A wiec jak zwykle troszkie spozniona relacja , no ale przynajmniej wpis na ten rok trza zaliczyc wiec bedzie to krotkie streszczenie mojego sezonu muskowego. U mnie zaczal sie w pierwszy weekend maja, wybralem sie na kropki ale niestety Herbacianka byla bardzo kaprysna I przez caly dzien walki z chaszczami mialem tylko 2 wyjscia. Zeby ratowac honor, pod wieczor uderzam pod zapore na Wielka Rzeke zeby chociaz co zapunktowac. Od razu notuje pobicie w krzakach pod brzegiem. Wchodze po pas do wody I posylam dzerka firetigera I prawie z marszu mam walniecie. Mlyn, ryba szaleje ale woda tam po kolana I szybko go laduje na piach. Mial tylko 38 cali ale za to spaslaczek, niestety fotki nie ma, gdy podnioslem go do fotki wrednie mi sie wyrwal I spadajac do wody pieknie wbil mi kotwice dzerka w udko samemu sie wypinajac . Na sczescie kotwica przebila tylko spodniobuty I spodnie oszczedzajac nozke ale niemalze brakowalo to sam bym sie musial odhaczac.
W 2 tyg potem znowu uderzam na Wielka Rzeke ale a inna zapore, tam brzeg stromy, kamulce ale fajnie woda kreci. Na dzerka glidin rapa mam wyjscie ale, musky pudluje. Zmieniam taktyke I tym razem zamiast szarpac dzerkiem zakladam Salmo percha I wypuszczam daleko z pradem a potem powolutku z przytrzymaniami sciagam pod prad wzdluz kamieni. Lapie 2 zaczepy ale latwo wyszarpuje woblera, 3 zaczep jakis mocny I przy probie uwolnienia nagle “ozywa”!!! Musky robi kilka mlynow 2 salta ale w koncu chwytam go bogagripem. Znowu junior tylko 34 cale ale walczyl zacnie. Za godzine w ten sam sposob lowie jeszcze 25 calowego pistoleta. Ogolnie dzien udany, 2 muskacze, male ale przynajmniej smak porazki zmyty I Salmo perch ma zaliczone kilka dziur po zebach w korpusie.
W ktorys weekend czerwca znowu nad znajoma zapora, tym razem pogoda zrobila sie bardzo nie-czerwcowa bo zimno, wiatr I deszcz. Mimo to walcze ostro na casta I na muche tym bardziej ze kumpel mial rano jednego zlowionego I 2 wyjscia do fatso. Niestety mimo mojego animuszu muskie totalnie mnie zlewaja I przez 5 godz nie widze nawet ogona. Po 1wszej wchodze w faze zrezygnowania I rzucam juz beznamietnie. W akcie desperacji zakladam bardzo oczojebnego hellohounda I postanawiam jeszcze raz oblowic doplyw ktory juz chyba 100 razy oboralem dzerkami I streamerami. Nagle notuje miekki I ciezki zaczep, powoli pociagam pod powieszchnie zeby wyhaczyc dzerka z pniaka. Nagle zkaplem sie ze “pniak” ma zeby I pletwy a 20cm dzerk w kacie paszczy wyglada jak paproszek !!! Konsternacja I ja I musky zamieramy!!, ja budze sie pierwszy I jednym plynnym ruchem laduje go na piaszczysty brzeg. Musky wtedy tez sie obudzil bo zaczyna wariowac. Odrzucam wedkie, dociskam leb do piachu I szybko zapinam na bogagripa. Miarka pokazuje 47 z plusem, czyli nowa zyciowka !! Niestety na moim brzegu nie ma nikogo zeby cyknac mi fotke I zadnego sensownego miejsca zeby ustawic aparat na samowyzwalacz. Kumpel strzela mi fotke telefonem z drugiego brzegu (dzieki Kajtek). Cykam jedna fotke jak byl juz w wodzie, rybka wymagala troche reanimacji ale po kilku minutach sama mi odplywa z rak. Po takim farcie dostaje powera I przez nastepne 7 godz do zmroku orze castem I muchowka jak zwariowany. Oczywiscie do konca dnia nie widze wiecej nawet ogona.
Polowa listopada, w nocy juz solidne przymrozki ale w dzien cieplo. Woda niestety bardzo niska przez co odpuszczam znajomy doplyw I z plazy wchodze jak najdalej sie da w glowny nurt. Musky aktywne, wszedzie widze splywy a kumple notuja kilka odprowadzen. Po kilku godz orki nagle w samo polodnie znowu mam tepy zaczep. Musky wychodzi do powierzchni I po kilu szarpnieciach lbem wypluwa dzerka, wygladalo jakby chcial go tylko posmakowac I plyciutko sie zahaczyl. Zmieniam kasta na muszkie z ciemnozielonym streamerem I orze to miejsce gdzie mialem branie. Nie wiem za ktorym rzutem nagle mam “skubniecie” takie ze mochowka 10ka wygiela sie w kolo az zatrzeszczalo a sznur przytarl paluszki!! Docinam ze sznura I ryba pieknie mlyni I odjezdza kilka razy w nurt prawie jak losos. Gdy laduje go wreszcie na plaze miarka pokazuje znowu tylko 36 cali co jest nieco szokujace bo wyglada na o wiele wieksza. Ale to pewnie przez swoja poznojesienna tusze I kondycje. Branie tez nie bylo skubanie tylko jebniecie a streamer zazarty az po skrzela. Po fotkach puszczam go w nurt, ale niestety on nie puscil mnie. Musky na muszkie to byl kosmos I ta ryba solidnie zryla mi beret , bardziej nawet niz moja 47ka . Na drugi dzien rano mam jeszcze jednego krociaka na ok 30 cali na Salmo fatso ale nawet nie chce sie z nim bawic tylko luzuje linke pozwalam mu sie wypiac. Tak mniej wiecej wygladal musky sezon 2015. Zyczenie na 2016… to oczywiscie wypasiona 50teczka, najlepiej na muszkie .
IMAG0776_3 (1).jpg 80 KB 18 Ilość pobrań P5300044 (3648 x 2736).jpg 59,71 KB 18 Ilość pobrań PB140166 (3648 x 2736).jpg 75,7 KB 18 Ilość pobrań PB140168 (2736 x 2052).jpg 88,16 KB 18 Ilość pobrań