Spływ rozpoczęliśmy o 6 rano, a skończyliśmy w godzinach zmierzchowych.
Przepłynęliśmy bardzo długi odcinek, od Saskiej Kempy do pierwszych wysp w Jabłonnnej.
![:D](/public/style_emoticons/default/biggrin.png)
Łowiliśmy zarówno w centrum Warszawy, jak i przy Żeraniu, na Białołęce, Tarchominie, a także na Jabłonnej.
Głównie zaliczyliśmy wiele ciekawych przelewów, raf, rynien i miejsc gdzie były kamienie.
![:D](/public/style_emoticons/default/biggrin.png)
Pogoda była niestety niesprzyjająca ze względu na spory wiatr i zmianę ciśnienia.
Jak się później okazało na całym wspomnianym odcinku nie złowiliśmy żadnej rapy, a powiem dosadniej, nawet nie widzieliśmy żadnych oznak dobrego żerowania. Na skraju najlepszych miejsc bardzo rzadko pokazywały się pojedyńcze bolenie. Głównie w miejscach, w których i tak były nie do złapania.
Natomiast nasz drugi cel, którym była brzana, został osiągnięty, ku naszemu zadowoleniu.
![:mellow:](/public/style_emoticons/default/mellow.png)
Na spływie złowiliśmy po jednej ślicznej brzanie.
![:D](/public/style_emoticons/default/biggrin.png)
Muszę wspomnieć, że na kiju miałem jeszcze 4 brzany, które po emocjonującej walce spinały się lub prostowały kotwice.
Pierwszą brzanę, którą zaciąłem tego dnia potraktowałem jako zaczep. Po dłuższej chwili i po kilku desperackich pociągnięciach plecionki zacząłem popuszczać ją z nadzieją na wyhaczenie woblera przez silny nurt. Zwijając plecionkę okazało się, że linka jest 5 metrów od miejsca, w którym miałem zaczep. Głupia mina i nagle kij mocno się wygina i ryba zaczyna iść wzdłuż przelewu. Niestety trwało to chwilę i wobler z rozprostowaną kotwicą wrócił do moich rąk.
Pamiętam też ostatnią z zaciętych brzan, która po braniu mocno odjechała w bok i po kilku sekundach zrobiła SALTO nad przelewem wyhaczając się.
Nie wyholowałem kilku ryb ale nie żałuję bo zabawa i emocje były wielkie.
To jednak tylko wstęp, ponieważ Gumo zaciął w pewnym momencie brznę GIGANTA. Brzana wzięła na samym przemiale i odjechała lekko w dół. Po ugiętym kiju widać było że to nie przelewki. Brzana nie robiąc sobie nic z tego, że Gumo trzyma ją na granicy mocy zestawu, podpłynęła dwa metry w górę rzeki i stanęła przed głazem w wymytym dołku. W tym momencie była już nie do ruszenia, bo co Gumo podciągnął ją o kilka centymetrów to ona płynęła o metr w lewo lub w prawo i wracała z powrotem do dołka. Nie mogliśmy nic zrobić ponieważ podpłynięcie do przelewu mogło zakończyć się bardzo źle, szczególnie że pływaliśmy na małej pychówce. Po którejś z rzędu prób wyciągnięcia brzany z dołka, ryba spięła się.
![:(](/public/style_emoticons/default/sad.png)
Złowiłem w życiu kilka ładnych brzan, widziałem także piękne hole, ale muszę przyznać, że czegoś takiego jeszcze nigdy nie widziałem. Brzana musiała być gigantem, myślę, że Gumo sam wam powie co to była za ryba, a ja pokażę wam na zlocie krótki film z holu.
![:mellow:](/public/style_emoticons/default/mellow.png)
Oceniam brzanę na dobre 90 cm.
Spływ uważam za bardzo udany. Świetnie rozpoczęliśmy sezon brzanowy i mam nadzieję, że jeszcze nie raz w tym roku spotkamy się z barweną na kiju.
![:mellow:](/public/style_emoticons/default/mellow.png)
Także dzięki spływowi namierzyliśmy bardzo dobrze rokujące miejsca na letniego sumka.
Od razu chciałbym podziękować Maćkowi Jagiełło za użyczenie nam swojego okrętu, a Gumowi za świetne towarzystwo.