Mówi się, że dolna nimfa zabiła Dunajec, San, inni odpowiadają, że to człowiek zabija a nie metoda.
Jedno jest pewne - od momentu pojawienia się mody na ciężkie nimfy tony ołowiu wylądowały między kamieniami.
Zastanawialiście się co się dzieje z nimfami zerwanymi na badylach czy kamieniach?
Znajdowałem poniżej OS-u i woblery solidnie dociążone Pb.
Tysiące wędkarzy, latami - traci w większym lub mniejszym stopniu dociążone przynęty sztuczne.
Jak to wpływa na ryby, tarło, drobne organizmy stanowiące pokarm ryb?
Tutaj nie potrzeba wielkiej wyobraźni.
Obiło mi się, że w jednym z państw to policzono i zabroniono stosowania Pb.
Może czas zrobić to w Polsce, choć byłoby to nie w smak wielu ludziom.
Czuję odpowiedzialność i troskę o rzeki na których łowię, stąd mój apel:
nie stosujmy lamet ołowianych, jeśli ktoś musi - może to zrobić miedzią i wolframem.
Nie namawiam do porzucenia nimfowania, nie chcę wchodzić w dysputy ideologiczne,
można to robić z głową. Frank Sawyer skutecznie nimfował stosując wyłącznie drucik z miedzi.
Osobiście brodząc brzegami górskich rzek zbieram baterie i puszki po farbach,
które po każdym przyborze wody zalegają na brzegach.
Terpentyna i benzyna zawarta w farbach i rozpuszczalnikach jest zabójcza dla ryb.
Może jestem frajerem, że zapełniam plecak syfem, ale to MOJA rzeka i czuję,
że jeśli znajdzie się więcej podobnie myślących osób, to będzie lepiej.
Użytkownik randomrodmaker edytował ten post 16 wrzesień 2016 - 12:42