Ogólnie to ciężko mi porównać łowienie w rzece z łowieniem na zbiorniku bo to są dwa inne światy Zaczynając od przynęty, to na wodzie stojącej nie sprawdzają mi się ani obrotówki, ani woblerki ani też smużaki, które na rzekach są główną bronią. Owszem, trafiłem 2 sztuki na woblerki ale uznaję to za bonusik. Na moich zbiornikach klenie stoją na płyciźnie, woda sięga może połowy łydki, a w miejscach głębszych nie umoczę kolana nawet Są bardzo ostrożne i często idą za przynętą spory kawałek. Mikrusa prowadzę leniwie, przy dnie. Bardzo powolne jednostajne zwijanie z zatrzymywaniem da czasu do czasu. Innym razem szczytówka w górę i bardzo krótkie skoki tuż nad dnem, ale to tylko w momencie kiedy widzę, że są aktywne, że się przemieszczają i szukają czegoś.
Kolejną sprawą jest, że na rzece podchodzisz do 1-2 kleni na miejscówce, tutaj często trafiam na 10-15 sztuk w grupie, a takich grup na całym łowisku jest kilka. Te największe chodzą po 2-3 sztuki troszkę na uboczu. Jeśli uda Ci się podejść je odpowiednio, oddać celny rzut i poprowadzić przynętę w zasięgu ich wzroku to ryba gwarantowana. Po takiej rybie masz sporo czasu na ochłonięcie bo klenie znikają na kilkanaście minut...
Nie uważam się za specjalistę w dziedzinie łowienia kleni, ale wyniki mam zadowalające. Cieszy mnie też, że nie znam nikogo, kto regularnie łowi te ryby na wodzie stojącej. Dzięki temu mam spore pole do popisu i sporo ryb do zabawy
A zdradzi Kolega co to jest ten mikrus?