A stało się to tak:
Po dwugodzinnym biczowaniu wody za olewającymi nas boleniami, w akcie desperacji założyłem płytko chodzacy wobler, zeby oblowic przyburtowy mini-przelewik. Liczyłem na dużego klenia w przyburtowych rewirach.
Powoli ściągając wobka, odwróciłem akurat głowę w drugą stronę na odgłos kolejnego ataku bolenia, kiedy poczułem zaczep. Odruchowo napinając kij, żeby wobek wystrzelił z zaczepu, poczułem, że kij się przygina, a za chwilę terkot hamulca.
W pierwszych sekundach holu kręciłem kołowrotkiem w miejscu - nie oddawał żyłki ani na centymetr. Po chwili kątem oka zobaczyłem stąpającego do mnie wzdłuż burty Friko, który zadał pytanie: Zaczep czy ryba?. Ryba!!! - odpowiedziałem, jakby to była najoczywistsza rzecz w świecie. Friko od razu przyspieszył kroku
![:D](/public/style_emoticons/default/biggrin.png)
W tym czasie podszedłem pod miejsce, w którym przymurował sumek i zaczęło się przeciąganie liny - czułem, że podnoszę go (jego łeb?) na 20-30 cm, po czym on wyciągał z powrotem to, co odzyskałem.
Po 2-3 minutach takiego przeciągania, Friko zaproponował, żebym przykręcił trochę hamulec. Byłem innego zdania - kij i żyłkę miałem zupełnie na inne ryby, więc musiałem kontynuować próby pompowania, amortyzowane kijem i oddawaniem żyłki przez kołowrotek. Cały ten czas zastanawialiśmy się z Friko, co to może być za ryba. Obstawialiśmy sumka i w pierwszej kolejności marzyliśmy, żeby przynajmniej zobaczyć, czy mamy rację.
W pewnym momencie (nie wiem ile to trwało - chyba około 10 minut), sumek dał się oderwać od dna. Wtedy, podejmując ostatnią próbę zanurkowania, chlapnął ogonem na powierzchni wody, utwierdzając nas w naszych domysłach. Niedługo potem dał się wyciągnąć na powierzchnię i wtedy delikatnie nakierowałem go na piaszczystą płyciznę, w kierunku czekających nań dłoni Friko. Po chwili Friko pewnym chwytem pod skrzela powoli dźwignął go z wody (dzięki, brachu
![:o](/public/style_emoticons/default/ohmy.png)
Po krótkim spontanicznym upuście naszej radości, zrobiliśmy szybko parę fotek telefonem (po raz kolejny potwierdziła się zasada, że aby zwiększyć prawdopodobieństwo złapania dużej ryby, nie należy zabierać z domu aparatu fotograficznego
![:mellow:](/public/style_emoticons/default/mellow.png)
Łowiłem kijem CD Classic 3,05 c.w. do 10g i żyłką Sufix 0,18mm - choćby po sprzęcie widać, że to przyłów
![:D](/public/style_emoticons/default/biggrin.png)
Już kilka razy to zrobiłem, ale ponownie wielkie dzięki dla Friko za super-towarzystwo, szczęśliwą miejscówkę i sprawne podebranie ryby!!!
Szkoda tylko, że sumek przyłowił się o dwa dni za wcześnie - wtedy mógłbym w pełnym majestacie prawa się nim chwalić, a tak mam wyrzuty sumienia, że opisuję rybę złowioną w okresie ochronnym. Radość jednak ze szczęśliwego przyłowu zwyciężyła. Mam nadzieję, że to zrozumiecie.