Skocz do zawartości

  •      Zaloguj się   
  • Rejestracja

Witaj!

Zaloguj się lub Zarejestruj by otrzymać pełen dostęp do naszego forum.


Szukaj w artykułach


Reklama


Ostatnie na blogu


997 aktywnych użytkowników (w ciągu ostatnich 15 minut)

874 gości, 5 anonimowych

michal6564, Google, Bing, daniel., majunio, remek1, Żbik, Little Wing, Szczepek2, jasku10, Wojciech_B, jaras67, russian80, asp, bartolomeo213, piotr., DominikSy., Krab, Abs142, Artur1987, pe-te-ro, ecover, ubot, Maroxx21, adrianjag, bubas, pioterb, patu, hotpoint, SzczupakRzeczny, stefango321, Tomasz eS, ichtiolog, daro_d, migdau, norbertz, szpaczek23, radek_u, Bartek_C, PiotrekF, vince83, TeDDyBoY, markverc, Krzysiek Rogalski, bartkowy, kruchy15, Boczek322, Karpiu95, Valo, wrozyn, Trociowy, Pickerel, blacky24, Darc, Paweł Bugajski, exkudlaty, Tomfunk, star, krusio, wuran, Klaudia_Kacprzak, skalek-77, slawek_2348, Krzysiek184, marcinesz, cezarypioro, Person, Dawid.K, KrólRyb, lotalota, jarekbialapodl, przemyslav, rolen, krzysiek gżybek, kolpi, niko333, krzysiek7008, LOLO, roberto_s, drChlubicz, binio1111, legion, Luciano, troutmaniacs, rower26, ORKA, Welik, bolc, Olo1970, c00per, strumien, Kacper Kniaź, pmiszk1, PaPaDaNcE, piotrmar70, PePe., Noro85, XTR, didiunik, jalo1975, Skrouba, ozzy321, krez, Janek W, Aries, AdrZak, triblu, coma, selk, Kowal_wns, keiko, dante, mario, Facebook, jabadaonbis, Milky, Bartek85, strary, giniu666, sylweczek, ciosekm.80


- - - - -

Zrozumieć bolenia


Boleń prze wiele lat uważany był za rybę nieosiągalną dla wędkarzy. Dziś często można przeczytać opinie w których uważa się go za wręcz dziecinnie prostego do złowienia. Trudno dociec ile prawdy jest w tych opiniach  bez poznania zwyczajów i biologii tej ryby, dlatego ten artykuł rozpocznę o kilku podstawowych informacji ważnych z wędkarskiego punktu widzenia.

Boleń jest ryba mono kulinarną i przez większą cześć życia odżywia się ukleja na stada której poluje. Wyspecjalizował się w stopniu nieporównywalnym wyższym do innych podobnych ryb. To właśnie ta specjalizacja oparta na perfekcyjnym rozpoznawaniu konkretnych bodźców niezbędnych w polowaniu, była i jest największym problemem dla wędkarzy. Bolenia nie można złowić zawsze, wszędzie i na każdą przynętę. Jeśli przyjdzie nam łowić tą rybę w stojącej wodzie, kiedy poluje spokojnie na ławice drobnych ryb, to złowienie jej jest dziełem przypadku. Dlaczego tak jest? Nie wystarczy mieć przynętę idealnie podobną do uklei, podać ją cicho w okolice ryby i prowadzić po optymalnym torze. Między boleniem, a jego potencjalnymi ofiarami rozgrywa się pewna gra w którą jest bardzo trudno się wpasować. Oto przykład. Bolenie zajmują stanowisko poniżej zagłębienia w dnie rzeki w którym skupiły się ukleje. Atakują je od czasu do czasu po czym dają czas drobnicy aby się ponownie skupiła. Jeśli zaczniemy rzucać w miejsce powtarzających się ataków, będziemy płoszyć drobnicę na co boleń zareaguje natychmiast zaprzestaniem żerowania. Ideałem w tej sytuacji jest podać przynętę w momencie kiedy rozpędzony drapieżnik zbliża się do stada lub w czasie ataku. Jest to oczywiście bardzo trudne i jak napisałem udaje się na zasadzie przypadku.

 


 

Inna sytuacja. Stojąca woda, kilka boleni pływa wokół stada drobnicy starając się go skupić niczym pies pasterski owce. W odpowiednim momencie bolenie schodzą głębiej co uspokaja ofiary. Po chwili następuje szybki atak od dna ku powierzchni. Tu również bez idealnego trafienia w moment trudno liczyć na sukces. Nawet jeśli się to uda nie mamy gwarancji, że ryba zaatakuje naszą dziwnie wyglądająca przynętę zamiast jednej z kilkuset oryginalnych uklei.

 


 

Bolenie często polują bardzo długo goniąc pojedynczą rybę. W czasie takiej akcji pomiędzy rybami występują pewne bardzo ważne związki interaktywne. Ukleja stara się umknąć wykorzystując cały zestaw sztuczek na które boleń ma również swoje sposoby. Niestety nasze przynęty jak na razie nie potrafią naśladować tej sytuacji. Nie robią gwałtownych zwrotów i nie wyskakują nad wodę. Na akcje nie odpowiadają odpowiednią reakcją. Rzucając i prowadząc w ciemno, często nasza przynęta pruje prosto na drapieżnika zamiast utrzymywać od niego bezpieczny dystans. Jak zareaguje na to boleń, łatwo sobie wyobrazić. Jeśli nawet wystartuje on do naszej przynęty to już brak reakcji (gwałtownego przyspieszenia) jest podejrzany a mniej lub bardziej prostoliniowy tor prowadzenia, pogłębia niepokój ryby.  W wyniku tych „podejrzeń” najczęściej odstępuje ona od ataku lub płynie przyglądając się jedynie. Dalsze molestowanie jej tą samą przynętą w ten sam sposób nie ma większego sensu.
 
Po tych kilku przykładach być może wielu wędkarzy zwątpi w możliwość złowienia upragnionej srebrnej torpedy. Zdjęcia w prasie wędkarskiej pokazują jednak, że jest to możliwe a niewielka grupa wędkarzy posiadła umiejętność regularnego poławiania boleni. Co decyduje o sukcesie? W pewnych warunkach bolenie stają się mniej lub bardziej łatwymi do przechytrzenia. To właśnie znajomość rzeki i zwyczajów ryb pozwala wędkarzowi wytypować czas i miejsce kiedy można liczyć na sukces. Gwałtownie płynąca woda za przelewami lub innymi przeszkodami powoduje, że drapieżniki polują na oślep chwytając w ostatnim momencie wszystko co przypomina pokarm. Linia boczna którą ryby odbierają fale hydroakustyczne na niewiele się zdaje bo woda generuje wiele hałasu zagłuszającego sygnały wytwarzane przez drobne ryby. Z tego powodu potrafią one pomylić nienajdoskonalszą imitacje uklei z oryginałem. Inna sytuacja to np. okresy bardzo intensywnego polowania. Pierwszy z nich następuje około 2 –3 tygodnie po tarle kiedy to drobnica pojawia się pod powierzchnią aby wygrzewać ości w słońcu. W tym okresie często przychodzi nam łowić przy podwyższonym poziomie wody. Drobne ryby chowają się w zalanej trawie lub krzakach a drapieżniki patrolują wybrany odcinek brzegu. Są one bardzo głodne i atakują wszystko co przypomina pokarm. W takiej sytuacji zdarzyło mi się złowić tą samą rybę po 25 minutach od jej wypuszczenia.

 


 

Kolejnym czynnikiem mającym istotny wpływ na zachowanie ryb jest pogoda. Wielokrotnie w tym samym miejscu przy dużej koncentracji ryb osiągałem bardzo różne wyniki łowiąc tą samą techniką na te same przynęty. Oto przykład. Duże piaszczyste wypłacenie na środku rzeki zwane przykosą. Okupuje je duże stado boleni. Nad moim terytorium panuje rozległy wyż dający wysokie ciśnienie a wiatr wieje początkowo z północy. Ryby biorą, ale nie jest jakieś szaleństwo. Na początku szybko łowię 3 sztuki ale wyniki z czasem się pogarszają. Ryby zaczynają rozpoznawać moją przynętę i trzeba robić coraz większe przerwy aby je zmylić. Wiatr z upływem dni skręca na wschodni i moje wyniki są coraz słabsze. Optycznie na przykosie nic się nie zmieniło. Ryby polują jak kilka dni wcześniej, ale udaje się mi złowić tylko 2 sztuki za cały dzień. Pierwsza to efekt zaskoczenia po pierwszych rzutach. Na kolejną rybę przyszło mi czekać wiele godzin. Ryby często odprowadzały przynętę nie dając się nabrać. Czasem udawała mi się wrzucić przynętę w sam środek ataku kilku boleni a one potrafiły idealnie ominąć moją ją. Ostatni etap wyżu to wiatr z południa, skręcający na południowo zachodni. Przynosi on spadek ciśnienia. Początkowo jest  powolny a przed zmianą pogody bardzo gwałtowny. To idealna pogoda na polowanie. Bolenie wpadają w amok wyczuwając koniec dobrego okresu. Kiedy nadejdzie niż ukleje zejdą do dna i pochowają się w trudnodostępnych  miejscach. Stado się rozproszy i wielkie żarcie się skończy. Wielokrotnie w końcówce długotrwałego wyżu osiągałem zawrotne wyniki łowiąc po kilkadziesiąt ryb w tym wiele okazów.  

 


Zależność aktywności boleni od ciśnienia. Zielone pole pokazuje klasyczny rozkład ciśnienia w czasie wyżu. Niebieskie pole to aktywność powierzchniowa boleni. Należy pamiętać, że ciśnienie to tylko jeden z elementów. Za optymalne uważam ciśnienie w okolicy 1000 hPa. Pojawia się ono na początku wyżu kiedy bolenie po niżu ruszają na polowanie oraz na spadku z wysokiego ciśnienia co jest sygnałem, że dobry się kończy. Bardzo wysokie ciśnienia dają boleniom luz. Polują nienerwowo i potrafią zniechęcić najbardziej zawziętych.

 

Kolejny ciekawy przykład. Środek lata, od dłuższego czasu panują upały. Woda jest niska i mocno się nagrzewa. To dosyć trudny okres dla ryb ( i wędkarzy). Są one ospałe i polują rzadko. Odwiedzam pewną dobrze rokującą przykosę w nadziei spotkania z boleniami. Pierwsze rzuty nie przynoszą rezultatu. Nie rezygnuje szybko, dzięki czemu przed wieczorem udaje się mi złowić ładna sztukę. Po powrocie do domu przeanalizowałem tą sytuację i doszedłem do następujących wniosków. Nagrzana woda to duży spadek zawartości tlenu rozpuszczonego w wodzie. Prawdopodobnie ryby polują tylko w okresie kiedy woda jest najzimniejsza a co za tym idzie lepiej dotleniona. Ma ona szanse schłodzić się tylko w nocy. Optymalne warunki tlenowe będą więc wcześnie rano. Odwiedzam moje miejsce kiedy jest jeszcze ciemno. Już z oddali słyszę charakterystyczny dźwięk rozrywanej przez bolenie wody. Ryby biorą jak oszalałe do wschodu słońca. Koniec żerowania jest gwałtowny, woda cichnie w ciągu minuty i tak jest do kolejnego poranka. Opisane tu sytuacje są ekstremalne. Często żerowanie nie jest tak intensywne i można liczyć na duże gorsze wyniki. Nie ulega jednak wątpliwości, że to właśnie zbór korzystnych warunków decyduje o naszym sukcesie. Wędkarska charakterystyka bolenia nie byłaby pełna bez opisu przynęt na które można ja złowić. Jest to jeden z bardzo ważnych czynników, dużo ważniejszy niż w przypadku innych ryb drapieżnych. Nawet w najbardziej sprzyjających warunkach można nie złowić nic, lub złowić niewiele, jeśli nie używa się dobrej przynęty. Najlepsza przynęta w niekorzystnych warunkach  będzie bezradna.  Niestety w przypadku bolenia nic nie jest proste i tak jest w przypadku przynęt. Bolenie w różnych okresach polują w charakterystyczny sposób wykorzystując zewnętrzną sytuację i zachowanie ofiar. Z tego powodu nie ma przynęt uniwersalnych. Należy zapoznać się z dotychczasowymi osiągnięciami w tej dziedzinie a potem nad wodą wyselekcjonować te które będą skuteczne na naszych łowiskach w konkretnych sytuacjach. Należy pamiętać, że jest to proces trudny i długotrwały, ale radość z odkrywania tych małych tajemnic powoduje, że tak chętnie jedziemy nad wodę a polowanie nigdy się na nie nudzi.
Oto krótki opis znanych i „tajnych” przynęt boleniowych.

Twistery
Te bardzo popularne przynęty które warto mieć w swoim pudełku wybierając się na bolenie. Najskuteczniejsze są kiedy woda przybiera i zaczyna mętnieć oraz w czasie opadania kiedy ryby po przerwie zaczynają żerować a woda się klaruje. Cała trudność polega na odszukaniu miejsc gdzie są ich żerowiska. Najczęściej są to proste odcinki rzeki z zalanymi częściowo krzakami w których chowają się ukleje. Bolenie patrolują taki rewir atakując te z ryb które oddaliły się od kryjówki.  To na co warto zwrócić uwagę, to sposób podawania przynęty. Nie powinna ona wyskakiwać za ogona bolenia ponieważ taka nienaturalna sytuacja je płoszy. Dlatego najlepiej prowadzić przynętę do brzegu po skosie.
 
Najlepsze twistery to te które wykonano ze sztywnego materiału i mają krótkie ostro podwinięty ogonek. Wytwarzają one fale hydroakustyczną o wysokiej częstotliwości. Ta zasada dotyczy prawie wszystkich przynęt na bolenie. Kolor biały, srebrny i przeźroczysty są najskuteczniejsze. Główka jigowa powinna ułatwić dalekie rzutu ora utrzymywanie przynęty pod powierzchnią wody. Najpopularniejsze kuliste obciążenia nie są najlepsze. Ja używam do twisterów i innych miękkich przynęt obciążeń które posiadają od spodu duża podwiniętą powierzchnię unoszącą przypominająca końcówkę narty. Przy niskiej wodzie twistery mają niewielką skuteczność i jeśli nie złowimy bolenia po kilku rzutach trzeba szukać następnego miejsca licząc  na sukces z zaskoczenia.

 


 


Rippery
Tu również najlepsze są sztywne modele których ogonki dają szybkie drobne drgania. Można przerobić miękki model wycinając najbardziej wiotką część nasady ogona a następnie za pomocą lutownicy, nadtopić ogonek i przymocować go ponownie do korpusu. Wędkarze często obcinają brzegi ogonka formułując go na kształt kulki. Ma to na celu wymuszenie szybszych ruchów. Najlepsze obciążenia to takie jak polecałem w opisie twisterów. Jest sposób na takie zmodyfikowanie obciążenia aby wymusiło ono dodatkowy ruch przynęty. Przesunięcie do tyły uszka do wiązania linki wprawi w drgania głowę przynęty. Im dalej będziemy je przesuwać tym mocniej głowa będzie drgała. Jest to moja najlepsza modyfikacja miękkich przynęt poprawiająca skuteczność  nie tylko ripperów na bolenie.
 
Stosuje ją od wielu lat przy połowie sandaczy i szczupaków. Kolor srebrny z karkiem w kolorze zgniłej zieleni jest najskuteczniejszy. Jest to dobra przynęta w miejscach gdzie woda przelewa się gwałtownie przez kamienie lub za jazami i śluzami oraz wzdłuż kamiennych brzegów. Trzeba dobrać odpowiednią wielkość przynęty do szybkości nurtu aby jej drgania były na tyle mocne by bolenie mogły je namierzyć z niedużej odległości i na tyle słaby aby ich nie płoszyły. Większość dobrze „nastrojonych” przynęt na bolenie wytwarza podczas ściągania delikatny ledwo wyczuwalny opór. To zasada którą warto się kierować przy wyborze i przerabianiu jakichkolwiek przynęt.

 


 


Rybka Lit'l Fishie Minnow
To najbardziej uniwersalna ze znanych mi przynęt. Zdecydowanie najlepsze są rozmiary 1" oraz 2" w kolorze srebrnym z czarnym karkiem. Największym problemem jest obciążenie tej niedużej przynęty. Ja robię własnoręcznie specjalne główki. Nie jest to skomplikowane, wystarczy kawałek ołowiu i piłka do metalu oraz młotek. Ołów sklepujemy do odpowiedniej grubości a następnie wycinamy piłka odpowiedni kształt. Od góry nacinany szczelinę w którą należy włożyć haczyk a następnie go zakuć. Delikatne wygładzenie całości pilnikiem kończy całą pracę. Tak wykonana główkę przyklejamy do rybki w której wcześniej odcinamy głowę po skosie. Daje to nam większą powierzchnię styku i lepsze trzymanie przynęty w pionie. Najlepsze są kleje szybkoschnące. Ja używam kleju Klebfix firmy Wurth lub Bondini.

 


 


 

Nie ma takiej przynęty w której nie można by coś poprawić. Tak też jest w przypadku rybki Knights. Można zrobić  kilka wersji tej przynęty na różne okazje. Skracanie wypustki napędzającej ogon przyspiesza drgania ogona. Taka przynęta jest lepsza do prowadzenie pod prąd. Zamiast obcinania wypustki można je usztywnić przez posmarowanie klejem.

 


 

Przynęta będzie miała wówczas wolniejsze i mocniejsze drgania więc będzie lepsza w niespokojnej wodzie gdzie panujesz duży szum. Przynęta ta sprawdza się na wielu łowiskach. Prowadzić ją można głębiej, 30–50 cm pod lustrem wody, lub pod powierzchnią tak aby zostawiała ślad na wodzie. Wymaga to bardzo szybkiego zwijania żyłki a wędka powinna być uniesiona jak najwyżej.
 
Woblery
Z bardzo bogatej oferty wielu producentów należy szukać takich które mają bardzo drobne drgania ledwo wyczuwalne na wędce. Takie drgania mają te modele w których ster ma ostry kąt natarcia na wodę. Jego wielkość należy samem dopasować do nurtu. Ster można podginać po pogrzaniu go zapalniczką a pilnikiem skrócić do odpowiedniej wielkości. Jedni łowcy boleni preferują ster mocno przesunięty ku tyłowi a inni wysunięty do przodu. W każdym przypadku wobler będzie drgał szybko lecz nieco inaczej, dlatego najlepiej wypróbować obydwa aby ustalić która wersja jest skuteczniejsza. Woblery są dobrymi przynętami do polowania na duże samotnie żyjące bolenie. Ich największą zaletą jest możliwość spuszczenia z nurtem w okolice stanowiska ryby. Duże bolenie są niebywale płochliwe dlatego warto spróbować łowić na woblery pływające.
 
Na własne potrzeby wykonuję wersje woblerów tonących. Przerabiam kupowane modele dociążając je mocno od spodu ołowiem pod uchem do mocowania przedniej kotwicy. Umożliwią to wykonanie długiego rzutu oraz znacznie szybsze prowadzenie.

 


 

Generalna zasada którą stosuję to używanie wiosną woblerów wyraźnie migoczących które prowadzę w średnim tempie 30 –50 cm pod lustrem wody. W czasie „letniego nula” łowię delikatnymi woblerami z bardzo drobnymi szybkimi drganiami i minimalnym oporem własnym. Pod koniec lata przechodzę na woblery migoczące wolno, 3-5 wychyleń na 1 mb. Jesienią zdecydowanie preferują przynęty z akcją ogonową.
 
Woblery bez steru
Najbardziej znanym jest model wymyślony prze wędkarza specjalizującego się połowie boleni. Zwany jest popularnie „Siudakiem”.

 


 

Niestety nie jest produkowany na dużą skalę. Bardziej sprawni manualnie wędkarze mogą go bez problemów wykonać samodzielnie. Innym pozostaje szukanie go w Internecie gdzie czasem można spotkać ręcznie robione modele. Pomysł wywodzi się od woblerów typu poper. Boleniowy model różni się znacznie od oryginału. Wykonany jest z pianki a z przodu jest bardzo moco obciążony ołowiem.  Takie zestawienie utrzymuje wobler w odpowiedniej pozycji. Wycięcie w przedniej części powoduje, że przynęta wykonuje delikatne zygzaki i lekko się kolebie na boki. Im głębsze jest wycięcie, tym mocniejszy ruch.
 
Atutem tej przynęty jest możliwość wykonywania długich rzutów. Przynęta ta przebija inne tym, że łowi się nią najczęściej duże ryby. Potwierdziło to wielu wędkarzy specjalizujących się w łowieniu boleni. Przynęta ta sprawdziła mi się na Renie. Była jedyną którą interesowały się bolenie w stojącej wodzie jednego z kanałów, a jak napisałem we wstępie, są to najtrudniejsze miejsca do łowienia.
 
Technika posługiwania się tą przynętą jest dosyć prosta. Po wykonaniu długiego rzutu ściąga się wobler bardzo szybko. Jeśli jest prowadzony prawidłowo, to na wodzie szlak płynącej przynęty widać w postaci drobnych bąbelków powietrza. Brania są bardzo zdecydowane. Ryba nie goni przynęty tylko atakuje ją od spodu.
 
Woblery typu poper można też z powodzeniem wykorzystywać do łowienia boleni. Istnieje już szkoła łowienia boleni na popery nocą. Wygląd przynęty nie odgrywa w niej dużej roli. Liczy się dźwięk wytwarzany przez nią. W dzień również można liczyć na sukces. Jest wiele technik prowadzenia popera. Ja preferuję szybkie jednostajne zwijanie z przyspieszeniem w czasie którego powstają delikatne rozbryzgi prowokujące rybę do pogoni za przynętą.
 
Blaszki wahadłowe
To jedne z najprostszych i przez to najpopularniejszych przynęt. Cienkie smukłe modele sprawdzają się najlepiej. Najistotniejszym elementem jest ruch przynęty w wodzie. Mniejsze rozmiary blaszek mają bardziej energiczną akcję, większe zaś płyną delikatnym zygzakiem a nawet całkiem prosto.  Pracę każdej blaszki można regulować. Sposób jest niesłychanie prosty, wystarczy na trzonku kotwiczki zamocować małe obciążenie. Powoduje ono uspokojenie wahnięć przynęty. Dzięki temu można mieć np. małą przynętę z delikatnymi drganiami.
 
Na początku lat dziewięćdziesiątych zmodyfikowałem tą prosta przynętę. Przeciąłem ją na pół i połączyłem obydwie części podobnie jak łączy się części metalowej bransoletki do zegarka. Dało to początek całkiem nowej przynęcie.

 


 

Największym problemem była pracochłonność przy jej wykonywaniu. Odstani model jest bardzo uproszczony, ale nadal jest to dosyć trudna przynęta do samodzielnego wykonania. Poszczególne elementy wycinane są laserem co ułatwia bardzo pracę. Stosuję zwykłą lub nierdzewną  blachę 4 mm. Technika łowienia tą przynętą jest bardzo oryginalna. Dzięki umieszczenie punktu mocowania żyłki nieco poniżej środka i odpowiednio szerokiemu kontowi natarcia przodu przynęty uzyskuje afekt latawca. Powoduje on, że pomimo dużej masy (około 30 g), już przy umiarkowanie szybkim prowadzaniu przynęta płynie częściowo wynurzona. Porusza się ruchem ślizgowym po powierzchni wody, zygzakując i robi co chwila małe rozbryzgi. Przypomina to ogłuszoną ukleję która ucieka po ataku bolenia w bardzo charakterystyczny sposób określany, „jazdą na ogonie”.

 


 

Używam tej przynęty głównie jesienią w miejscach gromadzenia się boleni, kiedy polują stadnie. Bardzo często pomimo tego, że ryby są niebywale aktywne, inne przynęty zawodzą. Wówczas moja segmentowa przynęta jest bardzo skuteczna. Ryby często gonią ją przez kilkadziesiąt metrów kąsając po drodze za ogon. Dostarcza to łowiącemu niezapomnianych emocji. Pomimo, że wiele ataków jest nietrafionych, lub ryby łatwo się odhaczają, można nią złowić nawet kilkadziesiąt boleni jednego dnia. Na bardzo oryginalny zestaw łowi mój węgierski znajomy. Używa on blaszek typu pilker. Wybiera najmniejsze srebrne modele.  W odległości około 1 do 1,5 m od blaszki przymocowuje trok bocznym długości 1m - 1,5m, na końcu którego zawiązuje dużą czarną lub białą muchę. Blaszka płynie około 30-50 cm pod wodą a much smuży po powierzchni. Tą metodą złowił na Dunaju bolenia o wadze 8 kg.
 
Blaszki Obrotowe
Mepss Long nr. w złotym kolorze był moją pierwszą przynętą. Łowiłem nimi z powodzeniem kilkanaście lat. Po pewnym czasie zacząłem wykonywać własne modele. Miały węższe skrzydełko co dawało szybsze obroty oraz korpus w kształcie łzy wykonanej z ołowiu. Wydłużało to znacznie rzutu. Przynętą tą można łowić bardzo szybko tuż pod powierzchnia jak i głębiej. Należy unikać monotonnego prowadzenia po lini prostej. Przekładanie szczytówki wędki na prawo i lewo urozmaica tor płynięcia. Zwroty powinny być gwałtowne, czyli podobne do tych jakie robi goniona przez bolenia ukleja. Jeśli ryba płynie za przynętą nie należy zmieniać tempa prowadzenia. W takich sytuacjach najskuteczniejsze jest wyniesienie przynęty jaka najwyżej się da ku powierzchni. To bardzo prowokuje bolenie. Warto mieć ze sobą wersję ze skrzydełkiem w kolorze maskującym, czarne, szare, khaki. Taka  przynęta sprawdza się lepiej w czasie słabszego żerowania.
 
Ciekawą obrotówkę zrobiła firma Mans. Ma ona podwójne skrzydełko w kształcie liścia wierzby co daje super szybkie obroty. Warto mieć ją w swoim pudełku.
 
Inną ciekawą przynętą jest blaszka obrotowa wykonana przez wędkarzy. Korpus w niej jest ołowiany a skrzydełko to znany kształt z amerykańskich przynęt spinnerbait. Tak wykonaną przynętę można prowadzić tuż pod powierzchnia aby skrzydełko robiło na wodzie wyraźne wybrzuszenie rysując w ten sposób tor po którym płynie.

 


 

W bardzo podobny sposób są łowione amerykańskie muskie, używa się tylko większe modele przynęt. Niektórzy wędkarze dają najpierw obciążenie a dopiero za nim śmigiełko co w niektórych sytuacjach daje zaskakująco dobre wyniki. Generalnie przynęty obrotowe  są raczej przynętami „pierwszych rzutów”. Jeśli po kilkunastu próbach ryba nie weźmie, należy zmienić miejsce. Częste molestowanie tej samej ryby uodparnia ją na przynętę na dłuższy czas.

 


 

Na zakończenie kilka przydatnych rad. Nie ma innego sposobu na znalezienie skuteczniej przynęty na miejscowe bolenie jak mozolne wypróbowywanie poszczególnych modeli. Każdej przynęcie trzeba dać równe szanse. Każdą należy wypróbowywać wielokrotnie w różnych okresach i warunkach pogodowych. Sprawdzić należy każdy wariant prowadzenia. Raz z nurtem, w poprzek, potem pod prąd, szybko pod wierzchem i wolnej głębiej, nawet do 1 m od lustra wody. Przynęta skuteczna na wiosnę nie musi być skuteczna jesienią, dlatego nie powinno się żadnej zbyt szybko skreślać. W okresach dobrego żerowania skuteczne może być kilka przynęt, dlatego prawdziwe zalety można poznać w czasie dłuższego użytkowania. Po znalezieniu odpowiedniej przynęty warto zmieniać jej akcję przez np. wyginanie steru lub dociążanie ogona. Może się okazać, że mała zmiana daje wielki skutek.  Złowienia bolenia na przynętę wykreowaną samemu daje dodatkową satysfakcje.
 
Robert Hamer , 2008

 

Jeśli chcesz skomentować ten artykuł zapraszam na forum


1 Komentarze

Super opis. bardzo pouczający;)