Skocz do zawartości

  •      Zaloguj się   
  • Rejestracja

Witaj!

Zaloguj się lub Zarejestruj by otrzymać pełen dostęp do naszego forum.


Szukaj w artykułach


Reklama


Ostatnie na blogu


756 aktywnych użytkowników (w ciągu ostatnich 15 minut)

673 gości, 1 anonimowych

adamos, Bing, bilejdilej, Google, darsio, Piotr Gołąb, ts21, MaciekH, skampi, rav00, MaxMakary, kowalek87, lunov, Wedkarz 1987, vako, Mateo1989, fladra, XKRZYSIEK100, Sobota1986, MarcinW85, Elendil, Andrzej6, k.gluchy, djgregi, kaczor, Liseq, pawas2, DominikBP, inspect, foxy77, Raptus07, lotalota, Pietruk, timons5, jasku10, Zanderman, Mts1991, rebowski12, MARIUSZ 69, lukasz_201, dante, Adrian95, Friko, Jogi, Rheinangler, Żbik, Sady, pele, ehhooo, DonF, niko333, Lucas, keiko, Mysha, marr25, MarcinZ, krecik, rolen, Estorninho, Elatios, c00per, Mr.Happy, Jakub997, Mariusz54, Godzio, kamson, korol, Acho, kondzio 77, radziu25, Person, Ryboman, adrianjag, ŁukaszGD, Wit, Gad1979, Marcin70, Rafał78, jerrys, ŁukaszK, Poznaniak, Janeczkins, Crocop 80, Pumba


- - - - -

“Program Pomocy dla Młodych Rodbuilderów” – konkurs – cz. II


Zadbaj o szczegóły



Dołączona grafika



Właśnie tak. Gdy potrafisz już właściwie uzbroić wędkę, kręgosłup znajdujesz w mgnieniu oka, przelotki na blanku rozmieszczasz bezbłędnie, a rękojeść mógłbyś perfekcyjnie wytoczyć z zamkniętymi oczami... pora byś zadbał o detale. I nie chodzi mi tu o wtrącone w omotki metaliczne nici, kolorowe pierścionki w rękojeści, wstawki z czeczoty egzotycznego drewna, czy ozdobne wyplatanki na blanku. Mam na myśli coś, czego w gotowej wędce nawet nie widać. I nie, nie są to ani zgrabnie zeszlifowane stopki przelotek, ani też dokładnie spasowane arbory pod uchwytem kołowrotka. Chciałbym Wam powiedzieć o czymś, na co mało kto zwraca uwagę, a jest niezwykle ważną sprawą. O czymś, co ma większy związek z samym budowniczym wędki niż z jego produktem, którym jest wędka, a jednocześnie odciska ogromne piętno na wartościach użytkowych tejże wędki.

Tak jak pisarz, malarz, czy kompozytor mają swoje muzy tak i my, artyści-rzemieślnicy (w dowolnej kolejności i stopniu utożsamiania się) potrzebujemy swoich. Omówmy więc anatomię muzy wędkarskiej-zbrojmistrzowskiej. Otóż muza taka składa się z muzy właściwej oraz aktywatora muzy właściwej. Przy czym proszę nie wyobrażać sobie naszej rzeczonej muzy, jako półnagiej niewiasty o wydatnie uwypuklonych krągłościach i seksownie zaczesanych włosach, ale raczej jako swego rodzaju euforyczny stan, który sprawia, że dokładnie wiemy, co chcemy zrobić i konsekwentnie to robimy. (przepraszam 90% czytelników płci męskiej za okaleczenie ich wyobraźni...)

Po pierwsze. Już w IV wieku przed naszą erą Arystoteles powiedział, że „Muzyka wpływa na uszlachetnianie obyczajów”. Wtedy jeszcze nie wiedział, że „dobra muza” uszlachetnia też wędki (ale skąd miał wiedzieć, skoro całymi dniami myślał, zamiast łowić). Odpowiednio dobrana muzyka to właśnie pierwszy element, czyli muza właściwa. I, jak to mówią, „po drugie primo” kiedyś wyskoczyła mi pewna reklama wody mineralnej - chciałem ją odruchowo zablokować dwoma kliknięciami myszy, ale przeczytałem hasło reklamowe: „Jesteś tym, co pijesz”. Chwila dla mojego mózgu, skomplikowane impulsy elektryczne skaczące po neuronach i... Eureka! Oni mają rację! Dlatego nie pijcie byle czego przy zbrojeniu kija! Bo i Wasz wypieszczony patyk będzie byle jaki. Odpowiedni trunek, jak łatwo się domyślić, jest omawianym aktywatorem muzy właściwej.


Dołączona grafika



Zacznijmy od początku. Wszyscy dobrze wiedzą, że na początku był chaos... znaczy projekt... projekt wędki. Był i będzie przy każdym kolejnym pomyśle, przy każdym kolejnym kiju robionym na tak zwane „dożywocie” (czyli zwykle na jakieś dwa, no góra trzy sezony). Na tym etapie muza właściwa powinna być idealnie dopasowana do naszego gustu. Jeśli ktoś przepada za Chopinem – proszę bardzo. Jak ktoś lubi ciężki metal – niech mu grzmoci w głośnikach. Rubik? – oczywiście, niech klaszcze. Hip hop również jest dozwolony. Trzeba tylko uważać, żeby za dużo „mięsa” nie leciało, bo lakier na blanku cierpnie.


Dołączona grafika



Odnośnie aktywatora muzy właściwej to dowolność jest również pełna. Nie należy jedynie przesadzać z ilością aktywatora, aby następnego dnia nie trzeba było prosić kogoś z otoczenia o przypomnienie nam, co zaprojektowaliśmy. Aha, przy jerkówkach i innych wędkach do najcięższych zastosowań to w grę wchodzą tylko mocniejsze trunki, co by nigdy nie brakło nam mocy.



Dołączona grafika



Wiemy już, jak ma wyglądać nasza wędka, wybraliśmy komponenty, a więc teraz pora na toczenie rękojeści. Nie wiem, jak to u Was wygląda, ale ja generalnie g... – znaczy się niewiele słyszę przy toczeniu, bo moja maszynka oprócz „korkowych wyrobów w kształcie cylindrów z otworem”* produkuje też dużą liczbę decybeli. Dlatego też muzyka nie ma tu dla mnie znaczenia.



Dołączona grafika



Ale za to jak ważny jest dobór właściwego trunku! Oto podstawowe zasady:
  • tocząc korek należy mieć pod ręką kieliszek świeżo odkorkowanego wina, najlepiej białego, bo po czerwonym są paskudne plamy, ale tu nie ma przymusu, może być nawet różowe,
  • przy obrabianiu pianki należy popijać Guinessa, delikatnie zagłębiając się ustami w jego gęstą, trwałą pianę,
  • dodatkowo przy toczeniu rękojeści, w której są wstawki z korkogumy bardzo wskazane jest żucie jakiejś „orbitki”, czy innego „fresza”,
  • przy rękojeściach i wstawkach z burnt’a polecam z kolei Piwo Wędzone,
  • nie wiem, jak jest z produkcją rękojeści z elementami drewna, nigdy nie próbowałem, ale mogę się domyślać, że warto się przedtem trochę zaimpregnować Dębowym Mocnym.



Dołączona grafika



Klejenie rękojeści nie trwa długo, więc proponuję kilka szybkich shotów dla poprawy koordynacji ruchowej rąk. No chyba, że chcemy pilnować kleju aż do jego całkowitego zaschnięcia – wówczas sugeruję zaopatrzyć się wcześniej w kilka butelek takich shocików.



Dołączona grafika



Po upewnieniu się, że klej solidnie związał możemy przystąpić do kolejnego etapu. Planując rozmieszczenie przelotek generalnie powinna nam towarzyszyć ta sama muza właściwa, jak w pierwszej fazie budowy wędki. Aktywator z kolei może być dowolny, ale niezwykle ważne jest jego precyzyjne dawkowanie. Koniecznie symetrycznie na jedną i drugą nóżkę, czy może bardziej na jedno i drugie oczko.


Dołączona grafika



Pora na nawijanie omotek. Chyba nie powiem nic odkrywczego, sugerując jedyną słuszną muzykę, a właściwie utwór, jako... „Prząśniczkę” Stanisława Moniuszki. Jako aktywator polecam jakieś lekkie, dobre piwo. Ale naprawdę dobre, żadnego uTyskiwania Polaków! I naprawdę jedno, a nie trzy lub dziesięć, bo światło pierścieni przelotek będzie potem szło zygzakiem.

Jesteśmy już prawie na finiszu. Pozostało tylko nastawić kija w maszynce do obracania, wymieszać składniki lakieru i nanieść go pędzelkiem na omotki. Osobiście najlepiej lakieruje mi się przy muzyce klasycznej. Szczególnie przy łagodnej i raczej wesołej. I wcale nie jestem jej miłośnikiem. Ba! Wręcz jej nie trawię! Ale tu jest właśnie klucz do sukcesu, to znaczy do zgrabnie polakierowanych omotek. Puszczam sobie taką muzykę, przykładowo jakąś spokojną symfonię, zabijam tym samym ciszę i czuję się dobrze. Ale, co ważne, w ogóle nie czuję rytmu (w przeciwieństwie do muzyki „popularnej”, gdzie „umcyk, umcyk” wyczuje każdy), nie słyszę, albo chociaż nie rozumiem słów (bo w radio to zawsze jakieś „yeah, fuck, love” się zrozumie), a więc nic mnie nie rozprasza i robota idzie gładko i szybko (w końcu im szybciej polakieruję, tym szybciej włączę swoje „umc, umc, umc”). Alkohol przy tym etapie pracy jest bardzo niewskazany – zbyt dobrze maskuje wszystkie niedociągnięcia, ujawniając je dopiero po zaschnięciu powłoki.



Dołączona grafika



Oczywiście każda reguła, żeby była prawdziwa, musi mieć jakieś wyjątki. I tutaj także natrafimy na nie. Oto najważniejsze z nich:
  • w przypadku onanistów sprzętowych jako aktywator muzy właściwej w grę wchodzi tylko mleko, może być zagęszczone,
  • dla osób zachłyśniętych japanstajlem polecam sake (w przypadkach skrajnego japanstajlu kolorowe drinki z dodatkiem sake – im bardziej kolorowe, tym lepiej),
  • zbrojenie spiralne - przy planowaniu rozmieszczenia przelotek jedyny akceptowalny rodzaj muzyki to... oczywiście twist.



Dołączona grafika



No i teraz przyszła pora na najprzyjemniejszą część zbrojenia, bo pozostało nam już tylko wytestować nasze dzieło nad wodą. Przy tym etapie muza właściwa nie jest nam już potrzebna. Aktywator – wedle uznania :)



Dołączona grafika



*„korkowe wyroby w kształcie cylindrów z otworem” – dokładnie w ten sposób na cle przetłumaczono mi ostatnio „rodbuilding cork handles” - obśmiałem się jak nigdy.


Tekst: Mekamil
  • NARA i jacek.hetflaisz lubią to


1 Komentarze

wódki sie nie boje , ale tyle co tu idzie na jeden blank to z pół wartości jego?

pozdrawiam