Skocz do zawartości

  •      Zaloguj się   
  • Rejestracja

Witaj!

Zaloguj się lub Zarejestruj by otrzymać pełen dostęp do naszego forum.


Szukaj w artykułach


Reklama


Ostatnie na blogu


1267 aktywnych użytkowników (w ciągu ostatnich 15 minut)

1211 gości, 6 anonimowych

Bing, boskimarian, marian-56, koziol1006, Google, tato1, Olsztynteam, kornik1978, daniel., Faer, Matteoo, dreadknight, miras, esoxlucius_2008, maciekg, iroo, Tomek TJ, Tomek.M, Radbraw, Krzysiek Rogalski, ms80, Lukas915, dante, Wacha, cezar, piotrrd, Ubik, RomanP, tomspinn, Stachu, doktorek, Lucas, dekosz, Kolorowy, Tomasz K, guciolucky, Pasta, szpieg, włóczy kij, BUBUATQ, Bartol, Szymon82, Przemek_M, Jaroch, Krankfrank, virtusan, krez, zandermafija*SpinnigistaWT, Michał 1982, foxy77, LASOTA1974, zzziomix


- - - - -

Rodbuilderzy prezentują - wędki boleniowe


Trudno nie zauważyć, iż na jerkbait.pl są gatunki ryb cieszące się wyjątkową estymą i popularnością. Jedną z nich jest niewątpliwie boleń, na którego sezon rozpoczyna się już za kilkanaście dni. Z tej okazji nasi forumowi rodbuilderzy przygotowali – a jakże – nie lada gratkę dla fanów bolenia, propozycje kijów dedykowanych tej pięknej i sportowej rybie. Zapraszamy do lektury kolejnego artykułu z cyklu „rodbuilderzy prezentują” i dyskusji na forum.

 

Art-Rod - Lamiglas XMG 7’0” cast & 9’6” spin (Pracownia ArtRod)

Jak zwykle, jedna ryba, a łowimy ją w różnych warunkach. Nasze doświadczenia to Warta i środkowa Odra. Na Warcie skuteczne są niezbyt duże wabiki, rzędu 5-7cm, z reguły nie są potrzebne również ekstremalnie dalekie rzuty, choć czasem można ściągnąć bolenia z drugiego brzegu. Główki są niewielkie, lecz nie brakuje ciekawych opasek, bardzo klimatycznych, dzikich, z dużą ilością zwalisk. Łowiska, w których spokojnie i skutecznie można zapolować na bolasa zestawem castingowym.

Naszym typem jest Lamiglas XMG LP843 – 7’ 8-15lb 1/4-1/2 oz. Szybki, lekki blank, o delikatnej szczytówce („akcja” ex.fast), bardzo płynnie przechodzącej w mocny dolnik, umożliwiający rozmowę ze sporą rybą w nurcie. Wędka znakomicie obsługuje woblery typu minnow i wszelkie gumy, przy okazji – jest znakomita do lekkiego łowienia sandacza! Z zapiętym Antaresem, ładuje się i zapodaje bardzo fajnie od 5-6gr. Masywniejsze i zabójczo skuteczne Tarnusy czy Duele posyła na poznańskim odcinku na drugi brzeg.

 


 

Wędka została przygotowana dla kolegi Łukasza, który w swoim pierwszym nie fabrycznym castingu chciał spróbować dwudzielnego gryfu i nowego uchwytu Fuji ACS. Nasza propozycja, to całość wykonana z czerwonego burl korka, plus stopka z korkogumy. Pierścionki aluminiowe - czarne, czarne omotki, przelotki Alconite uzupełnione SIC-iem na szczycie (tym razem w zbrojeniu tradycyjnym, nie spiralnym – 12-10-08-07-06-5,5~).

 


 


 

Spinning to także XMG, typowo wielkorzeczny długas – 9’6” (2,9m) 8-15lb 10-21gr. Wędek na tym blanku, przez cały rok 2007, używało kilku naszych klientów, zarówno do podchodów boleniowych, jak i chodząc za sandaczem, szczupakiem - w tym przypadku głównie z gumami. Blank smukły, grubościenny, generujący bardzo duże przyspieszenie wyrzucanego wabika i równie szybki w zacięciu. Najprzyjemniejszy w zestawieniu z gumami (główki 7-21gr – blank nie kładzie się na podniesieniu, jig dokładnie odwzorowuje ruch szczytówki) lub z typowo boleniowymi woblerami do szybkiego prowadzenia. Wędką bezproblemowo zarzuca się na dużą odległość, robi się to szybko i bezwysiłkowo. Na uwagę zasługuje także wysoka jej czułość. Podczas holu amortyzuje całą swoją długością, nigdy przy tym nie sprawia wrażenia braku mocy i kontroli nad rybą chyba, że wsiada duży Pan Wąs (haha) i pokazuje iż to nie jest takie proste...

 


 

Egzemplarz ze zdjęć uzbrojony jest w klasyczne już Y Fuji (Alconite plus SIC 30>06), uchwyt NPS, który bardzo ciasno trzyma kołowrotek, portugalski korek zakończony kapslem Fuji. Czysto użytkowe, stonowane wykończenie, szaro-niebieskie omotki Gunmetal, aluminiowy pierścionek wieńczący rękojeść, zaczep do przynęty. Blanki XMG są matowe, nie lakierowane.

 


 


 


 

Wędkę znamy z zeszłego sezonu, artykuł i „sesja zdjęciowa” powstawały w połowie kwietnia, czyli nawet nie było możliwości pobiczować wody. W ramach testowych rzutów ustawiliśmy się na drodze z metrowych, betonowych płyt i posyłaliśmy różne klasyki boleniowe w dal ... w  stronę przeciwną rzeki.

 


 

danielXR – St.Croix SCIII 9’6” MF2 (Pracownia X Rods)

Każda wiosna to dla wielu z nas początek intensywnych łowów: teraz dopiero zaczyna się porządne łowienie pstrągów, po sztormach pojawiają się pierwsze srebrniaki troci i łososi, na nizinach intensywnie żerują jazie i klenie. Dla wielu jednak od lat datą otwarcia sezonu na drapiezniki jest 1 maja: magiczny dzień, w którym każdy kto ma spinning wyrusza nad wodę z nadzieją na życiowego zębacza. Jednak maj to nie tylko szczupaki, dla wielu ten czas to początek sezonu na bolenie – rybę, na którą polowanie wciąga jak narkotyk, a widok powierzchniowych ataków nie pozwala pozostać obojętnym. Niektórzy bolenie łowią przypadkowo i „przy okazji”: pokazał się na powierzchni to trzeba mu coś podrzucić - może weźmie, czasem taka sztuczka się udaje i nawet laik może zaliczyć sporą rybę. Jest jednak spora grupa wędkarzy, która ten gatunek stawia sobie jako główny cel swoich wypraw - wówczas o złowieniu decyduje nie tylko świetna znajomość łowiska i zwyczajów tych ryb, ale przede wszystkim doskonale dobrana przynęta i sposób jej podania. Wiąże się to nierozerwalnie z doborem sprzętu do tego celu, przy polowaniu na tę rybę ma on naprawdę duże znaczenie i ważną rolę: maksymalnie dalekie podanie dość lekkiej przynęty, poprowadzenie jej przy powierzchni na jak najdłuższym odcinku, dobre zacięcie nawet z bardzo dużej odległości i odpowiednia amortyzacja w czasie holu. Oczywiście mam na myśli najczęstszy sposób łowienia boleni - czyli z pod powierzchni wody, głównie na woblery i wahadłówki. W takim przypadku musimy postawić naszej wędce do tego celu kilka założeń:

 

  • praca z przynętami głównie w przedziale 5-15gr
  • duży zasięg podczas rzutu
  • dobra współpraca z żyłką w zakresie0,16-0,22 mm
  • odpowiednia sztywność szczytówki pozwalająca poprowadzić szybko ciężkiego, tonącego woblera z pionowo ustawionym sterem
  • odpowiednia amortyzacja w trakcie holu sporych ryb z jednoczesną kontrola nad rybą
  • długość pozwalająca utrzymać przynętę pod powierzchnią na dalekim dystansie

 

Do tych zastosowań świetnie sprawdzają się wszelkie konstrukcje, które każdy producent zza oceanu ma w ofercie pod nazwą Salmon & Steelhead. Są to wędki w założeniu konstruowane do łowienia łososiowatych w dużych rzekach, obejmujące kije generalnie od 7’6” do 13’0”, od bardzo delikatnych 8lb pstrągówek po bardzo mocne 50 lb kije na czawycze.

Do naszych celów idealnie sprawdzają się w większości przypadków blanki o długość 9’0”-10’0”, mocy 6-17lb i zakresie przynęt 1/4-1oz czyli ok. 7-28 gr. Niestety wiele blanków o identycznym katalogowym opisie (czyli np. 9’0”  6-12lb  i 10-21 gr.) u różnych producentów, a nawet wykonane (przez jednego producenta) z różnych generacji grafitu będzie wyglądało zupełnie inaczej. Często dostajemy blanki identyczne tylko z opisu: w praktyce jednak niektóre są dość sztywnymi i mocnymi kijami, z którymi możemy się śmiało wybrać na zimowe kelty, inne natomiast są klasykami na jazie i klenie: z delikatną szczytówką, która sobie nie poradzi z boleniowymi przynętami. Tu niestety przy wyborze musimy albo sami ocenić blank naszej przyszłej wędki albo.... zaufać rodbuilderowi i jego doświadczeniu.

Niestety przyznam się szczerze, iż dla mnie obecnie boleń to ryba dość przypadkowa: łowię je raczej okazyjnie, najwyżej kilka wyjazdów w roku na odrzańskie główki czy przyłowy podczas polowania na okonie na Międzyodrzu. Moim głównym źródłem wiadomości na temat doboru sprzętu, o którym piszę są przede wszystkim wiedza i doświadczenie naszych Klientów, którym budujemy wędki do tego celu - a są wśród nich prawdziwi fachowcy od boleni.

Jednym z nich niewątpliwie jest nasz kolega z forum: Szpiegu - dla którego ostatnio budowaliśmy wędkę do tego celu. Mimo dużego wyboru blanków o podanych wyżej parametrach nasz wybór - a raczej wybór przyszłego użytkownika - padł na blank StCroix z serii Avid o symbolu 3SC96MF2 czyli 9’6”  8-12 lb  ¼-3/4 oz.

 


 

Seria ta znana jest niewątpliwie wielu naszym wędkarzom - bardzo popularna od wielu lat, przeszła w zeszłym roku mały „facelifting”. Producent zmienił zarówno technologię produkcji blanków przez zastosowanie opatentowanego systemu IPC jak i wykończenie blanków - co jest najbardziej widoczne gołym okiem. Wcześniej czarno-matowe blanki obecnie są pokryte pół-transparentnym metalicznym lakierem. Zmieniły się też trochę szybkość i praca wędek, wg producenta nowe Avidy zyskały na szybkości, wytrzymałości i lepszej transmisji drgań - jednym wędkarzom te nowe odpowiadają bardziej, inni z łezką wspominają „starą” produkcję.

Nasz blank to klasyczna „boleniówka” :Długi, szybki, o dość czułej lecz nie za delikatnej szczytówce i o pełnym ugięciu pod obciążeniem. D jego uzbrojenia zostały wybrane odpowiednie komponenty: przelotki Fuji Alconite o rozmiarach 30,16,10,8,7,7,6,6,6, przelotka szczytowa Fuji Sic FST6, korek na rękojeść, uchwyt Fuji DPS18 Gunsmoke - którego kolor bardzo ładnie komponuje się z kolorem blanku.

 


 

Do wykończenia użyliśmy jeszcze pierścień z duralu, klasyczny zaczep do przynęt i zestawienie burlcorka z korkogumą do wykończenia rękojeści. Omotki w kolorze jasnoszarym, po pokryciu lakierem prawie zlewające się z blankiem + pojedyncza cienka srebrna nitka przy każdej omotce.

 


 


 

Rozstaw przelotek został dobrany zarówno do ugięcia wędki, jaki do wielkości kołowrotka (Shimano 4000). Ponieważ podczas łowienia boleni wędka w większości przypadków uniesiona jest szczytówką do góry - wędka została wyważona odpowiednio wewnątrz rękojeści by ten sposób trzymania nie męczył ręki łowiącego.

Podsumowując: wykonanie kija jest raczej skromne i stonowane - jak większości naszych wędek. Ważniejsze znaczenie ma jakość użytych komponentów i poprawność wykonania.

 


 

Wędka mimo sporej długości świetnie leży w ręku, środek ciężkości jest tuż powyżej kołowrotka. Dolnik o długości 28 cm pozwala połączyć dobrą manewrowość wędziskiem jak i pewny chwyt dwoma rękoma przy mocnym, dynamicznym rzucie. Pod przynętą pracuje w zasadzie sama szczytówka, dopiero przy większym obciążeniu blank zaczyna poddawać się na całej długości zapewniając bezpieczny hol.

 


 


 

Niestety nie mogliśmy przetestować tej konkretnej wędki nad wodą: zostawimy to jej właścicielowi. Mam nadzieję, że wędka sprawdzi się w 100% na łowisku - ale tu musimy poczekać kilka dni do otwarcia nowego sezonu na bolenie.

 

Łukasz Masiak – ATCIII 10’0” IST 1004 (Pracownia Rodmas)

Jeżeli chodzi o wędziska do połowu boleni można powiedzieć, że w Polsce takie konstrukcje poparte są ogromnym doświadczeniem zarówno wędkarzy jak i zrobjmistrzów. Błędne nie będzie chyba stwierdzenie, że w porównaniu do innych krajów boleń zajmuje u nas bardzo wysoką pozycję ryby sportowej. Jest ryba i metody jej połowu, są wędziska. Na upartego każdy Salmon –Steelhead mocy do 12, 17 lb w długości 8’6”-10’6” stopy będzie się nadawał. Jest oczywiście pewne „ale”. Amerykanie nie łowią boleni tylko łososiowate i to technikami trochę innymi niż typowe polskie „rapowanie”. I wbrew pozorom dość ciężko jest znaleźć lekki długi blank, który pozwoli oddać setki rzutów, nie wyrywając nam ramienia z barku. Musi on być też dość sztywny podczas szybkiego prowadzenia przynęty, lecz równocześnie zapracować środkiem w czasie boleniowego kopnięcia. Dolnik natomiast musi odpowiednio zaciąć i dać nam pełną kontrolę nad rybą, której sprzymierzeńcem w walce jest często dość silny nurt. Balans wędziska powinien być jak najlepszy gdyż szczytówka wędziska raczej będzie skierowana ku górze. Jak dla nas ideałem boleniowej wędki jest konstrukcja w długości od 9’0” do 10’0” zbrojona pod spinning. Moc przy blankach tej długości musi współgrać z wagą przynęt, które najczęściej oscylują w granicach 8-25 + gr tzn. powinna być odczuwalna już od 1/5 ugięcia wędziska jednak bez przesztywnień w dolniku i nadmiernie wiotkiej szczytówki. Blank taki musi także spełniać podstawową funkcję: być dalekosiężny. Boleń znany jest z „upierdliwości”, która objawia się tym, że po zbliżeniu się na odległość rzutu, zaczyna on sobie hasać co najmniej naście metrów dalej. Dlatego też, dobry boleniowy blank to trochę taki lekki kijek surfcastingowy, który pozwoli nam posłać wabiki naprawdę daleko.

 


Na zdjęciu Grzegorz Politowski z pracowni Rodmas

 


Na zdjęciu Grzegorz Politowski z pracowni Rodmas

 


 

W drugiej połowie 2007 roku do naszej pracowni wraz z dostawą dotarło parę nowych przeprojektowanych modeli IST1004 opisanych katalogowo 8-12 lb 10,5-21 gr 10’0”. W każdej firmie trafia się parę naprawdę udanych modeli. W ATC bez wątpienia jest nim IST1004. Chociaż jego parametry użytkowe ni jak mają się do katalogu (realnie mają około 15-17 lb i wyrzut  8-27 + gr) to blank naprawdę zrobił na nas ogromne wrażenie. Jest on bardzo lekki i świetnie zbalansowany, co jest niezmiernie rzadkie przy 10-stopowcach. Już sam wymach na sucho wydobywał groźny niczym w wyścigowym samochodzie pomruk.

 


 


 

Pomimo, że blank dotarł do nas w 2007 roku uznaliśmy, że model ten zasługuje na coś więcej niż tylko wpis do polskiego katalogu. W wolnych chwilach pracowaliśmy nad różnymi systemami zbrojenia i liczbą przelotek. Tak aby przy wprowadzeniu go do sprzedaży mieć pełną informację, zarówno dla odbiorców indywidualnych jak i przedstawicieli – pracowni. Wędzisko pod Bolka zbroimy najczęściej w 9 przelotek + szczytowa w numeracji Y30,16, 10, 8L+5x 7L+FST 7. Blank jest bardzo dynamiczny, przy użyciu przelotek w ramce tytanowej wychodzi „kosa”. Jak na nasz gusta przelotki w ramkach stalowych są odpowiednie czyli np. alconite fuji. W naszym wędzisku testowym zastosowaliśmy Y i L sic fuji. Tak jakoś nie wypadało dawać gorsze przelotki do tak zacnego blanku, a z kolei przy tytanach blank był za  szybki, albo my za wolni J. Reszty dopełnia gryf z dobrego korka około32 cm, oraz dps18 malowany na Brown marble w firmie Matagi.

 


 

Blank przy takim uzbrojeniu jest dynamiczny i idealnie pracuje w opisanym zakresie rzutowym. Przy łowieniu na plecionkę można ograniczyć rozmiar pierścienia przelotek L i FST do 6. Jednak przy mono lub grubszej lince L7 to rozsądniejszy wybór naszym zdaniem. Nie będę się rozpisywał o odległościach rzutowych oraz innych mniej lub bardziej sprawdzalnych parametrach tego modelu. Napiszę tylko, że gotowy kijek spełnia a nawet przewyższa nasze oczekiwania i niecierpliwie oczekujemy 1 maja na bardziej wędkarskie testy. Blank ten sprawdził się również podczas lekkiego trociowania, lecz w trochę innym uzbrojeniu.

 


Na zdjęciu Grzegorz Politowski z pracowni Rodmas

 


 

Sławek’Oppeln’Bronikowski – Talon VI+ 10’0” MLXF2

Od lat na bolenie, klenie i jazie wyprawiam się ze starym modelem Talona, dziesięciostopowym, półuncjowym VI Plusem z 97 / 98 ubiegłego stulecia. Według producenta MLXF. Nie jest to może ostatni krzyk mody, blank jest nieco starszy, może nieco cięższy, ale nie spotkałem dotychczas czegoś równie wszechstronnego i nie do zabicia. Myślę, że wiele współczesnych konstrukcji jest przy nim zwyczajnie bezpłciowych. Górny segment to połączenie delikatności, czułości i kultury pracy prawie seekerowskiej, choć to przecież grafit. Dół pewny i mocny, z siłą lekkiej trociówki. Dużą estymą darzę tą firmę i jej niekonwenoncjalnego spiritus movens D.Waggoner'a. Nie jest to masowy dostawca, ani lider rankingów, jednak pomysłów i poszukiwań w Talonie nigdy nie brakowało. Najbardziej sobie cenię dystans do uniformu gustów...

Blank jest dość wredny do zbrojenia, trzy wdzianka na nim zmieniłem i dopiero teraz jestem blisko celu, tak mi się przynajmniej wydaje... Ślady po liftingach niestety troszkę widać, nie to samo co na Cher...

 


 


 

Nie jest to może stereotyp kija boleniowego, armaty do miotania wielorybów i ciężkich bezsterowców, czy ołowianek i innej torpedowni. Jest to raczej egzemplarz peryferyjny, taki bardziej osobniczy i siłą rzeczy mniej popularny. Lubię długie kije. Są świetne do łowienia woblerami w rzece a Talon wyjątkowo dobrze w tej roli wypada. Trzycentymetrowy okruszek ale i siedmiocentymetrowy minnow, gieesówka, manns, wirówka, niewielki bezsterowiec albo 5 original nie czynią mu specjalnej różnicy.

 


 

Nie łowię boleni ciężko i siłowo, jak to teraz szeroko przyjęte. Ograniczam się do żyłek 0.18 - 0.22. Kiedyś francuski Croic, teraz biały Siglon i Sufix. Wystarczają zazwyczaj, raz tylko, na początku lat siedemdziesiątych boleń zerwał mi żyłkę, a raczej przetarł o głaz. Żaden mi nie spadł, ani nie zdechł podczas holu. Bolki są waleczne, ale niezbyt silne i wytrwałe, rodzajowo to rybi szaławiła, trochę Papkin... Plecionkę mam tutaj za nic, albo jeszcze niżej...

Łowię głównie w Warcie i Pilicy, w ich środkowym biegu, oraz na cofkach zaporówek. 

Bardziej się tutaj sprawdza ciche podejście, dyskretny plasowany rzut, metoda wstecz niż dalekosiężne czesanie na wiślaną modłę. Cofka Jeziorska i tamtejsze cwane bolenie z zastoisk i odnóg nauczyły mnie pokory niejeden raz. Umiejętność dopasowania się do ich upodobań zdaje się zasadnicza. W maju, kiedy wyżerają świeży wylęg, to nieskomplikowana zdobycz, wręcz łatwizna. Tyle, że wiosenne bolki to wychudzone, ostre głodomory łatwe do złowienia. Żal je katować... Mini-wobler typu trzycentymetrowa uklejka lub pasiak owadopodobny, calowy shad albo 00 obrotek, to nieodparta pokusa dla wiosennego bolka. Także jazie i klenie w nich gustują...

 


 


 

Latem je na ogół lekceważę, czekam na jesień. Jest latem dużo fajniejszych zajęć, choćby sandacze albo sumy. We wrześniu i następnych miesiącach można natomiast przydybać prawdziwego giganta. Wypasionego, z kałdunem jak karp, fat Bolesława. Nie złowiłem większego jak piątka ale widziałem u jednego zawziętego i upartego jegomościa ze Zduńskiej dwa na rekord kraju. I nie zabrał ich...

A Talon to bat na nie. Pozbawia je woli walki w chwil kilka. Obezwładnia je aksamitnie i bez widocznego wysiłku. Jesienią lepsze są większe egzemplarze dwu i trzycalowych wahadłówek i woblerów oraz prowadzenie w połowie głębokości wody, w wolniakach i zastoiskach.

 


 


 

Jest też rewelacyjnym kijem na leuciscusy. Uwielbiają wprost pobujać się na nim, pohuśtać trochę. Maleńki woblerek czuć na 40 - 50 metrach, trzyma też ryby wzorowo.

Na wypadek braku brań, co się niestety zdarza, mam stadko srebrnych skalarów uwięzionych Flex Coatem. Ratunkowo, gdy z ryb nici...

 

Opowieści rodbuilderów zebrał,

Friko, 2008

 

Jeśli chcesz skomentować ten artykuł zapraszam na forum


0 Komentarze