Jakich uzywacie Woblerow na Sandacza nocą na wielkich rzekach. Ja zamłwiłem koniec Sierpnia w FM Gloog Nike 100F w kolorze NG i musze powiedziec ze to killer nocny na sandacze. Złapalem juz na niego 8 Sandaczy,najwiekszy 77cm, suma i duzego Klenia. czy są lepsze?
Woblery na Sandacza w nocy
#1 OFFLINE
Napisano 26 wrzesień 2011 - 21:33
Jakich uzywacie Woblerow na Sandacza nocą na wielkich rzekach. Ja zamłwiłem koniec Sierpnia w FM Gloog Nike 100F w kolorze NG i musze powiedziec ze to killer nocny na sandacze. Złapalem juz na niego 8 Sandaczy,najwiekszy 77cm, suma i duzego Klenia. czy są lepsze?
- perch_1985 lubi to
#2 OFFLINE
Napisano 26 wrzesień 2011 - 22:04
Jak so i źro, to prawie wszystko jedno co się wrzuci... A generalnie, to najczęściej najlepiej jak mają drobniutką akcję, schodzą na 0,5 do metra, a kolory nocą, to w 99 procentach są nieistotne, a juź nazwa firmy, to sandałom bywa wyjątkowo obojętna...
Załączone pliki
#3 OFFLINE
Napisano 26 wrzesień 2011 - 22:54
#4 OFFLINE
Napisano 27 wrzesień 2011 - 03:09
Leslaw.
#5 OFFLINE
Napisano 27 wrzesień 2011 - 05:35
#6 OFFLINE
Napisano 27 wrzesień 2011 - 09:32
#7 OFFLINE
Napisano 27 wrzesień 2011 - 09:48
Panie Piotrusiu, no takie uklejkokształtne są najbardziej uniwersalne, a znowu jak sandały się pasą głłwnie na uklejkach, to taka drobna uklejkowa akcja i pływanie blisko powierzchni, najbardziej im pasuje...Tomuś, kolory owszem, ale wielkość, praca ( zawsze drobna?). Pytam, bo....nie wiem. A sprłbować chcę!
A wielkościowo, to takie uniwersalne 6-7-8 centymetrłw najczęściej zakładam (a raczej zakładałem jak jeszcze chodziłem na ryby ). I na takie niezaduźe woblerki, to na Wisełce w Warszawie nocną porą walą teź grubsze kleniki i to mocno nierzadko bo takie klonki kilo-dwa, to się kręcą po nocach tam gdzie i sandałki, po wypłyceniach na rafach, przy opaskach, przy szczytach głłwek wyłaźą na płytkie...
#8 OFFLINE
Napisano 27 wrzesień 2011 - 09:53
Jak sięgam pamięcią, to nawet bardzo warto.. Trochę bywa zimno w dupsko ale moźna się czasem nałowić do błlu... Rybki mniej wybredne niź latem i jakby większe, i wypasione takie...A tak przy okazji warto isc jeszcze w pazdzierniku/listopadzie na nocne połowy sandaczy w rzece??
#9 OFFLINE
Napisano 27 wrzesień 2011 - 10:08
#10 OFFLINE
Napisano 27 wrzesień 2011 - 10:26
A tak przy okazji warto isc jeszcze w pazdzierniku/listopadzie na nocne połowy sandaczy w rzece??
[/quote]
Jak sięgam pamięcią, to nawet bardzo warto.. Trochę bywa zimno w dupsko ale moźna się czasem nałowić do błlu... Rybki mniej wybredne niź latem i jakby większe, i wypasione takie...
[/quote]
Ha! To praktycznie działa tylko na terenie miasta (w tym przypadku Wawy). Na większości dzikich miejscłwek ryby znikają w październiku.
#11 OFFLINE
Napisano 27 wrzesień 2011 - 11:52
A tak przy okazji warto isc jeszcze w pazdzierniku/listopadzie na nocne połowy sandaczy w rzece??
Czołem
Dla mnie to kwintesencja rzecznego łowienia.
Zakonczenie sezonu w warunkach naprawde czasem extremalnych.
O ile aura pozwalala - a pamietam takie grudnie - siedziało sie w ciemnych ostepach wislanych - tuz przed Bozym Narodzeniem.
Temperatura spadała do okolic zera, trawa i błoto zaczynała ,, sztywniec ,,. Siedziało sie w roznych godzinach, aby po kilku zasiadkach wiedziec juz co nieco. W jakim miejscu sandacze ida, w jakim przyblizonym czasie. Zazwyczaj obierało sie dwa, trzy stanowiska. Dlatego, aby sie poprostu nie znudzic - zniechecic tylko w jednym. Czasem był to poczatek opaski, czasem wychodziły z rynny na płycizne. Pierwsza , druga ryba padala na szarowce. Pozniej nastepowała dluga przerwa.
Trzeba było sie ustawiac w innych miejscach. Powyrzej. Czekac, czekac, az wyjda z rynny na przymulone wypłycenie. Kombinowac.
Pamietam ze przyneta nie była istotna. O ile na opasce łowiło sie tylko na ,, wlozenie ,, kija z wobkiem, to w innym miejscu trzeba było machnac twisterem dosyc daleko w Rzeke. Jesli ryby szły na kolacje, to nie było zmiłuj. Pierwsze dotkniecie twistera o wode i ŁUP. Pierwsze przytrzymanie wobka na scianie opaski i BUM. Jesli ich nie było, to mozna było siedziec do godz 24 i pukac sie w czoło, czy człowiek jeszcze jest normalny? Czy juz kompletnie ryby nam mozg wyzarły .
Czy widac oznaki ich zerowania? Mysle ze dla obserwatora - tak.
Siedze pewnego razu na opasce. Ksiezyc swieci tak, ze mozna WS czytac. Woda spokojnie płynie. Nizowka. Chyba pazdziernik.
Pierwsze poł godziny po zapadnieciu zmroku i zaczynam niedowierzac. Pod moimi nogami zaczyna sie jakas ,, gra ,,.
Widze odkosy, mniejsze fale, czasem płetwe grzbietowe. Tak jak gdyby sandacze wtykały pyski w kazdy zakamarek miedzy kamieniami, w poszukiwaniu drobnicy. Czasem ktorys głosniej pogoni.
Niestety sa bardzo płochliwe. Jedna bierze w trzecim rzucie.
Mysle ze najmniejsza, bo odkosy byly naprawde konkretne.Potem długa przerwa i ponowne odwiedziny ryb.
Czasem tylko dwie, trzy uklejki dostrzezemy katem oka - w ksiezycowej poswiacie - to znak ze nasz zboj na krotka chwile zapusciłs sie w niebezpieczny dla siebie rewir Listopadowy, grudniowy sandacz to dla mnie wspanialy prezent.
Rzeka wydaje sie byc kompletnie bez zycia, ołowiana woda spowalnia wszystko wokoł. Tylko kaczki w swoim geganiu sprawiaja, ze słysze ich chihot, jak gdyby sie ze mnie nasmiewały..( hehehe, ha haha ha ) I nagle mocne branie. Kij wygiety.
Serducho wali. Adrenalina sprawia, ze przez nastepna godzine
zapomne o ciepłej herbacie, zmarznietym nosie i dzikach, ktore pogonia mnie, jak intuza ze ,, swojej ,, sciezki...
Ostatnim akcentem takich łowow - np cztery sezony temu - było napłyniecie niezliczonej ilosci leszczy. Głowce ciezko było sie przebic do dna. Sprowokowac sandacza w tym ,, tłoku ,, chyba niemozliwe. Czym predzej zaprzestałem łowic. Natura takze sie zorientowała i na zajutrz zamrozila wszystko dookoła.
Czy w listopadzie, czy w grudniu strasznie mi sie zaczyna spieszyc nad Rzeke. Tak jak by kazde wyjscie, bylo juz tym ostatnim. Jesli zawieje jutro z Połnocy, to do zobaczenia w przyszlym roku.
Zycze sukcesow w wieczornych połowach.
Załączone pliki
- starydrwal, beton007, Adrian Tałocha i 13 innych osób lubią to
#12 OFFLINE
Napisano 27 wrzesień 2011 - 11:55
Załączone pliki
- Bulter lubi to
#13 OFFLINE
Napisano 27 wrzesień 2011 - 12:01
Jesienne Lowy pisane z wielkiej litery
Pozdrawiam
Guzu
#14 OFFLINE
Napisano 27 wrzesień 2011 - 14:33
#15 OFFLINE
Napisano 27 wrzesień 2011 - 14:39
Dla mnie nocny killer to Wideł 10cm, i Rapala Orginal 9
I tez sandał od pazdziernika do konca grudnia, tylko warunek jeden na wode musi padac swiatło z mostu itp. Czyli łowy w miescie z duza iloscia ciepłej herbatki w termosie
#16 OFFLINE
Napisano 27 wrzesień 2011 - 14:50
Wyźarły... A jeszcze lepiej to widać jak juź jest grubo po płłnocy, naokoło ciemno jak u Murzyna za piecem, stoi się od paru godzin po pas w lodowatej wodzie, z nocha kapie ciurkiem, człowiekiem tak telepie, źe aź spodniobutki furkocą i dziesiaty raz młwisz sobie: dobra, ostatnie 15 minut i lece......
- Milan i Wesol lubią to
#17 OFFLINE
Napisano 27 wrzesień 2011 - 15:20
- sajdol1 lubi to
#18 OFFLINE
Napisano 27 wrzesień 2011 - 15:31
Ze swojej strony dodam, źe nocne spotkaniami z mętnookimi miałem tylko w ciepłych porach roku. Po zmroku sandałki grasowały wzdłuź opaski lub wychodziły na piaszczyste łachy, za dnia zajmowane przez bolenie. Miejsce to gromadziło spore stada uklejek, a tym nie mogły się oprzeć sandałki Miejsca znacznie oddalone od brzegu(jak wspomniana piaszczysta łacha) swobodnie obławiałem uklejopodobnymi 9 i 7cm boleniłwkami. Kij wysoko, prowadzenie nieco wolniejsze niź expresowe, ale przy szybkim zwijaniu ogarnięte amokiem źerowania ryby teź chętnie siadały na kotwicach
Pozdrawiam
Kamil
- PabloPlus lubi to
#19 ONLINE
Napisano 27 wrzesień 2011 - 16:44
A tak swoją drogą - nie uwaźacie, źe sandacze są ciut po macoszemu traktowane jeśli chodzi o artykuły na j.pl?
Przydałaby się taka monografia o jesiennych sandałkach - jak artykuł Baloo o wiosennych jaziach i kleniach.
#20 OFFLINE
Napisano 27 wrzesień 2011 - 18:50
Użytkownicy przeglądający ten temat: 0
0 użytkowników, 0 gości, 0 anonimowych