Nie było jakoś ostatnio czasu żeby poodwiedzać stare mety, połazić za pstrągami. Mijający tydzień dał mi ostro w kość i dzisiaj skoro świt jadę nad rzekę. Jadę i zastanawiam się jaki obraz zastanę; niestety plaga kormoranów dotknęła w tym roku i "moje" rzeczki, na niewyobrażalną niestety skalę. Mimo wszystko staram się nie gubić entuzjazmu, szybko wskakuję w śpiochy, podbierak na plecy i lecę. Jest jeszcze mocno szaro - buro, stalowa kurtyna chmur skutecznie zasłania słońce. Woda w rzece przez ten brak światła wydaje się mętna, za niedługo okaże się, że jest po prostu lekko "trącona", wręcz idealna do łowienia. W połowie marca pstrągi zazwyczaj nie mają już problemu z zebraniem przynęty spływającej z nurtem, dlatego podążam w górę rzeki. Łażę tak dobre trzy godziny bez kontaktu, tracąc wiarę na jakikolwiek dzisiaj kontakt z potokiem. Obraz dopełniają olchy oblepione odchodami kormoranów, na odcinku kilkuset metrów takich drzew jest dużo, o wiele za dużo. Zmieniam plan, zawracam i zamiast jiga zakładam siedmio centymetrowego łamańca swojej roboty i schodzę z nurtem. Zapominam o rybach łowiąc jednocześnie , jak zawsze o tej porze tutaj, co chwilę słyszę pokrzykiwania dzikich gęsi, żurawie na pobliskich łąkach też już się zameldowały.
Jednak coś tu jeszcze pływa, kilkanaście metrów poniżej mnie widzę piękny spław pstrąga. Niby nic nadzwyczajnego, jednak dzisiaj poprawia mi to nastrój. Wobler co chwilę ląduje pod drugim brzegiem, wachlarzyk i tak w kółko.
Zbliża się południe, niebo się przeciera a ja dochodzę do miejsca, które dało mi już sporo niezłych ryb. Kolejny nudny rzut spod siebie, wobler siada cicho kilkanaście metrów poniżej. Kiedy jest na środku jest to , na co czekałem tyle godzin. Porządne "miąchnięcie", kij "leci" z rąk a ja odpuszczam nieco hamulec. Potokowiec wychodzi do powierzchni i robi mi się gorąco, to ryba w okolicach "szóstki"z przodu. Kręci szaleńcze młynki, po czym z impetem wbija się w mój brzeg, zaczepiając wobler o jakieś gałęzie. Cały czas jeszcze jest, podchodzę z podbierakiem i kiedy potok prawie jest w środku,przynęta zaczepia się o siatkę, dwa ruchy pyskiem i jest po wszystkim. Było blisko ; robię chwilę przerwy i próbuję zapomnieć o całym zdarzeniu, choć nie jest to łatwe W duchu myślę, wręcz jestem tego pewien że raczej trudno będzie dzisiaj spotkać się z podobną rybą, kiedy po może dziesięciu minutach mam kopię poprzedniego brania. Strzał ze środka, jednak tym razem ryba jest dużo silniejsza. Idzie pod prąd cały czas trzymając się dna, kiedy jest na mojej wyskości próbuję ją przytrzymać. Kończy się to porządną świecą i kolejnym odjazdem na kilka metrów. Jestem zdumiony jej kondycją, staram się przejąć kontrolę jednak przez dobre dwie, trzy minuty nie jestem w stanie zrobić nic, poza kontrolowaniem szalonych odjazdów. Nie forsuję zbytnio, nie chcę stracić drugiego klocka. Jeszcze chwilę się przeciągamy i w końcu jest w siatce podbieraka. Radocha nie do opisania, ryba jest ciężka i pięknie ubarwiona. Wydaje się nieco krótsza od poprzedniej, ale to już potokowiec z tych, które się pamięta.
Zaliczam jeszcze dwa brania, zaczyna zacinać deszcz. Obławiam na powrocie kilka miejsc, jednak bez odzewu. Mimo wszystko jest nadzieja, że ten sezon jeszcze może wyglądać nie najgorzej
DSC06124_Easy-Resize.com.jpg 53,65 KB
53 Ilość pobrań
DSC06118_Easy-Resize.com.jpg 45,21 KB
52 Ilość pobrań
DSC06130_Easy-Resize.com.jpg 39,29 KB
54 Ilość pobrań
NOMINACJA DO KONKURSU "OPIS MIESIĄCA"
Użytkownik bartsiedlce edytował ten post 15 marzec 2021 - 10:38