Witam. Łowię na casting już dość długo i jakoś nie mam ochoty sięgać po spina. Niestety casting ma jedną wielką wadę, o czym castingowcy dobrze wiedzą, czyli problem małych i lekkich przynęt. Wiem że są multiki i wędki zdolne miotać przynęty nawet o wadze 4g ale po pierwsze niezbyt daleko a po drugie takie zestawy nie są tanie. Mój najdelikatniejszy zestaw może posłać na rozsądną i użyteczną odległość nie mniej niż 9-8g. Wiosenne polowanie na okonie czy klenie jest raczej poza moim zasięgiem, ale jest jeden sposób. Jest coś takiego jak pływaki sbirulino, kawałek jakiegoś tworzywa o wadze od kilku do kilkudziesięciu gram w wersji pływającej, wolno tonącej i tonącej. Można więc za pomocą tego czegoś zamontowanego na lince przed przyponem posłać na duże odległości nawet muchę, co mam zamiar wypróbować wczesną wiosną na okoniach i kleniach.
Teraz dylemat:
W regulaminie jest że zabrania się stosowania w metodzie spinnigowej (casting w naszym regulaminie to to samo) dodatkowych wskaźników brań, a sbirulino przynajmniej w wersji pływającej może za taki wskaźnik zostać uznane przez jakiegoś nadgorliwego strażnika. W skrajnym przypadku nawet wersje tonące, są tacy co nie brakuje im niczego prócz szarych komórek a bardzo pragną polepszyć statystyki ukaranych "kłusowników".
Jezioro na którym, przeważnie łowię jest dość mocno pilnowane przez różne służby co się chwali ale nadgorliwców też nie brakuje. Przypuśćmy że trafię na takiego regulaminowego gestapowca i co wtedy, co mi grozi, jaka kara.
A może ma ktoś pomysł jak się bronić.
Użytkownik LFF edytował ten post 11 luty 2015 - 22:18