Skocz do zawartości

  •      Logowanie »   
  • Rejestracja

Witaj!

Zaloguj się lub Zarejestruj by otrzymać pełen dostęp do naszego forum.

Zdjęcie

Bliskie spotkania trzeciego stopnia - nasze przegrane i inne historie


  • Zaloguj się, aby dodać odpowiedź
325 odpowiedzi w tym temacie

#321 ONLINE   Guzu

Guzu

    (G)uzurpator

  • PATRON
  • PipPipPipPipPip
  • 14823 postów
  • LokalizacjaPodkowa
  • Imię:Daniel

Napisano 18 maj 2017 - 20:24

Metoda na ostrożne ryby nie jest żyłka cieńsza o 0.02 mm .
Jest naturalność zachowania przynęty i prezentacja jej rybom zgodna z ich metoda pobierania pokarmu.

Tylko to łatwiej napisać niż osiągnąć

:)

#322 OFFLINE   malinabar

malinabar

    Zaawansowany

  • TEAM JERKBAIT
  • PipPipPip
  • 2298 postów
  • Lokalizacjapłd.-zach.
  • Imię:Bartek

Napisano 26 lipiec 2018 - 22:59

Właśnie wróciłem z ryb . W sumie przegrałem . A zabrakło naprawdę niewiele ...

Od późniejszego nieco popołudnia tropię pasiaczki w ich rewirach . Upał okrutny nieco się łamie i zaczyna pachnieć burzą . Zagrzmiało , powiało , w pełnym słońcu popadało chwilę tęczę malując na niebie ... Jest pięknie . Rybki akwariowe , nie mogę przebić się do czegoś większego . Wreszcie trafiam miejsce darzące już fajnymi , choć jeszcze nie zdjęciowymi okonkami . Zapamiętuję się w tym łowieniu niemal zapominając , że już czas najwyższy popłynąć za sandaczem . Patrzę na zegarek - jest 19.00 , a troszkę będę musiał płynąć . Jeden z ostatnich rzutów . Całkiem bliski , ot tak , żeby sięgnąć krawędzi korytka . Malutka gumeczka spada w dół , coś do niej doskakuje niemal równo z tempem opadania , odzywa się twardym oporem i przesuwa dynamicznie ze dwa metry . I się zaczyna ...

W pierwszych chwilach mam wrażenie , że trafiłem sumka . Ryba ciągle muruje , równo i miarowo z wielką siłą pompując w dół , aż wiry wychodzą na powierzchni o średnicy dobrego metra . Sprzętowo 8 lb w postaci GOCXS-732UL-T  , Sunline 6 lb i najmniejsze kopytko Relaxa na 3 gramach , na haku Matzuo nr 6 . I ten ostatni element mnie przeraża ... Ryba nie odchodzi daleko a ja staram się jej nie prowokować do gwałtownych działań . Jednak ciągle pompuję ją do góry - oczywiście bezskutecznie . Wreszcie okrążając kolejny raz łódkę zaczyna rozpędzać się w linę kotwiczną , opierając o nią plecionkę . Udaje mi się przełożyć kij z drugiej strony , wkładając go niemal po rękojeść do wody . Rybsko zaczyna się rozpędzać i odjeżdża na dobre 15-20 metrów . Jednak tak bardzo równo i bez zrywów szalonych . Pomysł z sumem raczej odpada . Nie ma łupnięć ogona o plecionkę i takiego odjazdu , jaki fundują wąsate w rozmiarze +/- metr . Myślę jeszcze o boleniu , ale to też nie ta dynamika . Pozostaje praktycznie leszcz . Wielka łopata , która łyknęła przynętę , bo za bok też nie jest podczepiona . Ale jaka musiałaby to być ryba , bo to wszystko już sporo trwa a ja cały czas podciągam rybę na pograniczu wytrzymałości haka . W oddali pierwszy raz , po kolejnym długim odjeździe  mam wrażenie , że widzę grzbietową płetwę leszcza ...

Wiem , że jest jeszcze jedna ryba , która idealnie pasowałaby do sposobu walki , ale staram się nie dopuszczać nawet takiej myśli . Ale stało się . Po kolejnym nawrocie udaje mi się z czuciem podciągnąć rybę do powierzchni . Chciałem tylko zobaczyć co to ? I zobaczyłem . Biała obwódka zielonkawej cudownie płetwy wielkości moich dwóch dłoni . Po chwili sandał pokazuje się cały jakiś metr pod powierzchnią . Moja życiówka . Na oko z dziewięć dych . Na okoniówce z drucianym haczykiem numer sześć . Chichot losu ... Ryba rozpędza się znowu w stronę kotwicy , delikatnie przytrzymuję szpulę ręką , gumka wyskakuje z wody . Ciężko siadam na ławce , kątem oka widzę jakiś absurdalny zapis na echu . Łomot serca , pustka w głowie ... Muszę uspokoić oddech ... 

Teraz trochę gdybania . Gdyby wziął na gumkę mocniej uzbrojoną , może coś z tego mogłoby być ? Chociaż haczyk przetrwał cały a ryba musiała być zahaczona w obrębie pyska z tego co widziałem . Z drugiej strony wolfram nie wyglądał jak po pobycie w takim pysku , więc gdzieś na zewnątrz . Gdybym pozwolił Mu pójść w stronę liny licząc na to , że znowu się wywinę i zdając się na poluzowany hamulec ? Zabrakło naprawdę niewiele . Chociaż taka Ryba na taki zestaw ? Jak opisać takie zdjęcie  :) ?

Cała akcja trwała jakieś 15 minut . Cieszę się , że spotkałem króla smoków i mogłem z Nim powalczyć  .Choć z drugiej strony myślę , czy nie lepiej byłoby Go nie spotkać żyjąc w przeświadczeniu , że grasuje zupełnie gdzie indziej  ;) .

Dobra , a teraz muszę się ogarnąć i zastanowić , co z tego wynika tak naprawdę . Idę spać .



#323 OFFLINE   wujek

wujek

    Ekspert

  • TEAM JERKBAIT
  • PipPipPipPip
  • 5790 postów
  • Imię:Jan
  • Nazwisko:Soroka

Napisano 27 lipiec 2018 - 07:23

Dobrze że zobaczyłeś co to było. W zeszłym roku na boleniówkę miałem w Wiśle metrowego amura, wziął jak boleń, dopóki nie zobaczyłem pyska byłem na 100% pewny że mam wielkiego bolenia, bo pokrój ciała i płetwy na to wskazywały, niestety wobler zawinął się kotwicą o żyłkę i w końcu ją przetarł. Dobrze że go zobaczyłem bo bym snuł smętne opowieści o metrowym boleniu :).

Co do strat to mnie najbardziej boli sumek ze 2m jak już za przypon go trzymałem i zobaczyłem że jest wpięty za skórkę w żuchwie, potrzymałem go może z 5sek, szarpnął sie i wypiął. Kolega pocieszył mnie że miałem szczęście że go choć zobaczyłem bo wielu ryb w tym największego suma jakiego miałem na kiju nie dane mi było nawet zobaczyć. Potężna ryba która z 300g kijem robiła co chciała i nie byłem w stanie oderwać go od dna. Najważniejsze że masz tam takie ryby, przyciśnij to miejsce, on tam gdzieś stoi, ma swoją metę i może będzie w pobliżu. Słyszałem o złowieniu tego samego sandacza dwa razy w tym samym miejscu, choć szansa że weźmie drugi raz duża nie jest.


Użytkownik wujek edytował ten post 27 lipiec 2018 - 07:25

  • malinabar, tost, Pisarz.......ewski Piotr i 2 innych osób lubią to

#324 OFFLINE   malinabar

malinabar

    Zaawansowany

  • TEAM JERKBAIT
  • PipPipPip
  • 2298 postów
  • Lokalizacjapłd.-zach.
  • Imię:Bartek

Napisano 27 lipiec 2018 - 14:29

Janek , w sumie nie wiem  czy to dobrze , że widziałem co to za ryba . Biorąc pod uwagę atencję , jaką darzę ten właśnie gatunek wydaje się , że los ze mnie zakpił wrednie fundując mi branie smoka na ultralajcie . Tak bym pewnie interpretował to zdarzenie omijając skrzętnie pomysł o sandaczowym zbóju . Ale z drugiej strony to cieszy , że w ogóle się z Nim spotkałem  :D . A to , że był tam właśnie wydaje się być wypadkową dużej ostatnio wody ( a przybrała sporo ) i koncentracji drobnicy w tym rejonie ( tak jest tam zawsze ) . Duży drapieżnik przy tej większej wodzie może tam się czuć nieco pewniej , mając trochę więcej nad głową . Nie wydaje mi się , żeby tam właśnie był stały rewir tej ryby tym bardziej , że ruch na wodzie jest tam okrutny . Choć mogę się mylić . Tak czy siak , na pewno będzie teraz okolica penetrowana nad wyraz dokładnie  ;) .

A to sandaczowa gumka , która dała tyle emocji :) :

Załączony plik  DSC05153.JPG   30,52 KB   18 Ilość pobrań


  • wujek, Mariano Mariano i puszek7 lubią to

#325 OFFLINE   wujek

wujek

    Ekspert

  • TEAM JERKBAIT
  • PipPipPipPip
  • 5790 postów
  • Imię:Jan
  • Nazwisko:Soroka

Napisano 27 lipiec 2018 - 17:00

Nie pierwszy, nie ostatni. Ja już się pogodziłem że brania i spady są wpisane w nasze hobby i jedyne co mogę zrobić to starać się zmniejszyć ich liczbę ale nie wyeliminuje do zera. Strata dużej ryby zawsze boli.
  • malinabar lubi to

#326 OFFLINE   malcz

malcz

    Zaawansowany

  • +Forumowicze
  • PipPipPip
  • 2145 postów
  • Lokalizacjawarszawa
  • Imię:marcin
  • Nazwisko:malczewski

Napisano 20 sierpień 2020 - 22:34

Trochę już minęło...ta ryba życia dalej pewnie pływa po podwarszawskiej Wisełce...wspomnienie mega i w SUMie fajnie że jakoś to nagrałem trzymając tel w dziobie...chociaż szans od początku praktycznie żadnych nie było..."szczęśliwy" zgwałcony hermes dalej wisi na honorowym miejscu...

Użytkownik malcz edytował ten post 20 sierpień 2020 - 22:35

  • lenny lubi to




Użytkownicy przeglądający ten temat: 0

0 użytkowników, 0 gości, 0 anonimowych