Skocz do zawartości

  •      Zaloguj się   
  • Rejestracja

Witaj!

Zaloguj się lub Zarejestruj by otrzymać pełen dostęp do naszego forum.


Szukaj w artykułach


Reklama


Ostatnie na blogu


942 aktywnych użytkowników (w ciągu ostatnich 15 minut)

844 gości, 1 anonimowych

Google, Bing, Mysha, lax, rybacz, michi666, amalker, Robert22, Pietruk, ender, gringo, Cris83, sslonio, ktm777, cyprys19, qaya, teki77, soyerek, fdt, mateuszxt, migdau, dario69, Lucky_69, Bobby0404, shogun, Cez@ry, gregox, Klimas, PePe., PaPaDaNcE, rower26, norbertz, mario, Lukas 24, Okonek@123, grey, as1111, GINPK, pasazer, jabadaonbis, Geciowy, Pawel369, Kowal_wns, irekmisiak, adamklin, RokiFishBoa, esox34, Adi123, TOFIX99, Abs142, Grubyziom, tajger, Wariacik, marcinesz, Artur1987, Maroxx21, Dim, turik, Tresor, Zenitch, Ostry krokodylec1, waldemar, jakub75, piechu, DP Fishing, SIRIUS, Jaroch, Piastun, Bazyl II, SPINKAMION, bho70, carlus75, rybak109, krecik, 12345, brzoza, Kosa, pe-te-ro, radek_u, dreadknight, jakub.chrobak.3, PawelPac, artbug, PGS21, Werem, Godzio, roberto_s, Maweric88, tatar, zandermafija*SpinnigistaWT, Gelson, azhek, Tomasz Dyduch, remek1, Flick, majunio, piotrmar70, 2703tomi, Bander


- - - - -

Pstrągi na koguta


Zacznę od tego, że pstrągi to moja ulubiona ryba i na jej punkcie mam lekko zwichrowaną psychikę. Gdy któryś z moich znajomych zadzwoni, a w słuchawce usłyszę „słuchaj pakuj manele i przyjeżdżaj, ruszyły się” nie ma dla mnie znaczenia czy to styczeń, marzec czy sierpień. Nie ważna jest też lokalizacja: roztocze, jakaś niewielka pomorska rzeczka czy Białka Tatrzańska. Jestem w stanie rzucić wszystko (jeśli to możliwe) i w środku nocy ruszyć na drugi koniec Polski aby powędkować chociaż jeden dzień. Z łowieniem pstrągów jest jak z nieuleczalną chorobą. Jak już raz to złapiesz jest po tobie. Nie ma szans na wyleczenie a twój stan może się tylko pogarszać. Tak właśnie jest w moim przypadku. Zachorowałem 9 lat temu. Wszystko zaczęło się od muchy i wypadów w góry, aby już po roku do mojego oręża dołączył spinning i rozpoczęła się penetracja ciurków i rzeczek od Mazowsza po pomorze.

 


 

Na początku moimi podstawowymi przynętami spinningowymi były obrotówki nr 2 i 5-6cm woblery, czyli po prostu klasyczne przynęty w standardowym pstrągowym rozmiarze. Jednak po pewnym czasie przynęty te troszkę mi się znudziły. Dodatkowo podczas połowów na muchę obserwowałem momenty, gdy spinningiści praktycznie nie mieli kontaktów z rybą, a mi do streamerka czy swobodnie spływającej dużej mokrej muchy pstrągi pięknie wychodziły. Zacząłem więc kombinować nad nową przynętą na pstrągi i tak 5 lat temu wpadłem na pomysł połowu pstrągali na kopyta (może powiecie, że to żadne odkrycie, na pewno wielu wędkarzy używało tej przynęty na pstrągi przede mną) ale dla mnie był to moment przełomowy.

 


 


 

Dopracowanie techniki kosztowało mnie jakiś miesiąc z sezonu, ale się opłaciło. Na 5 i 7 cm kopytka na bardzo lekkich główkach 1-2 gramowych zaczęły brać mi systematycznie pstrągi. Technika prowadzenia była bardzo prosta, stosowałem i stosuję (teraz bardzo rzadko łowię pstrągi na gumy) 2 sposoby prowadzenia. Pierwszy to rzut pod prąd i praktycznie tylko wybieranie luzu linki resztę robi za nas nurt wody. Najważniejsze przy tej metodzie jest utrzymywanie stałego kontaktu z przynętą ale nie należy jej ściągać szybciej niż płynie woda. Przy takim prowadzeniu guma praktycznie nie pracuje, co jakiś czas machnie tylko ogonkiem lub zakolebie się na boki. Metoda ta jest szczególnie skuteczna na początku wiosny, kiedy pojawiają się pierwsze odrętwiałe żabki. Zaobserwowałem, że żabki praktycznie nie poruszają się w wodzie tylko pozwalają się nieść prądowi, co jakiś czas ruszając tylko ospale łapkami i właśnie ten sposób poruszania się idealnie naśladowała gumka prowadzona z prądem.

 


 


 

Drugi sposób łowienia to lekko ukośne rzuty pod prąd i prowadzenie gumy w luku, przy tej metodzie kołowrotka używałem tylko do wybierania luzu żyłki. Zaobserwowałem, że 90% brań, było do momentu gdy guma ustawiała się „głową” pod prąd wtedy zaczynała agresywniej pracować i przestawała być atrakcyjna dla pstrągów.

 


 


 

Łowienie na gumę miało i ma wiele mankamentów. Podstawowy to bardzo duża ilość pustych brań, a poza tym przynęta ta dobrze spisywała się tylko w określonych miejscach, takich jak: rynny czy zakręty rzeki z niezbyt silnym prądem. Cały czas pozostawało dużo miejsc, w których guma była bezużyteczna. Były to np. zwaliska czy odcinki z szybszym prądem gdzie przynęta ta zaczynała pracować agresywnie i była ignorowana przez pstrągi. Zacząłem, więc znowu kombinować nad nowa przynętą. Pierwsze, co mi przyszło do głowy to łowienie spiningiem na streamerem z dodatkowy obciążeniem na żyłce, ale nie bardzo pasowało mi zakładanie ołowiu na żyłkę. Jakoś to wszystko nie chciało tak pracować jak to sobie wymyśliłem. Olśniło mnie dopiero, gdy przeglądałem jakąś gazetę wędkarską i natknąłem się na artykuł o łowieniu sandaczy na koguta.

 


 

Pomyślałem wtedy, że jak sandacze biorą na coś takiego to czemu nie zrobić czegoś podobnego (tylko bardziej finezyjnego) na pstrągi. Gdy usiadłem do imadła i zacząłem kręcić pierwsze „streamery” na główkach jigowych wiedziałem, że to jest to. Przez całą zimę dopracowywałem wzory testując je w wannie i na przełomie lutego i marca miałem już pierwsze przynęty. Szybko jednak okazało się, że robienie kogutków na główkach to kiepski pomysł, znowu miałem dużo pustych brań. Nie mogłem niestety dostać odpowiednich główek (połączenia gramatura + wielkość haczyka). Zacząłem wiec dzwonić po znajomych próbując pożyczyć od kogoś formę. W końcu się udało, forma była idealna. Mogłem w niej odlewać główki 1,5; 3; 5; 7 i 9 gramowe a dodatkowo zamiast haczyków używać niewielkich kotwiczek (nr. 5-8). Choć w początkach mojego kogutowania (pierwszy sezon) ograniczyłem się wyłącznie do lżejszych główek 1,5 i 3 gramy.

 

Prowadzenie
Przynętami tymi łowiłem w ten sam sposób co gumami, ale miały tą przewagę, że pracowały praktycznie tak samo dobrze w silnym nurcie jak i w stojącej wodzie. Szybko okazało się, że są to przynęty bardzo łowne, ich skuteczność upatruje w tym, że ryby nie miały po prostu wcześnie kontaktu z czymś podobnym. Na koguta zacina się praktycznie 100% brań, plusem jest tu zapewne kotwiczka. Dodatkowo brania są zazwyczaj pewne i agresywne. Po sukcesach w pierwszym sezonie postanowiłem rozszerzyć wachlarz gramaturowy i rozpocząłem produkcje przynęt na główkach 5, 7 i 9 gramowych. Ta decyzja zaowocowała wspaniałym sezonem oraznową metodą prowadzenia a w zasadzie dwoma.

 


 

Pierwsza z nich to rzuty pod prąd i łowienie w rynnach, z tą różnicą, że zamiast swobodnego spływu przynęty na lekkiej główce używałem dużo cięższych główek 5-9 gram a prowadzenie polegało na tym, że pukałem przynętą o dno. Wykonuje rzut, czekam aż przynęta opadnie na dno (powinno to nastąpić bardzo szybko) a następnie podszarpnięciami szczytówki sprowadzamy koguta wzdłuż rynny pod swoje nogi. Zauważyłem, że najlepiej sprawdzają się krótkie 5-10 cm skoki przynęty nad dno. Myślę, że tak prowadzona przynęta może kojarzyć się rybom z raczkami, pijawkami a może cierniczkami przebywającymi w strefie przydennej.

 


 


 

Druga metoda to obławianie zwalisk, karczy i dziur pod brzegami. Tu stosuję przeważnie przynęty na główkach w zakresie 7-9 gram (oczywiście ciężar główki dobieramy do głębokości i uciągu wody w danym miejscu. Raz będzie to tylko 5 gram a innym razem nawet 12!!!).

 


 

Ta metoda jest bardzo emocjonująca gdyż przeważnie łowimy kilka metrów od nóg i widzimy wyjście ryby oraz jej atak. Dodatkowo zapięcie pstrąga na „krótkim dyszlu” to niesamowite przeżycie i prawdziwy sprawdzian dla naszego sprzętu. Naprawdę bardzo ciężko jest utrzymać kilowego pstrąga w pierwszym momencie na 5-7 metrach linki, ryba chce nam wyrwać wędkę z ręki, a my nie możemy dać jej specjalnie luzu bo ucieknie w zwalisko lub w karcze i po zawodach.

 


 

Przy tej metodzie łowienia, szczególnie w dziurach pod brzegiem bardzo dobrze sprawdza się granie przynętą przez dłuższy czas praktycznie w jednym miejscu (w obrębie jednego dołka, dziury) tu tez stosuje niewielkie skoki 5-15 cm nad dno. Poderwania przynęty wykonuje na zmianę - najpierw kilka łagodnych powolnych pociągnięć po 10-15 cm nad dno potem kilka agresywnych puknięć o dno (możliwie jak najmniejszy skok przynęty do 5 cm).

 


 

Te sposoby prowadzenia to tylko ogólny zarys technik jakimi się posługuję łowiąc tą przynętą. Koguta lubię najbardziej za to, że zmusza wędkarza do myślenia i kombinowania nad woda (na jednostajnie prowadzoną obrotówkę czy wobler złowimy pstrąga, na jednostajnie ciągniętego koguta raczej nie, bo po prostu nie pracuje). Z kogutem możemy zrobić praktycznie wszystko i poprowadzić go jak chcemy wszystko zależy od naszej pomysłowości.

 

Sprzęt
Ja zaczynałem od łowienia długim (2,7m) spinningiem, teraz używam wędki 2 metrowej (o następujących parametrach: ciężar wyrzutowy 1/4-5/8 oz, moc- linka 8-15 lb). Użycie zbyt długiej wędki to największy błąd, jaki możemy popełnić łowiąc na koguta. Po prostu nie da się poprowadzić tej przynęty długą wędką poprawnie. Im krótsza wędka tym skoki przynęty będą mogły być krótsze, a kontrola nad wabikiem lepsza. Moim zdaniem optimum to wędki w zakresie 1,8-2,1 metra. Na kogutka łowię normalnym kijem spinningowym ale wydaje mi się, że wędka castingowa może być jeszcze lepsza do tej metody. Powoli szukam już sobie jakiegoś jednoczęściowego patyka z pazurem koło 1,8 metra.

Kołowrotek: ja jak na razie używam Daiwy w klasie 2500. Na kołowrotek nawijam żyłkę w zakresie 0,22-0,25 (plecionek na pstrągi w ogóle nie używa) bardziej przychylam się do tej górnej granicy. Żyłka 0,25 pozwoli nam uwolnić naszą przynętę z większości zaczepów ( a łowiąc na koguta będziemy ich mieli sporo) oraz utrzymać waleczną rybę z dala o patyków, w które będzie nam próbowała umknąć. Agrafek łowiąc na koguta nie stosuje, przynętę wiąże bezpośrednio do żyłki.

 

Jak zrobić pierwszego kogutka?!
Jeśli przynętę robimy na główce jigowej to pierwszy krok mamy z głowy. Jeśli odlewamy główkę musimy przymocować do niej kotwiczkę. Robi to w ten sposób, że drut, na którym odlewam główkę owijam o jedno z ramion kotwiczki, zaginam i zaciskam kombinerkami. Następnie owijam drut i trzon kotwiczki przędzą wykonuje węzeł i zaklejam go (polecam do tego super glue).

 


 


 


 

Mamy już szkielet do budowy naszego koguta. Teraz zaczyna się pole do popisu. Jak będzie wyglądał nasz kogut zależy tylko od nas, poniżej przedstawiam najprostszą do wykonania konstrukcję a zarazem bardzo łowną. Pomiędzy łukami kolankowymi haczyków kotwiczki mocujemy pęczki (niewielkie) piór marabuta. Z marabuta wykonujemy również tułów przynęty. Następnie przywiązujemy kolejne pęczki marabuta dookoła główki. Teraz wykonujemy węzeł kończący i mamy gotowa przynętę (węzeł trzeba zakleić, aby zapobiec rozwiązywaniu - do tego celu dobry jest szelak).

 


 


 

Wyjmujemy kogutka z imadła i wyskubujemy piórka aby nadać przynęcie pożądany kształt (nie używajcie nożyczek do strzyżenia piór, bo przynęta będzie wyglądać mało naturalnie dużo lepszy efekt daje wyskubywanie zbędnych piórek). W ten sposób mamy gotową przynętę.

 


 


 

Lakieruję jeszcze wszystkie główki swoich kogutków na kolor granatowy, czarny bądź brązowy ale nie jest to konieczne. Te lakierowanie robię bardziej dla siebie niż dla ryb, gdyż zauważyłem, że pstrągi biorą tak samo na przynętę z polakierowaną głową jak i na te, z której ten lakier został już zdrapany prze tarcie o dno, zaczepy czy pstrągowe zęby.

Zachęcam wszystkich do spróbowania połowów pstrągów na koguta bo to naprawdę bardzo skuteczna metoda, w której najwięcej zależy od pomysłu na ożywienie ołowiu i pęczka „kłaków” czyli naszego tytułowego kogutka.

 

SaNdAcZ,2008

 

Jeśli chcesz skomentować ten artykuł zapraszam na forum


9 Komentarze

Bardzo fajny artykulik!!!!

Zdjęcie
sylwek434
03 lut 2014 19:57

piszesz że dociazałeś zyłke ołowiem-a co na to regulamin na wodach górskich

Fajny artykuł.

Szkoda,że koguty wiązane na kotwicach, polecam pojedynczy bezzadziorowy haczyk.

    • popper lubi to

Kuzde panowie czepiacie się wciąż jak to trzeba wypuszczać jak lowic a to to ato srooooooo...w woblerach kotwicw wam już nie przeszkadzaja?......najważniejsze ze ryby sa wypuszczane :) LUZUJCIE BO W SKRAJNOSCI POPADACIE ;)

Przeszkadzają, dlatego powoli zmieniam na pojedyncze haki od Mefisto.

Fajny artykuł.

Szkoda,że koguty wiązane na kotwicach, polecam pojedynczy bezzadziorowy haczyk.

Zdecydowanie pojedynczy hak i bez zadziora.

To jest artykul o początkach jigowania dawniej lowilismy na kotwiczki teraz przechodzimy na haki mamy odpowiednie wedki wiec haki od Japonca bez zadziorkow ;) 

To jest artykul o początkach jigowania dawniej lowilismy na kotwiczki teraz przechodzimy na haki mamy odpowiednie wedki wiec haki od Japonca bez zadziorkow ;) 

Nie czynię zarzutów, jedynie sugestia drobna. Luzik :)

Powodów  łowienia pstrągów  na kotwiczki chyba nie -ma ;)