Rafał dlaczego uważasz, że prowadzenie pod prąd przy większych mrozach jest skuteczniejsze? Kwestia długości prezentacji i czasu na ewentualny atak ?
Wysłane z mojego Nokia 7 plus przy użyciu Tapatalka
Jak będzie mroźna zima to i woda będzie zimna i zmiennocieplne organizmy, jak pstrągi, będą trochę nieruchawe. Każdy atak, pogonienie potencjalnej ofiary to dla ryby wydatek energetyczny, który z założenia musi się zwrócić. Pstrąg prędzej łyknie co mu samo w pysk prąd wody wepchnie w postaci jakiejś larwy, robala czy rybki; albo ruszy się ze stanowiska do czegoś co się przemieszcza na tyle blisko i wolno żeby ten wydatek mu się opłacił. Dlatego zimą stosuje się często spore przynęty (woblery nawet 8-10 cm). Jest też kwestia konkretnego miejsca. Wiadome, że na spokojniejszym odcinku prowadzenie przynęty z prądem, gdzie będzie się ona przemieszczać stosunkowo wolno, nie będzie żadnym faux pas.
Wiadomo, że od reguł są wyjątki, bo pstrągi naszych "mądrości" nie czytają 
Przypomniały mi się dwie sytuacje z ostatnich lat. Mała rzeka, jakoś połowa stycznia. Zrobiony spory kawał wody idąc w górę rzeki i ani wyjścia. Powrót do miejsca startu i łowienie w dół rzeki po niespełna 20 m dało pierwszego pstrąga. Inna sytuacja. Szeroko rozlana duża rzeka, woda krystalicznie czysta, słońce ale mocno wieje, mroźno. Łowię jigiem na 1,5 czy 2 g. Rzucam w górę i spławiam go w niespiesznym nurcie. W 2 czy 3 miejscu z dna podnosi się kaban i zgarnia jiga - grube 49 cm pstrąga potokowego 
Użytkownik rav_id edytował ten post 05 grudzień 2019 - 13:24