To kontynuuję
. Keepera dostarczono mi do domku w połowie maja, stał dumnie w przydzielonym mi, do wyłącznego użytku pokoju, zwanym przez mą małżonkę, nie wiedzieć dlaczego SKANSENEM
. Proza życia sprawiła, iż dopiero wczoraj dotarły do mnie śpiochy. Nabyłem więc w Decathlonie, również wczoraj, neoprenowe papucie, a dziś z samego rana, wodowałem moją jednostkę pływającą, na stawie, znajdującym się nieopodal miejsca zamieszkania. Zabawa była naprawdę przednia, a mina miejscowego grunciarza (który nie widział i nie słyszał mojego wodowania), gdy o 05.40 wypłynąłem mu, w fantazyjnym kapelutku, zza krzaczorów, była bezcenna
. Ad rem, jedna rzecz mnie zaskoczyła i to nawet nie in minus, bo było naprawdę bezpiecznie, stabilnie i bardzo, bardzo OK, to to, że dupa była w wodzie. Wybór Keepera spowodowany był, między innymi, tym, iż dupy w wodzie miało nie być, co wynikało z przeglądania netu.Teoretycznie wydawało mi się to ważne. Nie mam siły ponownie czytać wszystkich pływadełkowych wątków, może użytkownicy powiedzą, jak to u nich wygląda. Pytam z czystej ciekawości, bo pewnie ta zatapialność dupy może być istotna w chłodniejszych porach roku, aktualnie zaś nie rzutuje, ba to pewnie ona daje poczucie stabilności. Ważę od 87 do 93 kg. Z tego co wiem mamy na forum kilku bardziej okazałych kolegów, pływających na oponach
. Zastanawiam się również, czy mocniejsze napompowanie Keeperka, nie wpłynie na podniesienie dupska ponad poziom wody, ale to będę mógł sprawdzić dopiero w lipcu. Za ewentualne uwagi bardzo merci.
Użytkownik Urko edytował ten post 11 czerwiec 2014 - 10:48