Witam
Ostatni przedłużony weekend spędziłem na Mazurach. Zaliczyłem m.in. Śniardwy, Mikołajskie, Bełdany. Celem były okonie. Niby pogoda super, ciśnienie stabilne od kilku dni, trochę wiatru, a nie mogłem namierzyć nic większego niż 30 cm. Wszystkie złowione ryby wzięły na głębokości pow. 9 m. Drobnica była na echo też bardzo głęboko. Namierzyłem zgrupowanie łódek na miejscówce, którą kiedyś odkryłem i połowiłem fajnych ok. 30-35 cm okoni- ale to było latem. Myślałem, że trafiłem w jakieś eldorado, ale z tego co widziałem większość łowiła małe ryby. Metoda na większości łodzi: dwa twistery i ciężarek- to chyba standard na Śniardwach z tego co widzę + szarpak pod łódką. Ja łowiłem na gumy różnej wielkości, wahadłówki i trochę drop-shota. Generalnie bardzo słabo, biorąc pod uwagę porę roku, warunki, wachlarz przynęt itd.
Aha, spotkałem też rybaków, którzy wieczorem zastawiali sieci w miejscu, w którym łowiłem. Zamieniłem parę zdań, ale zbytnio rozmowni nie byli. Powiedzieli, że teraz generalnie okonie są na 10-12 m i biorą do południa max. Z tego co widziałem, to by się potwierdzało, bo większość łódek już od ok. 11.00 zaczynało się kręcić i zmieniać miejscówki. Ja mogłem wypływać dopiero od ok. 10.30. Wieczorem praktycznie nie brało nic zarówno na głębokiej jak i na płytkiej wodzie (oprócz pojedynczych szczupaków). Kiedy mają brać, jak nie teraz?
W związku z tym moje pytanie brzmi: jakie macie swoje doświadczenia w szukaniu i przechytrzeniu grubszych okoni (załóżmy takich pow. 30 cm) w październiku i listopadzie w dużych jeziorach?
Archiwum już przeglądałem i trochę poczytałem na podobne tematy...