Plan był dość prosty. Ostatni dzień sierpnia, trzeba odwiedzić San, złowić jakiegoś pstrąga na zakończenie sezonu. A jakby tak pierwszy w życiu lipień, byłoby super... Długo już myślałem o tym, marzyłem o takich wyjściach jak na filmach fly tv ale zawsze coś, a to brak czasu, a to jedziemy na klenie a to jeszcze coś innego...
Zacząłem łowić. Pod drugą stroną widać jakieś wyjścia, okazało się że małe pstrągi, złowiłem dwa. Trzeba zmienić miejsce, spróbuje wyżej. Tu też są wyjścia, ale takie inne... A może... Próbuję, z nadziejami na lipienia Jest wyjście, pudło. Jeszcze raz i już siedzi, tak, lipień, pierwszy w życiu
a.jpg 88,86 KB 21 Ilość pobrań
Nie był specjalnie duży ale baardzo cieszył, potem były kolejne, też nieduże ale podobało mi się
b.jpg 68,52 KB 20 Ilość pobrań
OK, trzeba jechać na pstrągi. Znowu, coś tam było ale bez szału. Eee, wracam do lipieni
Dużo ludzi... No nic, jakoś to będzie, woda się gotuje. Łowię 4 małe, wszyscy biegają po rzece oprócz jednego pana. Co ciekawe ten Pan jako jedyny łowi i to niemałe lipienie. Zaraz trzeba się zbierać, powoli przechodzę w dół rzeki obserwując jego kolejny udany hol.
"Chodź, tutaj stoją, spróbuj bo nieźle biorą". Grzechem byłoby nie skorzystać Za chwile wyjście, jest i to ładny, dużo większy niż poprzednie, emocje mnie ponoszą, trochę za mocny hol i już go nie ma... Ręce się trzęsą, pan Marek się śmieje i mówi że był spokojnie ponad 40cm ale to na pewno nie ostatni taki mój lipień. Na otarcie łez łowię mniejszego, poniżej 40, nie jest źle. Ale już postanowione że musi być dogrywka i będzie 40+.
Dziękuje panu Markowi za możliwość wspólnego łowienia, cenne rady i muchy które przydały się w dogrywce, pozdrawiam z tego miejsca
A więc dogrywka. Trzy dni później, miejsce to samo, czas podobny. Pytanie czy dużo ludzi nad wodą. Nie ma nikogo? Aż dziwne ale ok, nie będę płakał Rozwijam sznur, mucha leży na wodzie. Oczko, dobrze widziałem? Okazało się że tak, jeszcze nie oddałem pierwszego rzutu a już mam małego lipienia, no nieźle się zapowiada... Jest dobrze, ładne wyjścia, po kilku mniejszych pojawia się pierwszy większy. Nauczony doświadczeniem holuję wolniej i spokojniej. Jest w podbieraku.
c.jpg 125,33 KB 18 Ilość pobrań
Przykładam do wędki, w domu zmierzę ile miał (okazało się że równe 40cm)
No dobrze ale to jeszcze nie to co było ostatnio
Po kolejnej chwili jest, wygląda na większego. Taak, jest dużo mocniejszy od tamtego. Powoli, powoli i jest w podbieraku. Na pewno mój największy, sięga do końca napisu na wędce, ok, zapamiętam, zmierzę w domu
d.jpg 62,95 KB 18 Ilość pobrań
e.jpg 59,61 KB 18 Ilość pobrań
Moim zdaniem to jedne z najładniejszych ryb jakie pływają w naszych rzekach
f.jpg 63,17 KB 19 Ilość pobrań
Powrót do domu
Okazało się że do końca napisu na wędce jest 45cm i tyle właśnie miał ten lipień
Chyba zachorowałem. Długo mi zeszło, spinning się opierał, walczył ale ostatecznie poległ. Od początku wakacji zawzięcie trenowałem rzuty na rzeczce obok domu, wydaje mi się że ta wyprawa to nagroda za te wszystkie muchy zostawione na drzewach, poplątane przypony itp... Przede mną jeszcze dużo treningu, nauki i obserwacji ale chyba jestem na dobrej ścieżce
Piękna metoda, piękne ryby, piękne widoki nad Sanem... Czy trzeba coś więcej do szczęścia?