Jedna z fajniejszych
P9254447.JPG 55,38 KB
31 Ilość pobrań
Użytkownik korol edytował ten post 25 wrzesień 2016 - 19:47
Zaloguj się lub Zarejestruj by otrzymać pełen dostęp do naszego forum.
Napisano 25 wrzesień 2016 - 19:46
Jedna z fajniejszych
P9254447.JPG 55,38 KB
31 Ilość pobrań
Użytkownik korol edytował ten post 25 wrzesień 2016 - 19:47
Napisano 27 wrzesień 2016 - 13:20
Z większych taką ostatnio złowiłem, sprzęt/przynęta jak zwykle.
Napisano 27 wrzesień 2016 - 14:51
Napisano 28 wrzesień 2016 - 08:30
Popularny
Największa Wiślana.
Zaspałem. Poranek był mroźny i mglisty, ale coś mnie zatrzymało i kazało oddać te paręnaście rzutów w drodze do pracy.
Lekkie przytrzymanie i już widzę żyłkę przesuwającą się pod prąd. Siedzi
Na początku myślałem że jest mała (65-70). Potem przyszły chwile zwątpienia i niedowierzanie, czy to na pewno są krótsze wąsy.
Uznałem, że jest to jednak sum i nie ma co przeciągać w nieskończoność tą nierówną walkę. Dokręciłem hamulec znacznie mocniej, niż zwykle przy brzanach i w tym momencie jakimś cudem udało mi się rybę zatrzymać. Potem nastąpiła dłuższa chwila przeciągania liny i w końcu ryba ruszyła. W moją stronę! Odzyskałem wiarę, mozolnie podprowadziłem pod brzeg. Wtedy się pokazała, taka piękna... i odjechała. Jeszcze tak ze dwa razy. Lekko zaryzykowałem podnosząc ją siłowo pod powierzchnię, ale refleks mnie nie zawiódł i zamiast kolejnego odjazdu uderzyła w gumę mojego podbieraka. Od środka!!! 80+
Potem już tylko szybkie zdjęcia i odpłynęła do swojego królestwa. Wierzę w kolejne spotkanie, może za rok, dwa...
Zestaw to mój standardowy, uniwersalny na rzekę:
FX 903-2, red arc 10400, żyłka 0,18 i małe głównie tonące woblery w stonowanych kolorach
P9284475.JPG 44,38 KB
23 Ilość pobrań
P9284478.JPG 27,26 KB
23 Ilość pobrań
P9284479.JPG 17,56 KB
22 Ilość pobrań
Użytkownik korol edytował ten post 28 wrzesień 2016 - 09:25
Napisano 28 wrzesień 2016 - 10:11
I jeszcze jedno zdjęcie.
80 +.jpg 37,85 KB
23 Ilość pobrań.
Napisano 29 wrzesień 2016 - 12:05
W temacie Brzan w tym roku Piotrek rządzisz. Gratuluję systematyczności.
Ile w tym sezonie już ich przewaliłeś??
Napisano 29 wrzesień 2016 - 12:09
Dużo...
Wolałbym nie wypisywać dokładnych cyfr.
Za to w zeszłym sezonie złowiłem potężniejszą od tych dwóch wyróżniających się z tego roku.
Użytkownik korol edytował ten post 29 wrzesień 2016 - 12:18
Napisano 29 wrzesień 2016 - 21:06
Napisano 03 październik 2016 - 08:13
Coś wątek spadł niebezpiecznie blisko dołu strony...
Ubiegły weekend był całkiem udany. Trochę więcej wolnego czasu na te "cholerne ryby" pozwoliło mi obskoczyć kilka ulubionych miejsc. Dzięki Asia!!!
Patrząc na zapowiedzi pogodowe oraz zbliżające się wyjazdy potraktowałem go jako uroczyste zakończenie sezonu brzanowego.
Nie twierdze, że już koniec, nie cieszcie się tak szybko ale kto wie. Zwłaszcza, że moje spodniobuty przeciekają coraz mocniej i tracę cierpliwość do klejenia.
Chyba na przyszły rok zakupie jakieś bardziej renomowanej firmy niż decathlonowe.
A może po prostu mój sposób łowienia jest tak destrukcyjny (rafy, rynny, nurt, kamienie) i żadna konstrukcja nie przetrwa dłużej niż rok?
Wracając do weekendu, złowiłem sporo ryb różnych gatunków.
Między innymi drugiego wymiarowego sandacza w tym sezonie!!! Kolejny już na spirita. Coś im zasmakowały.
Oczywiście były też brzany, a to najokazalsze trzy z nich.
Może nie będę tutaj opisywał każdego brania z osobna. Właściwie są one podobne. Również emocje targające wędkarzem podczas odjazdu, nieudanej próby podebrania, czy wreszcie wypuszczania zdobyczy są powtarzalne. Sprzęt także ten sam.
PA014528.JPG 47,27 KB
26 Ilość pobrań
PA014530.JPG 42,81 KB
23 Ilość pobrań
PA014531.JPG 24,16 KB
24 Ilość pobrań
PA014532.JPG 23,19 KB
23 Ilość pobrań
Taka dość delikatna, założę się, że samica. Nie wiem, jak to jest, ale to się widzi..
PA014501.JPG 56,96 KB
24 Ilość pobrań
PA014510a.jpg 45,07 KB
23 Ilość pobrań
PA014513.JPG 23,66 KB
23 Ilość pobrań
Ta poniżej dała mi wyjątkowo mocno popalić. Niezwykle silna bestia.
PA024565b.jpg 41,71 KB
24 Ilość pobrań
PA024570.JPG 54,48 KB
23 Ilość pobrań
PA024571.JPG 36,41 KB
23 Ilość pobrań
Pobiłem też swój rekord w najmniejszej brzanie złowionej na spinning. Do tej pory miałem bużańskiego rodzynka 55cm.
Tym razem trafiłem troszkę mniejszą z przedziału 50-55.
Ostatnie połowy jeszcze mocniej utwierdziły mnie w przekonaniu, że kolor woblera nie ma tak wielkiego znaczenia. Wszelkie wierne imitacje rybek z zaznaczonymi nawet pojedynczymi łuskami itd. cieszą jedynie oko wędkarza (a jeszcze bardziej sprzedawce). Za każdym razem jak zrywam fajniejsze kolorystycznie woblery i z musu zastępuje je wydawałoby się mniej atrakcyjnymi odpowiednikami ryby tak jakby tego nie dostrzegają i dalej biorą w najlepsze
Dowodem jest Baska z ostatnich zdjęć.
Jako ciekawostkę mogę dodać, że ostatnia ryba wzięła kilka sekund po odstrzeleniu woblera z zaczepu.
Siłowałem się z nim kilka dobrych chwil. Trochę się nad tym zastanawiałem i wygląda, że ma to sens.
Mała rybka resztki-em sił próbuje się utrzymać w silnym nurcie za kamieniem, po czym zostaje porwana przez prąd i trafia niemal bezwładnie w paszczę...
Użytkownik bartsiedlce edytował ten post 03 październik 2016 - 22:06
Napisano 03 październik 2016 - 10:37
Popularny
Ostatnio zbyt mało czasu przez moje hobby poświęcam rodzinie co doprowadza do wielu konfliktów. Dlatego ograniczyłem ilość wyjść na ryby a jeśli już wychodzę to w czasie gdy najbliżsi kładą się spać albo jeszcze śpią. Tak też było w ostatnią sobotę. Poranna wyprawa nad Wisłę nie przyniosła zbyt dobrych efektów – ot pięć okonków w trzy godziny machania. Ale przecież nie to się liczy Sama obecność z wędką nad wodą ładuje mi baterie. Oddycham mgłą wstającą o świcie i słucham budzących się ptaków. Kto tego nie czuje ten nie zrozumie niezależnie w jak piękne słowa bym to ubrał.
Niezrażony sobotnimi wynikami ruszyłem nad Wisłę jeszcze przed niedzielnym świtem. Na miejscówkę dotarłem z włączoną czołówką. Cel przewodni – sandacz. Do wody poleciał czterocalowy keitech w patriotycznych barwach. Lekka główka, powolne jednostajne prowadzenie prawie na wleczonego. W jednym z pierwszych rzutów siadł glut około 30 cm – dobry znak, sandacze żerują. Niestety w kolejnych nic się nie uwiesiło. Aż ni stąd ni zowąd - zatrzymanie. Nie takie, do którego jestem przyzwyczajony - nie twarde i wyraźne oznaczające kontakt z kamiennym dnem lub zatopionym drzewem. Nie, to było inne – miękkie, podobne do tego jakiego doświadczamy gdy przynęta wjedzie w zielsko a jednak bardziej stanowcze.
Zacięcie i zaczęło się. Jazda, terkot hamulca, 20m wyciągniętej plecionki. Pierwsza myśl – jest w końcu medalowy sandacz. Okaz jednak nie zwalnia i wcale nie zamierza się zatrzymać, kolejne 10m wyciągniętej linki – nie, to chyba sum. W głowie już żegnam się z plecionką. Dokręcam hamulec, ryba spowalnia, w końcu staje. Zaczynam pompować, kolejny zryw ale już krótszy. W trakcie odjazdów pozwalam zdobyczy wyciągać linkę, czekam aż się zatrzyma i wtedy pompuję. Nie czuję charakterystycznych uderzeń sumowego ogona, myśli się kłębią – to chyba... brzana. Przecież wiem, że tam są. Nieraz je widuję choć zazwyczaj poza zasięgiem rzutu i na prawdę rzadko goszczą na końcu mojego zestawu. Niemniej jednak miałem kiedyś już kilka na wędce, a w ferworze walki człowiek czasem zapomina o poprzednich doświadczeniach. Ta mnie zaskoczyła – wzięła dużo bliżej brzegu, tam gdzie się jej nie spodziewałem. Po około pięciu minutach zaciętego holu ląduję brzanę w podbieraku. Podnoszę i ... chyba waży z 10kg... Niesamowicie spasiony egzemplarz. Zapięła się na dozbrojce keitecha na zewnątrz pyska, wypięła sama zaraz po umieszczeniu w podbieraku. Nie wiem, czy chciała połknąć gumową rybkę czy ją tylko przestraszyć. Nie ważne, ryba na brzegu. Pomiar pokazuje około 80cm. Szybka sesja i reanimacja.
Po kilku minutach przy brzegu, brzana dochodzi do siebie i wraca w głębiny:
https://photos.googl...npSb2Q2NmluV3F3
Tak wygląda dozbrojka po walce:
Uff, serducho jeszcze łomocze, trzęsącymi się rękami odpalam papierosa. Zostało mi około 2h łowienia. Aktualizacja planu – emocji chyba wystarczy na długi czas, skupmy się na okoniach. Zmiana przynęty na paprochowe „portki”. Powolny opad, przeplatany z leniwym jednostajnym prowadzeniem. Okonie dopisują, głównie palczaki. Kolejny rzut po pasiaka i bum, powtórka z rozrywki...
Ja chyba śnię, podobna odległość od brzegu i ten sam scenariusz. Chciałbym powiedzieć, że jestem bardziej gotowy niż poprzednio, jednak nie całkiem. Brzana odjeżdża na końcu zestawu. Przebieg holu bardzo podobny, ta jednak w końcowej fazie ma więcej siły i wjeżdża w zielsko. Przecież okoniowa główka nie może tego wytrzymać... A jednak rybę udaje się wylądować. To ta sama? W ciągu 50 minut przecież nie mogła się tak zregenerować by walczyć z pełnią sił. Nie, ta jest nieco chudsza ale bardziej waleczna. Paproch wisi pewnie w pysku.
Szybka sesja, ta ryba też ma około 80cm (miarka się wypaczyła i jej początek zadarł ogon):
Znowu reanimacja, podobnie jak poprzedniczka Basia potrzebuje kilku minut przy brzegu by zechcieć odpłynąć. Tym razem dałem ciała, zapomniałem przełączyć aparat na kamerę i z wypuszczania zamiast filmiku ostało się zdjęcie... Trudno, następnym razem postaram się o tym pamiętać.
Później łowię jeszcze kilka okoni, największy poniżej. Widać, że miał już styczność z przynętami bo górny pyszczek rozerwany - zapiął się za dolny na pojedynczy hak jiga, tego samego na którym wyjechała Basia numer 2
Podsumowując trzy godziny łowienia: dopisał sandaczyk, kilkanaście okoni i dwie Barbary przez duże „B”. 80cm to mój nowy PB złowionej brzany. Do domu wracam szczęśliwy, ten dzień na długo pozostanie w mojej pamięci
Sprzet: SG Parabellum Spin 3-16 z wklejaną szczytówką dorobioną w Fishing-Art, Twin Power 11 C3000SDH, Power Pro 3LB i przypon z FC Sunline Basic 3LB.
Napisano 03 październik 2016 - 11:00
Gratuluję , niesamowite brzanichy coma!
Napisano 03 październik 2016 - 16:30
Napisano 03 październik 2016 - 18:44
Gratuluję , niesamowite brzanichy coma!
Brawo ! :-)
Jakby powiedział pewien znany wróżbita - dziękuję za uznanie Zdaję sobie jednak sprawę, że to praktycznie przyłów choć cieszy niezmiernie.
Napisano 05 październik 2016 - 14:28
Jako ciekawostkę mogę dodać, że ostatnia ryba wzięła kilka sekund po odstrzeleniu woblera z zaczepu.
Siłowałem się z nim kilka dobrych chwil. Trochę się nad tym zastanawiałem i wygląda, że ma to sens.
Mała rybka resztki-em sił próbuje się utrzymać w silnym nurcie za kamieniem, po czym zostaje porwana przez prąd i trafia niemal bezwładnie w paszczę...
Coś w tym jest. Po pierwszym braniu "z zaczepu" byłem zaskoczony, myślałem nawet że to po prostu było takie mocne murowanie przed odjazdem.
Ale przy następnych wjechaniach sterem wobka w kamienie nie odczepiałem od razu tylko lekko luzowałem i napinałem, tak żeby jakby rył i dwa razy podziałało. Brzany były zapięte pod dolną wargę, tak jakby przyduszały przed połknięciem.
U mnie po deszczach niestety wielka woda, brzanowanie odpada, ale mam nadzieje jeszcze powalczyć w tym roku.
Napisano 05 październik 2016 - 14:46
No, chyba wykrakałem koniec....
Chociaż wczoraj zatrzymałem się na chwilę po pracy i mimo niemiłosiernego wiatru zanotowałem jedno branie. Niestety niewykorzystane.
Czyli branie z zaczepu, to jednak reguła
0 użytkowników, 0 gości, 0 anonimowych