsze czyli sposób prowadzenia. Polega on na serii szybkich szarpnięć podczas których pozwalamy twisterowi na ulamek sekundy opaść na dno i niemal w tym samym momencie wykonujemy kolejne szarpnięcie. W międzyczasie oczywiście szybko zwijamy luźną żyłkę. Karp zasysa twistera leżącego w bezruchu na dnie i jesli nie wykonamy błyskawiczego poderwania przynety nie ma szans na zacięcie. Jeśli mógłbym do czegoś przyrównać ten sposób lowienia to do spinningowania za rapą z tym że tutaj pozwalamy przynęcie na ułamek sekundy dotknąć dna.
Zabawa z 3 kg grubaskiem na półmetrowej wodzie na lekkim kleniowym kijku z kołowrotkiem 2000 to niezapomaniane przeżycie.
A teraz tytułem wytłumaczenia. Ta metoda to nie jest podszarpywanie ryb. Karpie zapięte są ZA PYSK OD ŚRODKA. Wyjątkowo za krawędź pyska od zewnątrz (czyli tak jak czasami rasowi drapieżcy). Twister jest mały i mały jest hak więc zapięcia za bok się nie zdarzają. Oryginalne w tej metodzie jest to, że ryba atakuje przynętę pozostającą w bezruchu, czyli inaczej niż przy spinningu za drapieżnikami, gdzie ruch równa się atak.
Nie wierzycie to spróbujcie. Jak zobaczycie rozdziawione ze zdumienia gęby karpiarzy, których sprzęt miesci się w małej ciężarówce, jak patrzą na kolesia ze spinningiem w ręku i gumową glistą na końcu, który co chwila holuje karpia - zmienicie zdanie. Karpia miałem co drugi rzut.
Przy następnej wyprawie trzasnę kilka fotek więc ewentualne niedowiarki zobaczą hak twistera tkwiący w górnej wardze karpia

pozdro
ps. A Wisełka i tak rządzi.
