Szukając jakiegoś "uniwersała" pod szczupako-sandacza na łódkę, ale czasem gliniankę/małą rzekę z brzegu umyśliłem sobie "Elitkę" od St. Croix, taką 2 składową 2,29cm i 5-18 cw. Jako, że jednak kije tego producenta do tanich nie należą i pewnie spora część ceny (poza świetnymi walorami użytkowymi i materiałami) to jednak cła, podatki, a i też "za samą nazwę się płaci" , zacząłem się zastanawiać, na ile odbiegają od nich inni producenci. I przyszedł mi do głowy rodzimy Dragon z linią HM62X.
Tu też ręczna robota, materiały przyzwoite - może nie wszystko takie top, jak w topowych St. Croix (np. przelotki), to jednak odkąd pamiętam, był to sprzęt stawiany dla tych bardziej wymagających i mogących sobie pozwolić na więcej wędkarzy.
Czy więc można zestawić ze sobą te dwie marki? Czy Dragon wypada zdecydowanie gorzej? Gdzie w kijach St. Croix, w jakiej serii, może być odpowiednik rodzimych HM62X. Tak na szybko, uniwersałem Dragona na moje potrzeby (moja wzorcowa przynęta na moje łowiska to 10 cm guma na główce 5-10g) wydaje się być 2,45m i cw 4-21g.