Alternatywne rozpoczęcie roku szkolnego
Ministerswo Edukacji Narodowej zaleca nie czytać tego bloga.
Wakacje, wakacje, i po wakacjach. Czas do szkoły! A rok szkolny można zacząć tak:
Lub tak:
Tak naprawdę, to był 30 sierpień i rozgrzewka przed właściwym rozpoczęciem roku szkolnego. Wyskoczyliśmy na pożegnanie wakacji do Szkocji i akurat loty tak się nieszczęśliwie ułożyły, że chłopcy z małym poślizgiem zawitali w szkole (i nie muszę chyba dodawać, że sprawiło im to wielką radość).
Z Aberdeen najbliżej mamy na Dee, a że nas tam dawno nie było, to zdecydowałem się na jedną dniówkę na przeciwnym brzegu do Crathes Castle.
Klasyczna woda muchowa, nic tylko machać do odpadnięcia kończyn.
Obrobiłem z Maksem najbardziej obiecującą wodę kilka razy, ale poza jednym skubem nic się nie wydarzyło. Muszę przyznać, że nigdy nie widziałem tak mało ryb na Dee o tej porze roku. Ciekawe, czy rzeka wróci do świetności sprzed wcale nie tak wielu lat.
W poniedziałek, 3 września, pojechaliśmy na Findhorn. Warunki mieliśmy optymalne, więc spodziewałem się, że coś wydłubiemy, ale nie wiedziałem, że przyjdzie nam to tak łatwo.
Maks zaczął pierwszy, Benio z Tymkiem buszowali po krzakach, a ja gadałem z ghilliem, który początkowo z umiarkowanym optymizmem przyjął do wiadomości, że mojej dzieciaki sobie poradzą, ale jego wątpliwości szybko się rozwiały. Nie minęło 10 minut i Maks już holował łososia.
Około 3.5-4kg rybka zaliczona, ale bez fotki, bo zwiała. Młody łowca trochę się tym faktem przejął. Pocieszyłem go, żeby brał się do roboty, bo zaraz złowi kolejnego.
20 minut później i...
A nie mówiłem? Co prawda łososie, to nie płotki, jednak trafiają się takie chwile, że są chętne do współpracy. No i mamy pierwszą fotkę trzech Żbików z łososiem.
O ile wstępnie Benio nie wykazywał zapału do łowienia tego dnia, to po drugiej rybie starszego brata nagle zmienił zdanie.
Niestety miał mniej szczęścia, bo jedyne branie nie zaowocowało holem. Double spey już mu całkiem zgrabnie wychodzi. ręce trochę za wysoko, ale dopracujemy technikę w przyszłym roku.
Zgodnie z naszą umową, sukcesy oblewamy szkocką oranżadą. Trucizna pierwszego sortu. Na szczęście w Polsce jej nie sprzedają.
Ja też miałem okazję trochę porzucać. Kilka skubnięć zasugerowało mi, że trzeba pokombinować z rozmiarem much, a następnie sposobem prowadzenia.
Pomogło. Najpierw jedna rybka mi spadła, zanim zdążyłem przekazać wędkę Beniowi. Przy drugiej wszystko poszło OK i chłopak mógł się cieszyć z holu kolorowego samczyka.
Sukcesem uczciwie podzieliliśmy się 50:50.
Jeszcze tylko pożegnalna fotka z wypuszczania.
I z czystym sumieniem mogliśmy pożegnać się ze Szkocją. Do zobaczenia w 2020.
- Friko, tpe, mario i 24 innych osób lubią to
Coś chłopcom w pamięci zostanie - prawdopodobnie to jest najlepsze, najbardziej godne pamięci rozpoczęcie roku szkolnego..