Dzięki uprzejmości Pana dr Stanisława Ciosa mamy możliwość zaprezentować Forumowiczom jerkbait.pl cykl artykułów opublikowanych w prywatnym periodyku "Pstrąg i Lipień" poświęconych historii naszego hobby. Cykl zatytułowaliśmy "Z dziejów wędkarstwa..." i adresujemy go do miłośników historii wędkarstwa - nie tylko polskiego. Miłej lektury !
INFORMACJE W SPRAWIE ZORGANIZOWANEGO WĘDKARSTWA W POLSCE W LATACH 60. XIX W.
(Autor: dr Stanisław Cios)
Dotychczas przyjmowano, że początki zorganizowanego wędkarstwa w Polsce przypadają na koniec XIX w. Do dzisiaj w PZW powszechnie uznaje się, że powstanie Krajowego Towarzystwa Rybackiego w Krakowie w 1879 r. było tym momentem. Bardziej dociekliwi badacze słusznie przyjmują datę powstania Krakowskiego Klubu Rybackiego /KKR/ w 1896 r.Dotarłem jednak do informacji wskazujących, że żadna z tych dat nie ma palmy pierwszeństwa. W 1863 r. ukazała się krótka notka, w której opisano wędkarstwo w Warszawie. Oto jej treść:
W każdym większym mieście a zatem i w Warszawie, obok tych, których sposobem utrzymania jest stare jak świat rybactwo, znajdują się i amatorowie tego rzemiosła. Rybak z profesji nieraz z ukrytym patrzy uśmiechem na rybaka-amatora, który z wędką siedzi nad brzegiem Wisły i z cierpliwością oczekuje, azali nie zadrga piórko przy sznurku wędki przytwierdzone i z nim puszczone na wodę; jeżeli drgnie, śpiesznie podnosi wędkę i... najczęściej widzi haczyk, a na nim glistę lub muchę ani tkniętą od czasu jej założenia. Ma rybactwo amatorskie swoją poezję. Woda bieżąca, białe dno rzeki, otaczający krajobraz, śpiew ptaków, łagodny powiew wiatru, usposabia do poezji, a myśl swobodnie bujając, sen nawet czasem sprowadza. Pojedyncze figury amatorów rybactwa często ponad brzegami Wisły widzieć można. Od robotnika bez zatrudnienia, od rzemieślnika świętującego do wykwintnie ubranego kapitalisty. A cóż to za uciecha, kiedy się złapie jaka mała rybka, cóż dopiero gdy szczupaczek! Jest to casus zaznaczający się czerwoną rubryką w rocznikach amatorstwa rybackiego. Przy tym zaraz jest i powód wypicia kieliszka wódki, szklanki piwa lub wina; wino to z rybkami jakoś zawsze w parze chodzi, chociażby w przysłowiu "Post pisces, vinum misces", co tłumaczą niektórzy w kuchennej łacinie na "post rybas, vinum bibas". Są także kółka amatorów-rybaków; członkowie tychże posiadają muzea ulepszonych wędek w formie laski, fajki lub parasola, podrywek ulepszonych, więcierzy. Posiadają różne sekreta na łowienie ryb wszelakiego rodzaju, raków przy rozpalonym łuczywie, węgorzy, itp. Warto posłuchać opowiadań o tych rybołówczych wycieczkach. Są one w nadzwyczajności obfite jak dykteryjki myśliwych. Kiedy członek klubu rybackiego wybiera się na połów, to na wycieczkę taką wstaje do dnia, a w przeddzień robią się w tym celu zachody. Żona, dzieci i służące upakowywają bułki, serdelki i flaszkę z wódką, parę butelek piwa lub wina, jajka gotowane na twardo itp. wiktuały, wreszcie i słoik proszku perskiego, który przy noclegach niewygodnych, po chatach wieśniaczych lub stodołach, jest nieodzownie potrzebnym. Bo to panie, zejdzie czasem dni kilka na połowie, na wsi z dala od karczmy, od wsi nawet. A im więcej niewygód zwalcza amator rybactwa tym więcej mu to robi przyjemności. Sypia jak Bóg dał, czasem deszcz go zmoczy, komary go kąsają, to nic, to zdrowo i przyjemnie, a potem owoc pracy widoczny... pływa w szafliczku kilka rybek, które zapewne taniej by przyszło kupić na targu, ale "to ja sam je złapałem" woła amator-rybak z tryumfem przed rodziną. Wprawdzie wyprawa kosztuje dwadzieścia razy tyle, niż ułowione ryby mogą kosztować, ale co to przyjemności za to się doświadcza! Słowem, jest to amatorstwo nikomu nie szkodzące, owszem zbliżone do pożytecznego zatrudnienia, krytyce zatem ulegać by nie powinno. Ileż to jest innych amatorstw i śmiesznych i dziwnych! My też nie w zamiarze krytykowania kilka tych słów nakreśliliśmy, chcieliśmy tylko uchwycić rys rybactwa amatorskiego, które podobnie jak gołębiarstwo, o czym dawniej pisaliśmy, wielu ma w mieście naszym zwolenników” (Anon. 1863).
Jest to jedna z najważniejszych informacji o stanie wędkarstwa w Polsce w okresie przed powstaniem KTR. Wskazuje ona na dużą popularność wędkarstwa, a także na podejście do wędkowania, które w niczym nie różni się od tego w czasach współczesnych.
Najbardziej interesująca jest wzmianka o istnieniu kółek i klubów wędkarskich w Warszawie, których członkowie nawet gromadzili różnego rodzaju sprzęt. Zapewne dotyczy to nieformalnych stowarzyszeń, których członkowie spotykali się nad wodą lub w innych miejscach (np. w restauracjach, siedzibach instytucji lub domach). Nie znamy żadnych takich klubów z nazwy, gdyż z natury miały one zapewne nieformalny charakter. Jednakże nie ma to znaczenia, ponieważ także KKR miał charakter towarzyski i nieformalny. Może dalsze poszukiwania historyczne pozwolą mi dotrzeć do nowych źródeł, które pozwolą lepiej poznać genezę zorganizowanego wędkarstwa w Polsce.
Powstanie klubów wędkarskich w tym okresie nie może dziwić, ponieważ zbiega się z rozwojem zorganizowanego życia społecznego w XIX w., czemu sprzyjał wzrost poziomu edukacji w społeczeństwie, a także lepszy obieg informacji, w ślad za rozwojem czasopism (zwłaszcza dzienników i tygodników) i czytelnictwa. W miastach powstawało wówczas wiele stowarzyszeń i towarzystw, zwłaszcza naukowych, lekarskich, gospodarczych i kulturalnych. Mogą o tym świadczyć informacje o powstaniu następujących organizacji w Warszawie, które zebrałem w toku pobieżnej kwerendy źródeł: w 1814 r. – Warszawskie Towarzystwo Dobroczynności, w 1817 r. - Warszawskie Towarzystwo Lekarskie, w 1827 r. – Towarzystwo Kredytowe Ziemskie w Królestwie Polskim (Rappaport 1915), w 1842 r. - Cesarskie Towarzystwo Wyścigów Konnych (Świątek i Chwiszczuk 2010). W Poznaniu powstało nawet Towarzystwo Pogrzebowe Nauczycieli, a planowano utworzyć tam stowarzyszenie właścicieli furmanek (wzmianki o nich są na łamach Dziennika Poznańskiego odpowiednio z 1869 i 1876 r.).
Jeśli chodzi o towarzystwa o charakterze rekreacyjnym, to już w 1836 r. powstało Towarzystwo Resursy Obywatelskiej (w 1851 r. przyjęło ono statut), którego celem były „zabawy przyjacielskie” (Stachowski 1937). W 1867 r. powstał Klub Warszawskiego Towarzystwa Myśliwskiego, również ze statutem, który zrzeszał arystokratów, zamożne ziemiaństwo i oficerów rosyjskich stacjonujących w Warszawie. Ten Klub zasłynął nie tyle z polowań, co z hazardu, bo przy karcianym stoliku niektórzy członkowie (np. Józef Weyssenhoff) przegrywali fortuny. Klub istniał do ok. 1875 r.
Potwierdzeniem rozwoju wędkarstwa w tym czasie jest także duża podaż sprzętu wędkarskiego w Warszawie w tym okresie. Na przykład, sklep Braci Geneli w Warszawie, zajmujący się sprzedażą głównie sprzętu myśliwskiego, ale także wędkarskiego, bo na ogół w handlu łączono te dwie dziedziny, został otwarty już na przełomie lat 1855 i 1856 (będzie o nim mowa w jednym z kolejnych numerów P&L). O obecności w Warszawie wyrafinowanego sprzętu wędkarskiego z importu w tym okresie świadczy zapis z 1864 r. o podarowaniu Dybowskiemu składanej wędki (Dybowski 1930).
W kontekście popularności w Warszawie wędkarstwa, a także metod haczykowych, interesujący jest także następujący zapis:
Obecna pora jesienna najlepiej nadaje się do rybołówstwa na wędkę. To też wielu amatorów rybaków, zaopatrzywszy się w wędki, łowi ryby na Wiśle w górze rzeki za Solcem, lub po stronie Saskiej Kępy. W obecnej porze najlepiej biorą na ręczne wędki: płocie, krąpie, leszcze i jazie, na gruntówki zaś: ślizy, miętusy i sumy, nie licząc węgorzy i sandaczy, które rzadko dają się łowić na robaki. Jako wskazówkę dla amatorów-rybaków podajemy, że pierwszo cztery gatunki ryb łatwo dają się łowić na glisty lub tzw. rosówki, ślizy zaś na ser szwajcarski, sandacze na "żywca", miętus i sum jedzą wszystko. Ruch rybacki na Wiśle w obecnej porze wzmógł się i przewoźnicy, oraz trudniący się wydobywaniem z Wisły żwiru i piasku, zastawiają znaczną ilość wędek tzw. "poprzeczniaków", z których każdy ma najmniej po 100 haczyków. Poprzeczniak taki zanurzony na dnie rzeki pozostaje przez noc, rano zaś rybak za pomocą kotwicy wydobywa sznur, a z nim złapane na haczykach ryby. Cena ryb jest dość wysoka: za większe ryby żądają rybacy po 30 kop., za mniejsze po 15-20 kop. za funt. Z powodu, iż woda na Wiśle oczyściła się, łowieniem ryb sieciami i podrywkami mało kto się zajmuje, bo ryba, widząc sieci, ucieka” (Anon. 1893).
Przykładowa strona tytułowa "Gazety Warszawskiej" z połowy XIX w - zamieszczony cytat pochodzi właśnie z tej gazety
Zresztą generalnie przed powstaniem KTR wędkarstwo było pospolitym zajęciem na terenie całej Polski. Mogą o tym świadczyć także następujące dwie relacje:
•Na Polesiu „przy większych rzekach, ich odnogach i zalewach od nich, na płaszczyznach, zatrudniają się także szlachciury rybołówstwem, łowią ryby siatkami, łukami, podrywkami, chwatkami, więcierzami i wieruszkami; ościami kilkozębnemi w czasie tarła i nocami, gdy ryby spoczywają, przy świetle łuczywa; a rzadko kiedy na wędki czatujące, bo mówią że to próżna strata czasu, ale używają też czasem na rzekach tak zwanych kozulek, to jest wędek o podwójnych haczykach, na które się nakładają żywce, okoniki i płotki, a na noc zastawiwszy, zdarza się rano wyciągać ogromne żarłoczne szczupaki lub sumy” (Gluziński 1870).
•
„w okolicach Włoszczowy wielu z włościan i mieszczan oddaje się namiętnie rybołówstwu. To też tutaj możemy użyć na rybach, za które wy w Kielcach drogo przepłacacie. Tak np. funt szczupaka można kupić od 10 do 20 kop, drobniejszych ryb od 3 do 10 kop. Byłem świadkiem przy jednym z takich połowów w okolicach Kurzelowa w Maluszynie (pow. noworadomski, miejscowości sławnej z fabryki cukru hr. Ostrowskiego, b. gubernatora radomskiego). Wyobraźcie sobie mnóstwo rybołowczych przyborów: włoków, włoczków, podrywek, podchwytek, saków, winciorków skrzydlatych, węd, wędek i kilkudziesięciu ludzi, a będziecie mieli wyobrażenie o łowieniu tu ryb. Z pomiędzy amatorów rybaków zwracał na siebie uwagę głuchoniemy, trawiący całe dnie na łowieniu ryb na wędkę. Jak mi powiadano biedny ten człowiek, zawdzięcza całe swe utrzymanie jedynej wędce, z którą nie rozstaje się nigdy” (Omega 1876).
tekst pierwotnie opublikowany w nr 51 "Pstrąg i Lipień"
Literatura:
Anon. 1863. Rybacy amatorowie. Gazeta Warszawska, nr 212 z 18 września.
Anon. 1893. Rybołówstwo. Gazeta Warszawska, nr 247 z 19 listopada.
Dybowski B. 1930. Pamiętnik od roku 1862 zacząwszy do roku 1878. Lwów.
[Gluziński J.] 1870. Szlachta drobna na Polesiu. Z pamiętników i notat śp. J. Gluzińskiego. Tydzień polityczny, naukowy, literacki i artystyczny, 38:359-364.
Omega 1876. [Korespondencja z Włoszczowy]. Gazeta Kielecka, nr 88:3-4 z 5 listopada.
Rappaport S. 1915. Ruch stowarzyszeniowy w Królestwie Polskiem: (1815-1915). Warszawa.
Stachowski W. 1937. Przyczynki do dziejów towarzystw gostyńskich. Gostyń.
Świątek T.W., Chwiszczuk R. 2010. Warszawski ruch społecznikowski. Warszawa.
Kliknij tutaj by zobaczyć artykuł artykuł