Bieszczadzkich pstrągów c.d.
Pstrągi 2015
#1381 OFFLINE
#1382 OFFLINE
Napisano 29 kwiecień 2015 - 09:09
Tomus gratuluję kapitalnych rybek w tym sezonie.Takie pytanko jakich przynęt używasz na tych trzcinowiskach.Mam kilka takich odcinków w swojej okolicy,ale w tym sezonie jakoś kiepsko z wynikami.
Dzięki !!!! - wszystko to jigi po 4-5cm długości
#1383 Guest_DAWIDspinn_*
Napisano 29 kwiecień 2015 - 16:17
Tak samo łowie, w pewnych okresach nie ma chyba lepszej przynęty
- wingston lubi to
#1384 OFFLINE
Napisano 30 kwiecień 2015 - 10:22
A ja właśnie zamówiłem u Janusza Widła 3 woblerki pstrągowe <kiełbia,ukleję i strzeblę>
Czy macie jakieś doświadczenia w łowieniu pstrągów na woblerki Janusza ?
#1385 OFFLINE
Napisano 30 kwiecień 2015 - 12:28
No jakieś 25 lat
- popper, bartolomeo, pawelHERP i 2 innych osób lubią to
#1386 OFFLINE
Napisano 30 kwiecień 2015 - 22:08
Szybki wyskok wieczorową porą Wahadełko 5 cm, mojej produkcji. Takie zdrowe i odpasione aż miło. Chociaż wody maaalutko...
- popper, Artech, tomas i 17 innych osób lubią to
#1387 OFFLINE
Napisano 30 kwiecień 2015 - 23:31
piękne zdjęcie
#1388 OFFLINE
Napisano 01 maj 2015 - 10:04
Ale urodziwy .
#1389 OFFLINE
Napisano 01 maj 2015 - 14:55
Dziś poznałem, jak cienka jest granica między najpiękniejszym, a najgorszym dniem w życiu..
Poranek zaczął się w sumie całkiem udanie. Namierzyłem fajną rybkę jednak nie mogłem niczym jej skusić; w międzyczasie niedaleko pokazała się druga i tą udało się zdjąć:
Mimo zamieszania jakie towarzyszyło zmaganiom z tym pstrągiem, wcześniej podejrzany osobnik znów zaczął żerować. Postanowiłem przysiąść do niego i rzeźbić do skutku.
Przez dobrą godzinę na końcu przyponu zmieniłem zawartość całego pudełka, żadna muszka nie zdołała jednak skusić pstrąga do brania. Zacząłem podejrzewać że coś jest nie tak, ryba cały czas żeruje, cały czas się spławia i mimo celnego podawania przynęt nie chce "zeżreć" żadnej z nich.. może to jakiś szczur albo inny zwierzak?
Zdecydowałem się wprowadzić w życie myśl która już wcześniej zakiełkowała mi w głowie, widząc dziesiątki malutkich chruścików przepływających przy korzonkach w których ustawiła się ryba. Założyłem małego lipieniowego chrusta i z ogromnym wysiłkiem, by nie zatonął podawany rzutem rolowanym w zakrzaczonym miejscu, zaprezentowałem go rybie. Zebranie. Zacięcie, początkowo niemrawa walka, jednak gdy przyciągnąłem pstrąga do brzegu ten wpadł w furię. Odjazdy z hebla, w końcu świeca w powietrzu, ryba dobre 55 centów. Kiedy spadła do wody i wciąż czułem jej pulsujący na sznurze ciężar stwierdziłem że jest moja, że musi być dobrze zacięta i nic już nie może mi jej odebrać.. a jednak
Delikatny haczyk na którym zawiązałem malutkiego lipieniowego chrusta nie wytrzymał harców grubego kabana.. Co zrobić. Myślałem że nic gorszego mnie już dziś spotkać nie może; jednakże srogo się pomyliłem.
Otrząsnąłem się po stracie pięknej ryby i łowiłem dalej, choć już bez wiary i przekonania. Obławiałem miejsce malutkim mikrostrimerkiem w naturalnym kolorze prowadzonym pod powierzchnią rzeki, gdy nagle z rozpamiętywań nad poprzednią porażką wyrwało mnie potężne branie. Odruchowo zripostowałem zacięciem, na które odpowiedź wryła mnie w ziemię. Ryba kilkukrotnie z całą mocą targnęła wędką jakby chcąc wyrwać mi ją z ręki i odjechała kilkadziesiąt metrów ze świstem tnąc linką powierzchnię wody. Od razu przypomniała mi się walka z 60 tką którą wytargałem w poprzednim sezonie i nie pomyliłem się. W toni błysnęła krępa sylwetka potężnego pstrąga.. Przeciąganie linki trochę trwało, ryba w końcu zaczęła się męczyć a ja radować, jak pięknie udało mi się powetować wcześniejszą porażkę. Jak się okazało przedwcześnie.. Ryba wylądowała w podbieraku, jednak po chwili zaczęła energicznie majdać się na wszystkie strony. Odrzuciłem podbierak czym prędzej na brzeg jednak pstrąg odbił się i wylądował wprost w gałęziach zalegających przy brzegu.. desperacko rzuciłem się w wodę za wszelką cenę chcąc uratować moją zdobycz, która szamotała się w oplątanych przez przypon patykach.. pamiętam że przez chwilę miałem w dłoniach jej pękate, spasione cielsko.. jednak żyłka pękła a pstrąg wyśliznął się z dłoni, na dodatek z muchą w pysku..
Pewnie długo nie będę się mógł z tym pogodzić. Złowić pstrąga na około 60 cm i stracić go bez możliwości pstryknięcia choć jednej pamiątkowej fotki...
Użytkownik Michał P. edytował ten post 01 maj 2015 - 15:08
- tomi78, Artech, pietrus i 32 innych osób lubią to
#1390 OFFLINE
Napisano 01 maj 2015 - 17:17
Wiesz gdzie stoi. Póki mucha fruwa, wszystko jest możliwe. Na tydzien odpuść sobie rybki zeby sie podleczyć psychicznie, i ruszaj złowić oba. Trzymam kciuki. Zazdroszczę takich pięknych kropków... Btw. Największe zostają w wodzie.
#1391 OFFLINE
Napisano 01 maj 2015 - 19:09
Niezle Odbijesz sobie nastepnym razem
#1392 OFFLINE
Napisano 01 maj 2015 - 19:28
Może tak miało być, by to wspomnienie ciągle rozpalało Twoją muchową wyobraźnię Dorwiesz Go na jętce - czego życzę
#1393 OFFLINE
Napisano 01 maj 2015 - 20:20
Tak na prawdę to go złowiłeś. Nie dał się tylko zmierzyć i sfotografować Szklanka do połowy pełna!
I masz go namierzonego, prędzej czy później sie skusi. Mucha na bezzadziorze?
#1394 OFFLINE
Napisano 01 maj 2015 - 20:24
dotknięty się liczy
#1395 OFFLINE
Napisano 01 maj 2015 - 20:29
Może i się liczy, ale ja się czuję pokonany jedno jest pewne, motywacji do wyrównania rachunków mi nie zabraknie
#1396 OFFLINE
Napisano 01 maj 2015 - 20:32
Może i się liczy, ale ja się czuję pokonany jedno jest pewne, motywacji do wyrównania rachunków mi nie zabraknie
i o to chodzi
#1397 OFFLINE
Napisano 01 maj 2015 - 20:38
Ja miałem takiego sprytnego łobuza w zeszłym roku, że dwa razy siedział na haku i dwa razy mi spadał. Dawałem mu coś koło pół metra.
Dwa razy klęczałem w rzece zrezygnowany po tych porażkach. Za każdym razem ta sama ryba. Siadła mi na psychę niesamowicie. Trzeci raz w zeszłym sezonie niestety nie dała się podejść.
Ale w tym roku ją (bo to samiczka) złowiłem
Rachunki wyrównałem, buziaka dałem i ... w przyszłym roku też (mam nadzieję) - ją złowię
- Darek P i Krupin lubią to
#1398 OFFLINE
Napisano 01 maj 2015 - 20:55
#1399 Guest_Tomek O_*
Napisano 01 maj 2015 - 21:49
Tylko jak tu się z łóżka cichaczem wyslizgnac o 4 rano żeby sie kobita nie zorientowała.?
W dawnych czasach i cieplejszych miesiącach spało się w stogu siana nad samą rzeką. Dla samego klimatu choć raz w życiu warto !
- xnt@ lubi to
#1400 OFFLINE
Napisano 01 maj 2015 - 22:24
W dawnych czasach i cieplejszych miesiącach spało się w stogu siana nad samą rzeką. Dla samego klimatu choć raz w życiu warto !
a nie łaska nad wodą saute w galotach z rozłożoną muchówką
w czasie jętki noc ciepła i krótka
trochę takich nocek spędziłem nad Łupawą,Brdą czy Wdą
Użytkownicy przeglądający ten temat: 2
0 użytkowników, 2 gości, 0 anonimowych