Ja od 10 lat regularnie corocznie robię ok 15 dniówek nad ta rzeką w okolicach środkowego jej biegu. Wżeniłem się w rodzinę z Podkarpacia i z każdą wizytą u rodzinki uskuteczniam maratony właśnie nad Wisłoką. Jest to rzeka cudowna, bo dzika. Można znaleźć sobie tam kawałek miejsca dla siebie; np ja od 5 lat w pewnych miejscówkach - wcale nie małych mało tego, że nie spotkałem wędkarza. Nie znalazłem śladu wędkarza na brzegu. Czym to jest okupione wiadomo: pieszymi godzinnymi wędrówkami (bo samochodem nie da się dojechać), przedzieraniem się przez gęstwiny itp. atrakcje. Plusy są takie, że po 4 dniach takiego łowienia waga mi potrafi spaść o 4-5kg. Generalnie podsumowując Wisłoka to moja miłość Fajnie, że założono dla Niej odrębny wątek.
Kilka fotek ode mnie w temacie:
Z okna samochodu udało mi się kiedyś podjechać takiego "byczka":
A tu rybka z zeszłego piątku. Jak żyję, płotki na 4 dychy jeszcze nie przytuliłem:
.. i na deser Salmonid (cokolwiek to jest: bo zdania są podzielone ):
Ryba była złowiona powiedzmy w okolicach Dębicy ostatnimi dniami sierpnia. Na miarce 80 cm. Myślałem, że to głowacica - pasowałoby do układanki bo kiedyś ponoć do Wisłoki próbowano introdukować gatunek, ale koledzy (znający salmonidy z praktyki) od razu wyprowadzili mnie z błędu. Pozostała troć/łosoś (też gatunki wyrywkowo wprowadzane ) .. ale skąd taka ryba w środkowym biegu Wisłoki. Złowiłem takie ryb jeszcze 3 sztuki (ale zasadniczo mniejsze ), myśląc sobie wtedy, że głowy łowię.
Pozdr.
Użytkownik Trouter edytował ten post 09 czerwiec 2015 - 18:40