Skocz do zawartości

  •      Logowanie »   
  • Rejestracja

Witaj!

Zaloguj się lub Zarejestruj by otrzymać pełen dostęp do naszego forum.

Zdjęcie

Sandacze 2022


  • Zaloguj się, aby dodać odpowiedź
79 odpowiedzi w tym temacie

#61 OFFLINE   malinabar

malinabar

    Zaawansowany

  • TEAM JERKBAIT
  • PipPipPip
  • 2298 postów
  • Lokalizacjapłd.-zach.
  • Imię:Bartek

Napisano 12 grudzień 2022 - 22:00

*
Popularny

Połowa października dała wreszcie oczekiwany przełom w moich poszukiwaniach sandaczy w bajorku i całkiem dobitnie pokazała,  że doopa ze mnie nie rybołap i po prostu znaleźć ryb nie potrafiłem przez ten kwartał z okładem . A tak najzupełniej szczerze to nie wiem,  co o tym sądzić ale faktem jest , że ryby nagle się pokazały mimo tych wszystkich zagrożeń czyhających na nie zewsząd . Zaczęło się od znacznego załamania pogody nazajutrz od ostatniej kolczastej ryby . Miałem jeden dobry kontakt tego dnia,  jednak oszałamiający zachód słońca zwiastował nieliche wichury , które mocno przemeblowały porządek pod wodą ...

 

Załączony plik  IMG_20221005_183001.jpg   52,45 KB   48 Ilość pobrańZałączony plik  IMG_20221005_183350.jpg   56,21 KB   48 Ilość pobrań

 

Po kilkudniowym pogodowym przesileniu stanęło na pięknej , złotej jesieni,  całkiem ciepłych dniach i mocniej już chłodnych wieczorach . Temperatura wody całkiem przyjemnie poszybowała w dół  tylko ta nieszczęsna , wschodnia cyrkulacja , która zawitała na dłużej i prawie całkowita flauta , która zazwyczaj nie gra u mnie i nie daje zbyt wielkich szans na powodzenie . Natomiast zdecydowanie dobrym i pożądanym zjawiskiem stało się okresowe odpuszczenie brzegowych ekip połowowych , które jakoś mniej licznie zjawiały się wieczorami nad wodą zastawiając ją znacznie mniejszą ilością zestawów . Zresztą ten rejon , w którym znalazłem ryby , był z racji lokalizacji znacznie mniej narażony na eksplorowanie przez łódki wywózkowe niż inne , z pozoru ciekawsze obszary . 

 

Środa

 

Miejsce poźnojesienno-zimowe . Głęboko , mulisto , nieciekawie z pozoru . Zapisy na echu wreszcie są i to obiecujące . Po dziwnym branku równie dziwny hol niewielkiej rybki i w rękach melduje się sandaczyk wpięty w krawat . Cieszę się bardzo bo to pierwszy od bardzo dawna mały przedstawiciel gatunku . Po chwili dziwne branie . Tak , jakby guma straciła na moment swój rytm , wróciła z powrotem do tańca nad dnem po czym znowu wpadała na ułamek sekundy w coś twardego . Zacinam profilaktycznie ( co trwa znacznie krócej niż ten opis tak naprawdę  ;) ) i coś dużego momentalnie wywala się na powierzchni . Wiem , że to musi być dobry szczupak . Choć idzie jakoś tak bardziej jak najechany leszcz . A tak właściwie to wiem też , że na powierzchni widziałem cały ogon dużego sandała  :rolleyes:  . To wszystko trwa znacznie krócej niż ten opis i już po chwili świadomość holu dobrego zandera rozpromienia mi michę od ucha do ucha  :D . Ryba jakoś dziwacznie wpięta w żuchwę a guma cała poskręcana i zmielona w paszczęce . 

 

Załączony plik  IMG_20221012_172652.jpg   48,38 KB   37 Ilość pobrań

 

Po wypuszczeniu pięknisia mam dwa przedziwne brania . Przy podciąganiu betonowy opór trwający ułamek sekundy . Nie do zacięcia . Po jakimś kwadransie subtelne drgnięcie plecionki zwiastujące kolejnego , przyłowowego okonka okazuje się drugim sandaczem . Tym razem wpiętym znacznie głębiej i klasycznie w sam koniuszek twardej szczęki . Bardzo waleczna i mocno szalejąca ryba . Jestem w siódmym niebie tym bardziej , że do nocy mam kolejne brania . Nawet jeśli trafiłem na ostatnie stado ryb w tym zbiorniku , to ilość kontaktów dotychczas tutaj nieomal nieosiągalna wprawiła mnie w osłupienie .

 

Załączony plik  IMG_20221012_174226.jpg   51,41 KB   39 Ilość pobrań

 

Czwartek

 

Oczywiście zaraz po pracy jestem na wodzie . Mam jedno bardzo dobre branie na takim offsetowym bardziej miejscu i ryba niestety tym razem wykorzystuje minusy tej metody zbrojenia i po dwóch tęgich bujnięciach spada . Na kolejnym spocie zakładam tęgie pięć cali gumy i po takim okoniowym bardziej kąśnięciu zacinam sandacza nieco mniejszego jak wczoraj , ale wariata i furiata chcącego podziurawić mi rękę . Czas połowu mniej więcej ten sam , rejon także .

 

Załączony plik  IMG_20221013_171559.jpg   50,75 KB   38 Ilość pobrań

 

Piątek

 

Staram się być na wodzie jak najszybciej . O dziwo nadal jest dziwnie pusto na łowisku i jestem w tych moich podchodach nieomal samotny . Jest bosko . Notuje kilka dobrych brań , których nie udaje mi się zaciąć . Wreszcie o tej samej mnie więcej porze co ostatnio wcinam kolejną rybę po kolejnym , bardzo delikatnym braniu . Mimo nadal bezwietrznej aury gra nieco mocniej niż zwykle dociążone 4,5" w żywych kolorach .

 

Załączony plik  IMG_20221014_180318.jpg   51,13 KB   36 Ilość pobrań

 

Sobota

 

Startuję oczywiście rano . Wiatr się pojawia i wchodzi w cyrkulację południową , co na tym łowisku lubię bardzo . Robi się też znacznie chłodniej . Pierwsze branie dużo wcześniej niż rejon dotychczas obławiany . Przy południowym wietrze i nieco podniesionej wodzie twarde blaty zawsze dobrze grają tym bardziej , że wreszcie są zapisy białorybu . Walnięcie na maksymalnym wyrzucie jest tak mocne i dynamiczne , że byłoby chyba w czołówce brań w tym sezonie . Zacinam dokładnie w tempo i ... pudło . Guma skręcona dookoła haka , łomot serca . Ciągnę nieśpiesznie w docelowy rejon i dokładnie w miejscu ,w którym spodziewam się brania ono sobie po prostu następuje . Uwielbiam takie momenty , kiedy wszystkie założenia się spełniają i jest dokładnie tak , jak to sobie wyobraziliśmy . Ryba bierze trochę dziwacznie wynosząc przynętę do góry . Łowię pod wiatr i kwituję ten nagły luz skutecznym tym razem zacięciem . Ryba jest cholernie silna ,szybka i dynamiczna . Nieomal nie do opanowania na pokładzie . Nawet zrobienie zdjęcia jest małym wyzwaniem . Jest jakby zbyt gruba i masywna do swojej długości , czego może nie oddaje fotka , ale jest właśnie taka - krótka i gruba .

 

Załączony plik  IMG_20221015_095710.jpg   52,68 KB   38 Ilość pobrań

 

Zsuwam się nieco z wiatrem na pobliski twardy i płytszy blacik . Branie tym razem zupełnie normalne i klasyczne , choć z tych delikatnych . Żadne tam "bum". Ot ,spokojne wyłapanie szybującej gumy na lekkim balonie w poprzek wiatru skwitowane równie dostojnym zacięciem . Opór betonowy . Pierwsze chwile niedowierzania . Później nieco zwątpienia , bo mimo ciężaru nie czuję przeskoku wolframu po zębiskach a ryba chodzi nieco dziwnie . Ale cholernie mocno i ciężko . Kiedy widzę ją po raz pierwszy od razu robi mi się gorąco . Jest grubo , a cała guma na wierzchu . Podebranie dopiero za trzecim razem . Ryba wpięta centralnie w krawat tak mocno , że hak rozgina się przy wyhaczaniu . Jest piękna . Odpływa dostojnie , jak królowa . Ma dobre osiem dyszek .Praktycznie jestem już wyłowiony i niedługo potem kończę pływanie .

 

Załączony plik  IMG_20221015_102759.jpg   47,14 KB   37 Ilość pobrańZałączony plik  IMG_20221015_102916.jpg   47,42 KB   36 Ilość pobrań

 

Niedzielę odpuszczam nieco , bo robi się tłok na wodzie i na brzegach . Nie chcę zbytnio stawać na miejscówkach , bo obserwujących i łowiących przybyło z dnia na dzień dramatycznie . Sprzyjająca aura zrobiła swoje . Wypływam na krótko , łowię jakieś okonki i szczupaczki , mam jedno dobre branie . 

 

Poniedziałek

 

Znowu krótka , popołudniowa sesja . Pierwsza ryba melduje się w miejscu i o porze takiej , jak się spodziewam . Bardzo pewne branie zacięte w tempo , cała guma w paszczęce łyknięta bardzo głęboko .

 

Załączony plik  IMG_20221017_170117.jpg   67,2 KB   37 Ilość pobrań

 

Po godzinie kolejne branie z płytkiego blatu . Bardzo delikatne przygięcie szczytówki bez żadnych dodatkowych odczuć w łapce . Reakcja taka niedowierzająca , ale skuteczna . 

 

Załączony plik  IMG_20221017_175710.jpg   53,32 KB   36 Ilość pobrań

 

Po kolejnej godzinie , w zupełnej już ciemności , melduje się prawdziwy "nocnik". Pobiera gumę pojawiając się oporem na kiju i rozpoczynając po prostu walkę . Mam świadków zarówno brzegowych całej akcji , bo blisko brzegu byłem , jak spływającej właśnie łodzi ze spinningową ekipą . Widzieć co to nie widzieli , ale na pewno słyszeli . Bardzo cieszy mnie ta ryba , bo jest prawdziwie nocna i zapięta głęboko , po samą główkę .

 

Załączony plik  IMG_20221017_184521.jpg   31,02 KB   39 Ilość pobrań

 

Te kilka dni pokazało , że jednak mam jeszcze jakieś ryby w łowisku mimo tej całej absurdalnej presji i tylko od mojego uporu , premedytacji , wiary w sukces i w ukochaną wodę zależy , czy coś z niej jeszcze wycisnę . I żeby nie było zbyt różowo to oczywiście ryby zniknęły z rejonu równie nagle , jak się pokazały a ja znowu zacząłem ich mozolne poszukiwania . Dopiero po dobrym tygodniu , w zupełnie innej części zbiornika udało mi się sprowokować do brania sandacza nieomal wyłuskanego spomiędzy wywiezionych , trupkowych zestawów . Wziął przy samej łodzi delikatnym skokiem plecionki , walczył na krótkim dystansie jak szalony i wypiął się w podbieraku . Widok brzegowych rzeźników przy wypuszczaniu ryby - bezcenny . To była pierwsza tegoroczna ryba z płytkiej części mojej kałuży .

 

Załączony plik  IMG_20221025_155507.jpg   61,67 KB   37 Ilość pobrań

 

Sprzętowo MXS72L , STL 2500 , Duel Hardcore X8 Pro PE 1,0 , wolfram 35 cm 10 kg , ES 4,5" najczęściej .

 

 

NOMINACJA DO KONKURSU "OPIS MIESIĄCA"                                                             :good:


Użytkownik bartsiedlce edytował ten post 13 grudzień 2022 - 10:28


#62 OFFLINE   oldziu

oldziu

    Forumowicz

  • Twórcy
  • PipPip
  • 272 postów
  • LokalizacjaSłupca
  • Imię:Olgierd
  • Nazwisko:Nowicki

Napisano 12 grudzień 2022 - 22:36

Zawsze ciężko mi coś po takich wpisach napisać. Bo jak odruchowo chciałem napisać gratulacje, to tak na prawdę łapię się na tym , że nie ma czego i że jest to cholernie smutne. No bo jak się umie łowić, tak jak Ty, no to kilka ryb na kilka miesięcy to jest dramat. Szczerze zazdroszczę tej ciągłej Twojej radości Bartku. Ja przez tą postępującą mizerotę coraz częściej odpuszczam rybim niedobitkom i celowo nie łowię. 
 

żeby nie było, ze po za tematem.
Zdjęcie z wody gdzie jeszcze pare lat temu można było wykręcić kilkanaście sandaczy z dniówki. Dzisiaj studnia, wspomnienia …

Załączony plik  AF8D8599-EB83-4882-9DBE-ADDA7700AA39.jpeg   50,89 KB   41 Ilość pobrań


  • wojti80, strary i malinabar lubią to

#63 OFFLINE   papierzakilures

papierzakilures

    Forumowicz

  • +Forumowicze
  • PipPip
  • 199 postów
  • Imię:piotr

Napisano 13 grudzień 2022 - 09:21

Ja bardzo lubię takie opisy ze zmagań czytać. Mam wtedy poczucie, że nie jestem sam na placu boju. Sandacze to chyba najbardziej fascynujące ryby oprócz glowacic. Potrafią zerować jak wściekle i nawet nie spojrzeć na zle dobraną sztuczną przynętę. Znikają bez śladu po to żeby pojawić się w najmniej spodziewanym miejscu i czasie....

#64 OFFLINE   Z.Milewski

Z.Milewski

    Zaawansowany

  • +Forumowicze
  • PipPipPip
  • 622 postów
  • Lokalizacjalubuskie

Napisano 19 grudzień 2022 - 11:13


 

Te kilka dni pokazało , że jednak mam jeszcze jakieś ryby w łowisku mimo tej całej absurdalnej presji i tylko od mojego uporu , premedytacji , wiary w sukces i w ukochaną wodę zależy , czy coś z niej jeszcze wycisnę .

 

Choć łowię głównie na Odrze, to parokrotnie miałem podobne wrażenia z pobytów nad wodą, tak było np. dwa lata temu i bywało wcześniej. Aż w tamtym roku nagle woda niespodziewanie zaczęła dawać ryby. Każdy pobyt nad wodą dawał kilka sandaczy i do tego kilkanaście brań nie wykorzystanych. Przyłowem bywały szczupaki i sumy, ale co dziwne, z sumami latem było słabo, a dobrze brały na jesieni, aż do połowy listopada.

Sandacze dobrze brały nie tylko daleko od domu, ale też i "koło komina", gdy pod koniec sezonu w zasadzie skoncentrowałem się na krótkich wyjściach wieczornych, na 2-4 godziny. Każdy wieczór dawał ryby, najczęściej od 2 do 7 sztuk złowionych głównie na woblery, a rekordem było 12 sztuk w około 3 godziny. Ryby głównie średnie 45-70 cm, ale trafiły się dwie sztuki 90+. Jak na Polskie łowisko, sezon wybitny i ekstremalnie owocny, do tego szczupaki w tym parę 90+ i świetne sumy, jednego dnia wyjąłem 3 średniaki (jako przyłów przy sandaczach) miedzy 130 a 160cm, a trafiały się i takie, przy których kapitulowałem, albo sprzęt.

Ten rok był najgorszym odkąd pamiętam, na szerszym odcinku trafił się ekstremalnie zły układ przykos, ale i tak nie powinno być tak źle jak było. Miałem mało czasu na początku sezonu, tyle tylko co na obejrzenie rzeki. A gdy czas pozwolił na więcej łowienia, nagle złote algi :huh:  ;)  zaatakowały Odrę, co spowodowało zakaz połowu a następnie zabiło wiele dorodnych sztuk. Parę wyjazdów nad wodę dało tylko potwierdzenie rozgoryczenia i poczucie bezradności. Wieczorne łowy na woblery pod domem, niczego nie zmieniły i już nie zmienią w najbliższej przyszłości. Dużych sandaczy prawie nie ma w Odrze, jeden wymiarowy sandacz złowiony w co drugi wieczór nad wodą, tylko to potwierdza. Jest tragedia w rzece. I nie zmienia tego jedna wyprawa na daleki, dolny odcinek rzeki, gdy w jeden dzień wyjąłem kilkadziesiąt (40-50) małych ryb, bo zajmą się nimi rybacy zanim zdążą dorosnąć.
 


  • wujek, strary i malinabar lubią to

#65 OFFLINE   wilczybilet

wilczybilet

    Zaawansowany

  • +Forumowicze
  • PipPipPip
  • 1164 postów
  • Imię:Maciej

Napisano 19 grudzień 2022 - 11:21

Choć łowię głównie na Odrze, to parokrotnie miałem podobne wrażenia z pobytów nad wodą, tak było np. dwa lata temu i bywało wcześniej. Aż w tamtym roku nagle woda niespodziewanie zaczęła dawać ryby. Każdy pobyt nad wodą dawał kilka sandaczy i do tego kilkanaście brań nie wykorzystanych. Przyłowem bywały szczupaki i sumy, ale co dziwne, z sumami latem było słabo, a dobrze brały na jesieni, aż do połowy listopada.

Sandacze dobrze brały nie tylko daleko od domu, ale też i "koło komina", gdy pod koniec sezonu w zasadzie skoncentrowałem się na krótkich wyjściach wieczornych, na 2-4 godziny. Każdy wieczór dawał ryby, najczęściej od 2 do 7 sztuk złowionych głównie na woblery, a rekordem było 12 sztuk w około 3 godziny. Ryby głównie średnie 45-70 cm, ale trafiły się dwie sztuki 90+. Jak na Polskie łowisko, sezon wybitny i ekstremalnie owocny, do tego szczupaki w tym parę 90+ i świetne sumy, jednego dnia wyjąłem 3 średniaki (jako przyłów przy sandaczach) miedzy 130 a 160cm, a trafiały się i takie, przy których kapitulowałem, albo sprzęt.

Ten rok był najgorszym odkąd pamiętam, na szerszym odcinku trafił się ekstremalnie zły układ przykos, ale i tak nie powinno być tak źle jak było. Miałem mało czasu na początku sezonu, tyle tylko co na obejrzenie rzeki. A gdy czas pozwolił na więcej łowienia, nagle złote algi :huh:  ;)  zaatakowały Odrę, co spowodowało zakaz połowu a następnie zabiło wiele dorodnych sztuk. Parę wyjazdów nad wodę dało tylko potwierdzenie rozgoryczenia i poczucie bezradności. Wieczorne łowy na woblery pod domem, niczego nie zmieniły i już nie zmienią w najbliższej przyszłości. Dużych sandaczy prawie nie ma w Odrze, jeden wymiarowy sandacz złowiony w co drugi wieczór nad wodą, tylko to potwierdza. Jest tragedia w rzece. I nie zmienia tego jedna wyprawa na daleki, dolny odcinek rzeki, gdy w jeden dzień wyjąłem kilkadziesiąt (40-50) małych ryb, bo zajmą się nimi rybacy zanim zdążą dorosnąć.
 

Panie kolego, jakbym co drugi wieczór miał chociażby kontakt z tą piękną i nieprzewidywalną rybą, byłbym szczęściarzem. Być może jestem słaby w tropieniu sandaczy na moim terenie, ale w tym, jak i poprzednim sezonie nie miałem niestety żadnego, natomiast 2-3 lata temu, udało mi się namierzyć miejscówkę, gdzie szedłem i z zegarkiem w ręku miałem branie o tej samej godzinie z przesunięciem +-10-20 min. Żerowanie było bardzo krótkie, ale cieszyłem się jak dzieciak, że miał em chociaż kontakt. Od 2 lat kompletna cisza i drapie się po głowie co się z nimi stało...


  • strary i malinabar lubią to

#66 OFFLINE   Z.Milewski

Z.Milewski

    Zaawansowany

  • +Forumowicze
  • PipPipPip
  • 622 postów
  • Lokalizacjalubuskie

Napisano 19 grudzień 2022 - 17:11

Panie kolego, jakbym co drugi wieczór miał chociażby kontakt z tą piękną i nieprzewidywalną rybą, byłbym szczęściarzem. Być może jestem słaby w tropieniu sandaczy na moim terenie, ale w tym, jak i poprzednim sezonie nie miałem niestety żadnego, natomiast 2-3 lata temu, udało mi się namierzyć miejscówkę, gdzie szedłem i z zegarkiem w ręku miałem branie o tej samej godzinie z przesunięciem +-10-20 min. Żerowanie było bardzo krótkie, ale cieszyłem się jak dzieciak, że miał em chociaż kontakt. Od 2 lat kompletna cisza i drapie się po głowie co się z nimi stało...

Panie kolego, gdyby sandacze byly w wodzie w której łowisz, to trafiłbyś je wcześniej czy później. Najprawdopodobniej ich tam nie ma, albo są w znikomych ilościach, na tyle mało, że złowienie jest świętem. W takim wypadku lepiej poświęcić czas na inne gatunki, albo jeździć gdzieś indziej, szkoda czasu.

Ja na te wieczorne łowienia wychodzę tylko dlatego, ze potrzebuję się przewietrzyć, postać nad wodą, a ryb jest na tyle mało, że to dodatek do spaceru, bo średnio wypada na jeden wieczór (ok. 2 godzin) jedno branie, z tego co drugie branie daje rybę.

Być może mam skrzywione postrzeganie rzeczywistości, a raczej na pewno tak jest, bo po owocnych latach nastała posucha, a bieda po okresie dostatku jest najbardziej dotkliwa :( .

Jeśli ci mogę doradzić, to znajdź jakąś wodę, gdzie te sandacze są, po prostu. Ja mimo że coś się udawało złowić pod domem i tak jeździłem za nimi po paręset km w jedną stronę, bo woda bardziej obiecująca i więcej ryb tam było.



#67 OFFLINE   wujek

wujek

    Ekspert

  • TEAM JERKBAIT
  • PipPipPipPip
  • 5791 postów
  • Imię:Jan
  • Nazwisko:Soroka

Napisano 19 grudzień 2022 - 17:46

Zbyszek niestety doświadczasz tego co się dzieje w Wiśle, sandacz to święto choć raz w tym roku miałem jednego dnia 5ryb i jeszcze spadł mi kaban ale to był wyjątkowy dzień. Codzienność to mizeria i podziwianie widoków.
  • strary, Houdini i wilczybilet lubią to

#68 OFFLINE   Z.Milewski

Z.Milewski

    Zaawansowany

  • +Forumowicze
  • PipPipPip
  • 622 postów
  • Lokalizacjalubuskie

Napisano 19 grudzień 2022 - 20:01

Zbyszek niestety doświadczasz tego co się dzieje w Wiśle, sandacz to święto choć raz w tym roku miałem jednego dnia 5ryb i jeszcze spadł mi kaban ale to był wyjątkowy dzień. Codzienność to mizeria i podziwianie widoków.

Niestety Janie, rzeczywistość teraźniejsza jest tragiczna, a przyszłość nie napawa optymizmem, wręcz przeciwnie. W swoich możliwościach utrzymania dorodnych (przynajmniej wymiarowych) ryb niektórych gatunków, Wisła i Odra zbliżyły się nieodlegle. Jedziemy od lipca na tym samym wózku i choć miłe to towarzystwo, to wcale się z tego nie cieszę :(

Całe szczęście dla Ciebie, że boleni zostało niemało, nie tylko w dole rzeki, ale i w środkowym biegu, niedaleko mojego komina. Z boleniami i szczupakami nie jest źle, ale tych gatunkó docelowo nie łowię, a te w które celuję-sandacze, brzany, klenie i sumy, wyraźnie zubożały. Po wcześniejszych doświadczeniach, trudno mi się pogodzić z tym stanem, lekceważone środowisko nie radzi sobie z zatruwaniem przez ludzi.



#69 OFFLINE   wilczybilet

wilczybilet

    Zaawansowany

  • +Forumowicze
  • PipPipPip
  • 1164 postów
  • Imię:Maciej

Napisano 19 grudzień 2022 - 22:09

Panie kolego, gdyby sandacze byly w wodzie w której łowisz, to trafiłbyś je wcześniej czy później. Najprawdopodobniej ich tam nie ma, albo są w znikomych ilościach, na tyle mało, że złowienie jest świętem. W takim wypadku lepiej poświęcić czas na inne gatunki, albo jeździć gdzieś indziej, szkoda czasu.

Ja na te wieczorne łowienia wychodzę tylko dlatego, ze potrzebuję się przewietrzyć, postać nad wodą, a ryb jest na tyle mało, że to dodatek do spaceru, bo średnio wypada na jeden wieczór (ok. 2 godzin) jedno branie, z tego co drugie branie daje rybę.

Być może mam skrzywione postrzeganie rzeczywistości, a raczej na pewno tak jest, bo po owocnych latach nastała posucha, a bieda po okresie dostatku jest najbardziej dotkliwa :( .

Jeśli ci mogę doradzić, to znajdź jakąś wodę, gdzie te sandacze są, po prostu. Ja mimo że coś się udawało złowić pod domem i tak jeździłem za nimi po paręset km w jedną stronę, bo woda bardziej obiecująca i więcej ryb tam było.

Najprawdopodobniej masz niestety rację, bo łowię na małym nieco ponad 10 ha jeziorku, gdzie kilka lat temu niestety Towarzystwo Wędkarskie zarybiło  ten niewielki i bezodpływowy zbiornik sumem. Teraz robi spustoszenie i o pistoleta już nawet trudno, gdzie wcześniej bez brania schodziłem bardzo rzadko, a teraz cieszę się jak cokolwiek "pyknie". Ze względu na rodzinę mam czas na wyskoki ze spinem na 2-3 godz. więc wyjazdy, o których mówisz u mnie nie mają szans, bo jakbym się wybrał autem kilkaset km na poszukiwanie rybnej wody, to zabrakło by czasu na powrót do domu ;). Tak więc zostaje mi chodzenie na spacer z wędką i podziwianie widoków, a jak weźmie cokolwiek to już jest coś  :unsure: . Dlatego chciałbym mieć taką wodę jak ty i uświadczać branie obojętnie jakiego sandaczyka chociaż raz na tydzień ;)



#70 OFFLINE   malinabar

malinabar

    Zaawansowany

  • TEAM JERKBAIT
  • PipPipPip
  • 2298 postów
  • Lokalizacjapłd.-zach.
  • Imię:Bartek

Napisano 01 styczeń 2023 - 14:54

*
Popularny

Pierwszy tydzień listopada . Miejsce wyjątkowo grające w tym roku . Kilka twardych wyniesień dna poprzedzielanych zamulonymi obszarami nieco głębszej wody . Na tych twardościach sekwencje sandaczowych dołków i wgłębień , żłobień dna i gdzieniegdzie zaczepów . Był tu kiedyś całkiem spory i wysoki karcz , ale po którymś sezonie zniknął . Prawdopodobnie brzegowe towarzystwo usunęło przeszkodę pochłaniającą zestawy , bo spot absolutnie będący w polu ich rażenia,  zresztą jak 90% powierzchni zbiorniczka . Jednak jakieś pozostałości zaczepu nadal są groźne dla przynęt , więc łowiąc tutaj używam najczęściej czeburaszki i gumy na offsecie , coby nie palić miejscówki szarpaniem na samym starcie . Branie jest cudowne . Na dalekim wyrzucie , jeszcze przed zaczepowym rejonem , dźwięczne sieknięcie tuż po wylądowaniu przynęty na dnie . Stosunkowo lekkie obciążenie  jakie tu stosuję , daje fajny efekt dłuższego nieco slajdu w toni i lewitowania gumy już po opadnięciu ciężarka na dno . Zawsze opóźniam start kolejnej sekwencji poderwania przynęty po to właśnie , żeby przez tę chwilę zafalowała kusząco nad dnem . Tak to sobie wizualizuję i chyba to działa  :). Poza tym przegubowe połączenie z gumą daje całkiem inne odczucia w prowadzeniu w stosunku do klasycznej główki jigowej . Nie wartościuję lepsze czy gorsze , ale jednak inne . Mówię tu o płytkim łowisku i obciążeniach rzędu 5-7 gram , żeby była jasność . 

Ryba jest ładna i waleczna jak wszystkie bestyje z tego łowiska . Hol z racji odległości , w jakiej nastąpiło branie , dal mnóstwo radochy . Ryba wpięta w sam policzek . Stosunkowo cienki hak wciął ją idealnie .

 

Załączony plik  IMG_20221108_101805.jpg   64,74 KB   30 Ilość pobrań

 

Po dobrym tygodniu , przy korycie łapię fajny zapis . Rejon zbliżony do tego , w jakim dwa dni wcześniej trafiłem fajnego już szczupaczka . Dwa , trzy rzuty i bardzo delikatnym braniem kilka metrów od łodzi melduje się fajny przystojniak . Mimo ciepłej aury jak na tę porę roku w wieczornym powietrzu czuć już przenikliwy chłód . Woda z dotychczasowych 8 st.C co dzień staje się chłodniejsza ...

 

Załączony plik  IMG_20221115_161449.jpg   54,07 KB   28 Ilość pobrań

 

Następnego dnia jest już tak zimno , że zakładam kombinezon . Wschodnia cyrkulacja z porywistym , mroźnym wiatrem jest wyjątkowo dokuczliwa . Dzięki temu na wodzie pustki , co uwielbiam . Brzegowym specjalistom ukrytym w ciepełku luksusowych przyczep nic to niestety nie przeszkadza ... Mam jedno branie nie wcięte i wyjmuję małego sandaczyka . Kolejnego w tym roku , co cieszy bardzo . 

Następnego dnia walczę w lodowych już klimatach . Na plecionkę nałożona warstewka silikonu w sprayu , przelotki też spryskane . Jest tak na pograniczu zamarzania linki , co tuż przed zmrokiem się nasila znacznie . Około 16.00 na moim zaczepowym miejscu piękne branie . Dokładnie w miejscu karczowym wyłapanie gumy na szczycie podbicia . Wyraźne drgnięcie plecionki bez śladu sygnału w łapce . Zacięcie w tempo . Ryba walczy jak wściekła , jest czarna i smolista . Dokładnie taka , jak dzień wcześniej potwornie gruba i wielka sztuka , którą widziałem na dnie łodzi miejscowych specjalistów . Ręka im nie drgnęła przy uśmiercaniu tego cuda natury . Ja takie zdarzenia odbieram jak osobistą porażkę i przeżywam bezsensownie . Nic to nie zmienia i nie zmieni . I niech nikt nie mówi , że potrzeba wymiany pokoleniowej , że dziadków gumofilców zastąpić muszą nowocześni , młodzi wędkarze . To właśnie ci nowocześni , świadomi i usprzętowieni dają w łeb okazom . I wszystkiemu , co zgodnie z przepisami lub im wbrew zabrać mogą . Szkoda gadać .

Wracając do ryby . Jest wcięta offsetem w sam koniuszek pyska tak mocno , że hak pęka przy próbie wyhaczania . Guma zmasakrowana totalnie , a ja kompletnie szczęśliwy i mimo zimna zagrzany porządnie  :D .

 

 Załączony plik  IMG_20221117_155617.jpg   50,07 KB   23 Ilość pobrań

 

Kręcąc się jeszcze po wodzie notuję nieśmiałe dotknięcia i drgnięcia , jakieś domniemania kontaktów i szczupaczka malutkiego udaje się wyciągnąć . Tak niepostrzeżenie zapadła noc , a ja skostniały i zgrabiały spłynąć na bazę coś nie mogłem  :P . Wracam na spot , kotwiczę w punkcie . Dokładnie w miejscu , w którym spodziewam się brania ono następuje . Czuję je i widzę na tle rozjaśnionego nieco nieba na zachodzie , choć tak naprawdę ciężko powiedzieć , jak odbiera się te kontakty w ciemnościach . Tak czy inaczej reakcja jest prawidłowa , zacięcie skuteczne a hol w ciemnościach przeszytych światłem czołówki bezbłędny . Ryba wpięta w twarde tak jak ta pierwsza . Hak rozgięty przy wypinaniu . Guma rozerwana zostaje w podbieraku . Kolejna nocna ryba w tym sezonie , co jest dla mnie nowym jakby nie patrzeć doświadczeniem .Świadkowie brzegowi niestety obecni .

 

Załączony plik  IMG_20221117_164655.jpg   36,57 KB   23 Ilość pobrań

 

Następnego dnia wypływam dosłownie na półtorej godzinki . Mam mocno ograniczony czas . Jest już tak zimno ,  że obsługuję kołowrotkiem nie plecionkę a sznur muchowy chyba . Szczytowe przelotki zamarzają nieustannie , a linka kotwiczna nie zagina się na rolce zbyt chętnie . Miejscówka świeci pustkami , ale notuję jedno dobre , choć bardzo delikatne branie z efektem w postaci twardej łuseczki na grocie haka .

Weekend to już ujemne temperatury w ciągu dnia , choć woda jeszcze nie zamarza . Wypływam we wtorek . Jest całkiem znośnie i nie wieje . Kompletna flauta ma wodzie . W dotychczas grającym rejonie , jakieś 100 metrów dalej zdecydowanie twardy blat poprzedzony mulistym rowkiem . Kotwiczę na głębszym , mają w bezpośrednim zasięgu sam uskok i żłobioną zagłębieniami jego krawędź . Na tym pograniczu najczęściej są brania , choć wrzutka dalej też bywa skuteczna . Na końcu zestawu już solidne 5" sandaczowej klasyki w żywych kolorach . Ten rozmiar właśnie w tym jesiennym sezonie zaczął mi towarzyszyć częściej niż zwykle . Ma dobrą wyporność , co w połączeniu z lekkim stosunkowo obciążeniem daje świetną możliwość dłuższej nieco prezentacji w opadzie w porównaniu do nieco mniejszych wariantów . Branie na zejściu w dołek klasycznie delikatne , acz wyraźne i nie do przegapienia . Rybka piękna i złota , choć zdjęcie tego nie oddaje .

 

Załączony plik  IMG_20221122_160211.jpg   46,86 KB   22 Ilość pobrań

 

Dwa dni później . Końcówka listopada . Taki wzorcowy , późnojesienny wieczór . Mimo braku wiatru dojmujące zimno i wilgoć wciskają się wszędzie mimo ciepełka , jakie daje kombinezon . Wydaje się , że nawet oddycham mglistą zapowiedzią nocnego przymrozku . Nawet gęsie kursy na niebie ustają oddając pola martwej , piszczącej w uszach ciszy . Jestem na wodzie zupełnie sam poza kilkoma brzegowymi trupiarzami , którzy pięknie wpisują się w klimat . Nawet oni są cisi i niemi . To takie momenty kiedy wydaje się , że jeśli coś miałoby się jeszcze wydarzyć w tym sezonie , to właśnie teraz jest ta chwila . W momencie , kiedy to się spełnia , wchodzimy już w obszary magii ...

Zatrzymuję się jeszcze dwadzieścia , trzydzieści metrów przed miejscówką . Po prawej pojawiają się zapisy białorybu i czegoś , co nim nie jest . Jest grubo . Celuję w stronę korytka i twardości przy nim . Kolejny rzut poza obszar , który łapie wiązka przetwornika . Na końcu zestawu 5" kanarkowego smakołyku . Branie jest absurdalnie mocne . Guma na szczycie spokojnego podbicia jest wyłapana i brutalnie ściągnięta w dół z siłą pędzącej ku dnu płyty chodnikowej . Momentalnie zaczyna się potwornie silne pulsowanie i murowanie , jednak spokojne i dostojne , bez gwałtowności brania . Uderzenie gorąca , miękkość nóg , łomot serca . Wreszcie ... Jest dziwnie i niebezpiecznie , bo nie czuję przeskoku wolframu po zębach . Wiem , że to sandacz i wiem , że po dziwnym w sumie braniu może być różnie zapięty . To , co wyczynia z moim lekkim zestawem jest imponujące a ja staram się znaleźć kompromis między siłą i stanowczością holu , a ewentualnością zapięcia smoka za skórkę . Po kilku przejściach przez dziób do rufy , z burty na burtę i próbie zaparkowania w kotwicy widzę Go wreszcie w krystalicznej wodzie . To widok najpiękniejszy na świecie , kiedy olbrzymi sandacz pokazuje swe potężne cielsko wyginające się na boki w zaciekłej walce tuż przed moimi oczyma . Najgorsze jest to , że pod wielkim jak wiadro łbem widzę majtającą się luźno gumę . Jak się okazało , zapięty centralnie w krawat i ciężki do wypięcia kombinerkami . Parkuję go do podbieraka za którymś z kolei podejściem . Jest tak silny , że nie sposób wyłapać go nawet wtedy , kiedy wydaje się gotowy .I nawet w siatce wariuje jak wściekły , kiedy rozkładam statyw drżącymi rękoma . Jest idealny . Bez skazy . Proporcjonalny . Ani smukły , ani gruby . Mamroczę cały czas jakieś podziękowania dla Wody za to , że jeszcze raz pozwoliła mi cieszyć się tym jej skarbem i pięknem , które kryje w sobie . Ryba jest cholernie ciężka . Odpływa dynamicznie i żwawo jak na swoje gabaryty . Ma 94 cm . Jestem spełniony w tym dziwnym sezonie . I zagrzany tak , że pot spływa mi po plecach  :D .

 

Załączony plik  IMG_20221124_152736.jpg   43,17 KB   24 Ilość pobrańZałączony plik  IMG_20221124_153000.jpg   47,51 KB   26 Ilość pobrańZałączony plik  IMG_20221124_153327.jpg   90,56 KB   26 Ilość pobrań

 

Po tej rybie mam generalnie dosyć i mógłbym kończyć łowienie tym bardziej , że się ściemnia a mi zaczyna znowu być zimno . Płynę powoli wzdłuż koryta śledząc zapisy na echu . Ewidentny , wrzecionowaty i jarzeniowo świecący sygnał elektryzuje i znowu podnosi ciśnienie . Branie w drugim rzucie tuż przy burcie . Silne , mocne i szybkie palnięcie w opadzie . Zaskakująco "letnie" w dynamice jak na około 3 st.C pod wodą . Ryba wychodzi tuż po braniu pod powierzchnię trzepiąc wściekle pyskiem , robiąc rajdy na boki a ja w panice próbuję luzować nieco hamulec . Jest nerwowo , szybko i mocno bo branie blisko łodzi a ryba spora i silna . I znowu widoki w przejrzystej wodzie warte wszystkich wyrzeczeń i niedogodności chłodu i rąk skostniałych .  Nawet w podbieraku i w rękach rybon trudny do opanowania . Dobre 74 centy . Ja w siódmym niebie wędkarskiej nirwany kończę łowienie .

 

Załączony plik  IMG_20221124_160319.jpg   43,82 KB   25 Ilość pobrań

 

Sprzętowo MXS72L od Dąbka , Stella 2500 18' , Duel Hardcore X8 Pro PE 1,0 , wolfram 35 cm 10 kg , gumy 5" ( miękkie i kolorowe  ;) }.

 

NOMINACJA DO KONKURSU "OPIS MIESIĄCA"                                                              :good:


Użytkownik bartsiedlce edytował ten post 05 styczeń 2023 - 09:52


#71 OFFLINE   wilczybilet

wilczybilet

    Zaawansowany

  • +Forumowicze
  • PipPipPip
  • 1164 postów
  • Imię:Maciej

Napisano 01 styczeń 2023 - 17:06

Bartku gratulacje ! :) . Zawsze świetnie opisujesz swoje spotkania z sandaczami i nie tylko z nimi, ale ten wydaje mi się najlepszy  ;). Pięknie opowiedziane, świetnie się to czyta i ogląda  :good:


  • malinabar lubi to

#72 ONLINE   Werem

Werem

    Zaawansowany

  • +Forumowicze
  • PipPipPip
  • 621 postów
  • LokalizacjaHajnówka
  • Imię:Jerzy

Napisano 01 styczeń 2023 - 17:28

Twoje opisy Bartku powalają mnie z nóg, a zarazem potrafią mnie przenieść na łódkę i dać duża dawkę adrenaliny, jakbym sam łowił. Gratuluję, tak po prostu.

Użytkownik Werem edytował ten post 01 styczeń 2023 - 17:28

  • malinabar lubi to

#73 OFFLINE   sero1975

sero1975

    Zaawansowany

  • +Forumowicze
  • PipPipPip
  • 1461 postów
  • LokalizacjaKraków
  • Imię:Sergiusz

Napisano 01 styczeń 2023 - 17:30

Bartek gratulacje . Po raz kolejny udowadniasz ze jesteś mistrzem pisarskiego i wędkarskiego rzemiosła 👍
  • malinabar lubi to

#74 OFFLINE   malinabar

malinabar

    Zaawansowany

  • TEAM JERKBAIT
  • PipPipPip
  • 2298 postów
  • Lokalizacjapłd.-zach.
  • Imię:Bartek

Napisano 01 styczeń 2023 - 19:33

Dziękuję bardzo. Tylko z tym mistrzowaniem to nie do końca tak . Podstawą jest posiadanie w swoim zasięgu wody z rybami  , o co coraz trudniej w naszej rzeczywistości . Reszta jest funkcją czasu,  szczęścia , obserwacji i takich tam . Ale bez ryb w łowisku nic się nie da zrobić . I rybnych rzek , ciurków , jezior i zbiorników wszystkim niniejszym życzę  :) .



#75 OFFLINE   sero1975

sero1975

    Zaawansowany

  • +Forumowicze
  • PipPipPip
  • 1461 postów
  • LokalizacjaKraków
  • Imię:Sergiusz

Napisano 01 styczeń 2023 - 20:18

Miałem nie pisać ale jakoś Bartek mnie zmotywował .

 
Zacznę od tego , że mój tegoroczny rok z sandaczami zaczął się od majowej porażki z boleniami . Porażki to może za dużo powiedziane ale generalnie bolenie nie chciały współpracować tak jak chciałem co dla mnie oznacza ze daje się kilka  sztuk za dniówkę przechytrzyć . Dla mnie boleń to najbardziej ulubiona ryba do łowienia - atomowe strzały czy ataki pod samym nosem przyprawiające o zawał serca to coś co tygryski lubią najbardziej :)
Niestety w tym roku bolenie ,,u mnie” jakby wywiało .
Ryby odpalały się na dosłownie kilka minut z samego rana i na taki sam czas pod wieczór . 
Przyzwyczajony do dwucyfrowych wyników jeżeli chodzi o ilość łowionych w ciągu doby pomyślałem sobie że może pora dać im całkowicie odpocząć od mojej osoby a ja w tym roku spróbuje swoich sił na pięknym mętnookim drapieżniku , którego do tej pory praktycznie tylko od dłuższego czasu poławiałem jak już bolenie układały się do zimowego letargu . 
Rozpoczęcie sezonu zacząłem z górnego ,,c” czyli 4 osobników 60+ i jednego na 75 cm - miałem szczęście udało mi się błyskawicznie wstrzelić w gusta tych wybrednych drapieżników . 
Podsumowując rok 2022 na 87 wypadów 5 razy zszedłem ,,o kiju” co uważam za kapitalny wynik jeden z najlepszych moich roków w połowie sandacza . 
Złowiłem sporo osobników 70+ trafiły się tez trzy osobniki 80+ no i …. zdjęć nie będzie bo 22.12 podczas wysiadania z pontonu usłyszałem charakterystyczny plusk , który słyszałem już trzykrotnie w życiu oznajmiający że mój telefon postanowił się napić wody i dalszej współpracy pomiędzy nami już dalej nie będzie …. :)
 
Na szczęście zachowało się jedno zdjęcie mojego króla sezonu , które wysłałem do żony :
 
Załączony plik  7FED3276-740B-4091-AB1F-210DBA7E35C4.jpeg   81,04 KB   21 Ilość pobrań
 
 

 

 

 

 

Moje 95 cm szczęścia , które było grubsze niż dłuższe . Naprawdę mam na rozkładzie sporo fajnych sandaczy ale ten był jak skrzyżowanie Bruneiki z Pudzianowskim . Wzrok miał taki jakby chciał mi zaraz przyłożyć za to że ośmieliłem się wyciągnąć go z wody :)

 
No i na zakończenie wczorajsze 71 już na nowym telefonie :)

 

 

 

 

Szczęśliwego Nowego Roku i samych okazów Wam życzę . 

 

NOMINACJA DO KONKURSU "OPIS MIESIĄCA"                                                               :good:


Użytkownik bartsiedlce edytował ten post 05 styczeń 2023 - 09:53


#76 OFFLINE   sero1975

sero1975

    Zaawansowany

  • +Forumowicze
  • PipPipPip
  • 1461 postów
  • LokalizacjaKraków
  • Imię:Sergiusz

Napisano 01 styczeń 2023 - 20:26

Załączony plik  CF2E5E39-E567-40C7-9D4F-4E7F8F85ACF2.jpeg   63,54 KB   23 Ilość pobrań

 

 

Coś mi si zdjęcie nie wkleja proszę admina o dołączenie do posta wyżej


Użytkownik sero1975 edytował ten post 01 styczeń 2023 - 20:36


#77 OFFLINE   malinabar

malinabar

    Zaawansowany

  • TEAM JERKBAIT
  • PipPipPip
  • 2298 postów
  • Lokalizacjapłd.-zach.
  • Imię:Bartek

Napisano 01 styczeń 2023 - 22:23

Wyniki jakościowe i ilościowe , które czasami tutaj przytaczacie , przyprawiają mnie o zawrót głowy . Gratuluję i zdrowo zazdroszczę . Na moich sadzawkach wypracowanie brania to powód do dumy , dublety są świętem , trzy ryby to wielkie WOW , a cztery to chyba kiedyś udało się złowić . Na dużych zbiornikach , które czasami odwiedzam , bywało lepiej .


Użytkownik malinabar edytował ten post 01 styczeń 2023 - 22:24


#78 OFFLINE   sero1975

sero1975

    Zaawansowany

  • +Forumowicze
  • PipPipPip
  • 1461 postów
  • LokalizacjaKraków
  • Imię:Sergiusz

Napisano 01 styczeń 2023 - 22:34

Wyniki jakościowe i ilościowe , które czasami tutaj przytaczacie , przyprawiają mnie o zawrót głowy . Gratuluję i zdrowo zazdroszczę . Na moich sadzawkach wypracowanie brania to powód do dumy , dublety są świętem , trzy ryby to wielkie WOW , a cztery to chyba kiedyś udało się złowić . Na dużych zbiornikach , które czasami odwiedzam , bywało lepiej .


No właśnie ….
To wszystko z dużych rejonów wodnych gdzie ryba ma się gdzie chować .
Natomiast w okolicy gdzie najchętniej przebywam z powodu tego że mam domek nad wodą a gdzie łowiących masa nie ma co liczyć na jakąś porządna poławianą cyklicznie rybę czy to drapieżną czy to białą …

#79 OFFLINE   malinabar

malinabar

    Zaawansowany

  • TEAM JERKBAIT
  • PipPipPip
  • 2298 postów
  • Lokalizacjapłd.-zach.
  • Imię:Bartek

Napisano 04 styczeń 2023 - 21:11

Początek grudnia przyniósł zdecydowane już ochłodzenie i przerwę w spotkaniach z sandaczami . Szukałem ryb uparcie , ale nie dawały się odszukać . To znaczy kilka kontaktów zanotowałem , jeden czy dwa konkretne i piękne , reszta z tych domniemanych raczej i wyczuwanych bardziej szóstym zmysłem niż sygnałami z łapki . Tylko niewielkie szczupaczki pojawiały się systematycznie , robiąc chwilowe zmyłki pełne nadziei przy braniu i psując najczęściej delikatne gumy na potęgę . W drugim tygodniu dopadło mnie grypsko i z dnia na dzień kaszel stawał się nieznośny . Oczywiście praca nadal kontynuowana i popołudniowe krótkie sesje na łódce również . W czwartek czuję się już całkiem kiepsko i tracę praktycznie głos . Wypływam mimo wszystko na chwilę . Ta przeciąga się nieco i w poszukiwaniach ryb zapamiętuję się całkiem zostając do ćmaka . Znajduję je w płytkiej części zbiornika na miejscach okazodajnych z zeszłych sezonów , nie grających zupełnie w tym roku . Zapisy na echu pokazują jednoznacznie obecność drapieżników i pokarmu . Jest zupełnie ciemno i diablo zimno . Plecionka zaczyna sztywnieć i szumieć . Branie jest zdecydowane i przypomina miękki wjazd w przynętę z rozpoczynającym się jednocześnie holem . Ryba wychodzi od razu do powierzchni chlapiąc i hałasując co jest niezbyt korzystne , bo w zasięgu wzroku mam brzegową ekipę wywózkową a jest cicho i bezwietrznie . Jestem przekonany , że to albo szczupak , albo duży i najechany leszcz . Zapalam czołówkę i w jej świetle widzę trzepiącego łbem na powierzchni sandacza . Robi się ciepełko , nieco nerwowo i głośno przy podbieraniu . Cała guma pewnie tkwi w pysku . Robię zdjęcie w sposób nieporadny , ale za drugim razem skuteczny . Nagrywam wypuszczanie w strumieniu światła z latarki , co ewidentnie daje sygnał brzegowcom do działania . Dzieli nas jakieś dwieście metrów myślę , ale kiedy się oglądam po wytarciu rąk , przy burcie łypie na mnie reflektorami łódka zanętowa a operator z kolegą w milczeniu obserwują mnie z lampkami na czołach stojąc na brzegu . Łódeczka zatacza koła wokół mnie a ja kompletnie nie mam pojęcia , co o tym myśleć . W zupełnie naturalny sposób puszczam w ich kierunku wiązankę cierpkich słów , jednak wydobywa się ze mnie jakieś nieme popiskiwanie co oznacza , że definitywnie przestałem mówić . Działam zatem metodycznie opukując rejon kotwicą oraz defilując kilkukrotnie mając ją opuszczoną przez rejon , który dał mi przed chwilą rybę .

 

Załączony plik  IMG_20221208_163502.jpg   29,01 KB   23 Ilość pobrańZałączony plik  IMG_20221208_165619.jpg   35,55 KB   22 Ilość pobrań

 

Następnego dnia nie jadę do pracy , bo nie mogąc się porozumieć zbyt wiele bym nie powalczył , ale pełen nadziei pakuję auto i pędzę na łódkę . Niestety tak jak przypuszczałem , wypłynięcie może i byłoby możliwe , ale łowienie już nie . Brak wiatru i wychłodzona woda przy niezbyt wielkim minusie na termometrze w nocy zrobiły swoje ...

 

Załączony plik  IMG_20221225_140816.jpg   79,67 KB   21 Ilość pobrańZałączony plik  IMG_20221225_141414.jpg   33,66 KB   21 Ilość pobrań

 

Kolejny dzień to sobota . Ja nafaszerowany lekami mam się całkiem nieźle . Pogoda zmienia się diametralne . Wieje przede wszystkim mocno i konkretne z północy . Jest pochmurno  , wilgotno i paskudnie . Mimo tego , że temperatura jest na bardzo niewielkim plusie , po wczorajszym lodzie nie ma śladu . Jest dobrze . Żona puka się tylko w czoło pytając , czy jestem pewien tego , co właśnie robię , kiedy wymykam się na chwilę dosłownie tylko zobaczyć , co słychać na wodzie ...

Jest dobrze , choć kilka łodzi kręci się po zbiorniku , czego nie spodziewałem się zupełnie . Szukając ryb kręcę się między umownie płytką a głęboką częścią sadzawki . Nie mogę ich namierzyć, choć ławice białorybu są obiecujące tu i ówdzie . Przepływając przez rejon , w którym nigdy nic konkretnego nie złowiłem , rejestruję całkiem dobre zapisy jednak pędząc tam , gdzie powinno być lepiej pomijam je i nie staję . Pod wieczór , zmarznięty i zrezygnowany , mając na koncie jeden hol szczupaczy i spływając już do bazy postanawiam jednak tam zaglądnąć . Ryby nadal są . W drugim chyba rzucie , na pierwszych metrach coś wjeżdża miękko w przynętę , a ja rozpoczynam po prosu hol . Ryba jest ciężka i trzepie łbem sandaczowo , choć ściągając ją z daleka widzę,  że wychodzi do powierzchni i nie wiem tak na prawdę , co o tym myśleć . Wreszcie widzę ją w całej okazałości w krystalicznej wodzie i zapiera mi dech w piersiach , taka jest piękna . Złota i gruba . Guma mimo tego , że cała w pysku ,wypada w podbieraku .

 

Załączony plik  IMG_20221210_153338.jpg   42,29 KB   22 Ilość pobrań

 

Dziesięć minut później i dwadzieścia metrów dalej powtórka z rozrywki . Tym razem branie jest bajkowe i jak na dwa st.C z małym haczykiem mocne i wyraźne . Ryba wali tuż nad dnem w pięć cali gumy , ja zacinam w tempo a ona szaleje jak dzika , ożywiając momentalnie mglistą i zimną szarość wieczoru . Nieco mniejsza od pierwszej , ale równie piękna . Wpięta w twarde , ciężka do wypięcia . Jestem przeszczęśliwy i spełniony . "Cały dzień" ( właściwie ze cztery godziny w rzeczywistości ) pływania i nagle w dziesięć minut taki natłok wrażeń . Powracający do przystani znajomy też widzi to co ja na echu , ale szczęśliwie już spływa a ja nie dałem się nikomu zaobserwować , co dobrze rokowało dla ryb , które tutaj przycupnęły , bo to taki pomijany raczej rejon .

 

Załączony plik  IMG_20221210_154249.jpg   41,36 KB   22 Ilość pobrań

 

Od następnego dnia zaczęło już mrozić całą dobę . Później przyszła regularna zima , która skuła wody coraz grubszym lodem i wszystko wskazywało na to , że będzie to samo co w zeszłym roku , czyli wcześniejszy koniec sezonu . Jednak po ponad dwóch tygodniach przerwy i powrocie zdecydowanie wiosennej aury na Święta pojawiła się iskierka nadziei na to , że do sylwestra jeszcze uda się popływać . W pracy taktycznie wzięty urlop . Oczekiwanie i obserwacja prognoz . W Wigilię lód jeszcze kilkucentymetrowy , choć kilkanaście stopni na plusie . Wreszcie zaczyna wiać z południa i w drugi dzień Świąt woda wita mnie z daleka sfalowaną powierzchnią . Jest cudnie .

We wtorek wypływam z rana wyposzczony przerwą i z głową pełną nadziei . Niestety takich sprytnych jest więcej i nie jest zbyt komfortowo na wodzie . Pod powierzchnią spore przemeblowanie . Staram się w tym odnaleźć , ale idzie tak sobie . Biorą mi za to szczupaki . Szczupaczki właściwie . Po czwartej czy piątej sztuce ma dosyć , bo każde delikatne branko daje nadzieje na sandała . Poza tym paskudnie niszczą mi przynęty , które grają mi tej jesieni , a których zostało mi bardzo niewiele . Wreszcie na moim zaczepowym miejscu mam miękki wjazd w gumę na offsecie . Ryba jest bardzo ciężka i wielka . Idzie spokojnie dnem , mija łódkę , przy próbie podniesienia wychodzą do powierzchni wiry . Wyjeżdża miarowo na wodę i po chwili spina się . Siadam na ławeczkę , piję herbatę i mam pustkę w głowie . Bardzo mi szkoda tego byka . Wygląda na to , że przydusił gumę i był wpięty w krawat , a hak ukryty w przynęcie nie pozwolił na skuteczne zapięcie takiego rybska . Już prawie o zmroku , na spocie dającym ostatnie ryby mam piękny strzał w opadzie . Znowu nie zacięty . Tym razem ewidentny atak od przodu ze śladami kłów na gumie i główką pooraną tak , że lepiej nie zrobiłbym tego scyzorykiem . Wiem już , gdzie ich szukać ...

Środa na wodzie nie przynosi zbyt wielu wrażeń . Mam jakieś delikatne przyduszenia , jednak w ciągu słonecznego dnia nie dzieje się zbyt wiele mimo tego,  że staram się spenetrować maksymalną ilość miejscówek . Standardowo pod wieczór w miejscu też już powoli standardowym pojawiają się ryby . Kolega , z którym mijałem się w tym rejonie dwa tygodnie wcześniej zakotwiczył w rejonie i obławiał cierpliwie łowisko , kiedy dopływałem kręcąc się w okolicy . Praktycznie przy mnie wyjął dobrą rybę . Staję jakieś sto metrów dalej i mam piękne sieknięcie . Wyjmuję dobrego zeda i cieszę się jak dziecko . Po dziesięciu minutach i dwudziestu metrach dalej powtórka z rozrywki . Mam deja vu ... Tym razem szczurek jest niewielki , okołowymiarowy . Znowu dwie ryby w tak krótkim czasie .

 

Załączony plik  IMG_20221228_161648.jpg   42,52 KB   24 Ilość pobrań

 

Czwartek to coraz mocniejszy , południowy wiatr momentami mocno utrudniający łowienie . Mocno miesza wodę i zmienia sytuację pod powierzchnią . Namierzone ryby znikają . Znajduję je wieczorem po drugiej stronie korytka , na rozległych i twardych blatach . Nie tylko ja . Inni też czeszą ten rejon . Znowu jestem w bezpośrednim sąsiedztwie kolegi . I znowu udaje się przechytrzyć zanderka . Tym razem sandacz wali tuż przy rufie w ostatnim skoku przynęty , na krótkim dyszlu . Zaszparowany hamulec , krótka linka i silna,  wariująca na maksa ryba . Rozgrzewający mix . Wypina się w siatce podbieraka .

 

Załączony plik  IMG_20221229_141235.jpg   56,75 KB   24 Ilość pobrań

 

Piątek to jeszcze mocniejsza , nieomal huraganowa wichura . Wieje nadal z południa . Ryby są bardzo rozproszone . Nawet ławice drobnicy szybko są rozbijane i przemieszczają się bardzo energicznie . Sandał bierze na mocno już oddalonym od wyjściowego spocie . Za wypłyceniem zalanej drogi znajduję dwa fajne wrzeciona na SI . To mogą być sandacze . Opływam miejscówkę , ustawiam się mniej więcej w osi wiatru i mam branie tam , gdzie się go spodziewam . Coś pięknego . Ryba przygniata przynętę i jest wpięta w krawat . Jest już wieczór , choć przebija się pięknie zachodzące słońce . W oddali kotwiczy kolega , który towarzyszy mi te parę dni i który ( zaczynam w to powoli wierzyć ) przynosi mi chyba farta . Pozdrawiam Mietku  :) .

 

Załączony plik  IMG_20221230_160258.jpg   48,82 KB   28 Ilość pobrań

 

W sylwestrową sobotę łowię jakieś sumy , mam dużego wąsa na haku , obserwuję kilka wspaniałych zapisów na echu . Chcę bardzo złowić sandacza w ten dzień , jednak mimo zapadającego wieczoru i zmroku nic z tego  nie wychodzi . Wreszcie w karczowisku na zbyt lekkiej czeburaszce i offsetowym haku , nieomal po ciemku , mam wreszcie branie . Niestety nie wykorzystuję go . Ryba mimo prawidłowej reakcji i zacięcia po sekundzie spada . Na ołowiu świeże ślady po zębiskach . Aż jęknąłem w ciemność .

 

To był dziwny sezon . Pierwsza , wiosenno-letnia połowa fatalna i słaba . Brak efektów , cisza na echu , tłumy na brzegach i na wodzie . Myślałem , ze już po wszystkim. Później okazało się, że coś jeszcze pływa w bajorku i mimo nadal trwającej bezwzględnej eksterminacji ryb przez brzegowych specjalistów od trupka i żywca coś tam udało się jeszcze złowić . Zdecydowanie przestały grać miejsca dobre przez ostatnie lata . Pojawiły się nowe rejony i miejscówki . Widzę bezpośrednią zależność między możliwością sięgnięcia obszaru przez speców od brzegowych modeli wywózkowych . Z echosondami na pokładzie , z przyczepami i kamperami pozwalającymi na tygodniówki w listopadzie i grudniu . To oni wykończą tę wodę . Ja w tym roku miałem jako takie wyniki tam , gdzie ciężko im rozbić te swoje potężne obozy-przetwórnie . Bo dojechać i dopłynąć mogą praktycznie prawie wszędzie . 

Sprzętowo wreszcie dorwałem się do Stelli i jestem zachwycony . Jesienią i zimą przerzuciłem się na oczko większy kaliber przynęt i łowiło mi się całkiem dobrze i skutecznie na ten rozmiar . Ilościowo wyjąłem nie mniej sandaczy jak w sezonie ubiegłym, czego początkowo w ogóle się nie spodziewałem , a co uznaję za sukces . Ze sporą rezerwą i mnóstwem obaw pozwala to optymistycznie patrzeć na najbliższą przyszłość .

 

 

NOMINACJA DO KONKURSU "OPIS MIESIĄCA"                                                               :good:


Użytkownik bartsiedlce edytował ten post 05 styczeń 2023 - 09:54


#80 OFFLINE   mayou

mayou

    Forumowicz

  • +Forumowicze
  • PipPip
  • 462 postów
  • LokalizacjaWola Batorska
  • Imię:Tomasz
  • Nazwisko:Maj

Napisano 04 styczeń 2023 - 22:30

Uf, dobrze że już Bart napisał podsumowanie sezonu, bo jeszcze ze 2 takie wpisy i gotowym już gumy na listopad w pudełkach szykować. Gratulacje. Pz
  • strary i malinabar lubią to




Użytkownicy przeglądający ten temat: 0

0 użytkowników, 0 gości, 0 anonimowych