Skocz do zawartości

  •      Zaloguj się   
  • Rejestracja

Witaj!

Zaloguj się lub Zarejestruj by otrzymać pełen dostęp do naszego forum.





Zdjęcie

Najpiękniejsza rzeka, najtrudniejsze ryby.

Napisane przez Paweł Bugajski , 31 sierpień 2015 · 9363 Wyświetleń

Cześć!

Wczoraj wróciłem znad Sanu, gdzie usiłowałem łowić miejscowe, znane z inteligencji pstrągi i lipienie.

Wiecie już zatem co mam na myśli tytułując kolejną pogadankę.

Pomysł wyprawy zrodził się w głowach Roberta Bednarczyka, mojej i znanego Wam z licznych fotografii Grzesia (zaglądającego tu czasem) już parę tygodni temu i choć usiłowaliśmy zwabić kolejnego jerkbajera Marszała, to niestety tym razem się to nie powiodło.Może następnym razem... ;)
Znalezienie kwatery okazało się wbrew oczekiwaniom kłopotliwe, koniec sierpnia to bowiem w Bieszczadach "gorące turystyczne dni". Gorące...fakt !

Dotychczasowa meta u Andrzeja Woźnego, znanego rzeźbiarza i muszkarza ,którego nawiedzałem od lat w jego domu w Hoczwi okazała się zajęta (szkoda bo Andrzej ma świetną aurę) tak więc szukałem uparcie dalej rezerwując w końcu zgrabny domek w Zwierzyniu.

Tak więc od czwartku do soboty twardo katowaliśmy sanowy OS, poczynając od wiaty Vision Załączona grafika obrzucając słynną płań Pod Drutami, kończąc w głębokich nurtach Średniej Wsi.
Upalna pogoda i niski stan wody Załączona grafika wpłynęły na zwiększoną czujność ryb, oczkujących i żerujących w toni, lecz biorących sztuczne muszki z cholerną, upierdliwą czujnością :angry:

Mieliśmy oczywiście roje przynęt umieszczone w adekwatnych szkatułach Załączona grafika ale...przy zakupie licencji koledzy pokusili się o dodatkowe egzemplarze z imadła miejscowego znawcy tematu. Załączona grafika

Po dniu łowienia kontemplowaliśmy i docenialiśmy wieczorne ochłodzenie.Zimny sanowy podmuch działał kojąco. Załączona grafika

Robert złowił po kilkudziesięciu przepuszczeniach suchara upatrzonego najfajniejszego potoka wyprawy (42-43 cm) przy użyciu Heliosa, Hatcha i olbrzymiego jak na panujące trendy szarego chrusta na 16-tce.Śliczny strumieniowiec...

Załączona grafika Załączona grafika

Jednak Grzegorz nie pozostawał dłużnym i popisał się 43 cm lipieniem. Przynętą był szary chrust z czarną jeżynką Załączona grafika Zdjęcie zrobiłem z daleka, ryby wypuszczaliśmy bardzo szybko, a widok ślicznych fisz w obcych podbierakach utrudniał mi wyostrzenie kadru :( .
Jednak i na moim podwórku zaświeciło słońce - wieczorny lipień czterdziestak podniósł poziom endorfin.

San jest wspaniałą piękną rzeką i umożliwia zastosowanie wielu metod.Tam można rzucać bez przykucu, klęczek i trzymania blanku w połowie długości.Tam nie dmucha jak nad Bałtykiem, nurt nie powala jak w Dunajcu, a dodatkowy bonus pod postacią możliwości złowienia głowacicy jest nie do przecenienia.
Pierwszy raz byłem w Bieszczadach w 1982 roku i jestem nadal zauroczony ich urodą. Blisko 800 km oddzielających mnie od rzeki ogranicza ilość randek, ale Wetlinka, Solinka, Wołosaty i oczywiście San strasznie kuszą co rok! A kolory ryb...Załączona grafika

Wraz z Robertem (właśnie poznaliśmy się osobiscie), jego młodym kolegą i oczywiście Grzegorzem spędziliśmy wspaniałe 3 dni nad rzeką dyskutując o sprzęcie, metodach, muszkach, polityce i wielu innych . Wygodna obszerna kwatera leżąca blisko rzeki, taras i ...mały mieszkający u gospodarzy kundelek uprzyjemniały wędkarskie pogaduszki. Załączona grafika

Wypróbowałem nowe buty Hopper, 10 stopowego z-axisa, Załączona grafika kupionego jak zwykle w komisie, każdy z nas miał okazję aby wyprowadzić na wycieczkę wszystkie zadekowane zabawki ;) Załączona grafika Załączona grafika

Metodą stosowaną prawie przez wszystkich wędkujących była sucha muszka, mała bezjeżynkowa jęteczka na 18 - 20 ze skrzydełkami z ciemnej kaczej duppy lub zbliżony kolorem emerger rzucany w kółko.
No muszę powiedzieć, że w tym roku ta metoda wymagała wyjątkowej wytrwałości.Ryby najwyraźniej reagowały na ruch zmierzającej ku powierzchni prejętki, a następnie jej lekką szmotaninę przy wylocie.Czysta i niska woda szczególnie na wolnych płaniach czyniły nie tylko nasze wysiłki prawie beznadziejnymi. Te obserwacje potwierdziła wieczorna, jak zwykle sympatyczna rozmowa z Robertem Tobiaszem wieloletnim strażnikiem naszej rzeki.

Tak więc w ostatnim dniu postanowiłem pomimo upału, oczkowania, niskiej wody i ogólnym trendom zastosować ... streamera. Zamieniłem więc Załączona grafika na Załączona grafika hak 18 na 6, żyłkę 0,10 na fluoro 0,18. No i w końcu się zaczęło!
Złowiłem ok. 20 potokowców, niewielkich co prawda ale także "35- tak" późnym wieczorem pokusił się na pijawkę.
Jeszcze raz okazało się, że wędzisko 9/5 sprawdza się doskonale, że pozwala poprowadzić ciężkie nimfy w grubym nurcie, po czym zaatakować oczko szczególnie bulgoczącego lipienia sucharkiem i gdy powyższe zawodzą założyć średniej wielkości streamera i machać naprawdę daleko. Się poniekąd sprawdziło! ;)

Reasumując złowiliśmy różnymi metodami sporo ryb, miło spędzając czas i licząc na nowe wyprawy w gronie forumowych kolegów (Marszale-szykuj się :D )

Z Robertem w ostatnim dniu połowów Załączona grafika i już powoli szykując się do powrotu w towarzystwie Grzesia Załączona grafika

Dziękuję za towarzystwo Koledzy - może październik...?

Paweł




Muszę ochłonąć i złapać równowagę psychiczną, wtedy coś napiszę.

Zdjęcie
robert.bednarczyk
01 wrz 2015 10:52
Pięknie, pięknie Pawełku, jak zwykle w Twoim stylu. Przy okazji dziękuję za naukę i potwierdzenie kilku starych wędkarskich prawd. Pierwsza i najważniejsz jest taka, że w wyjeździe na ryby nie ma rzeczy ważniejszej niż dobre towarzystwo. W takich okolicznościach lżej jest znieść to, że człowiek stoi godzinami w stadzie lipieni, które z zainteresowaniem zerkają z odległości pół metra co też tam ciekawego spod butów wypłynie i z obrzydzeniem omijają "sztuczny pokarm" wzbogacony metalowymi grotami. Druga z owych prawd jest taka, że trzeba słuchać mądrzejszych. Powędrowaliśmy z Pawłem trzeciego dnia od wiaty "Vision", poprzez płań "pod drutami" aż do Średniej Wsi. Paweł mądry z wędką #5 9' i oprócz nimfek i sucharków kilkoma streamerami na wszelki wypadek, a ja też niby nie najgłupszy, ale jednak o klasę głupszy ..... dosłownie - z wędką #4 9', super hiper ukochanym Orvisem Heliosem 2 z niemniej wielbionymi Hatchem 3 Plus i ....... bez ani jednego streamera, bo po co to targać, skoro wczoraj nie działały. Na efekty nie trzeba było długo czekać. Nimfy i sucharki nie działy, a więc mądry wędkarz (Paweł) gdy weszliśmy w szybki nurt zaczyna bardzo pięknie i dynamicznie machać całkiem sporą pijawką. Mądry łowi .... dziesiątki potoków, nie jakichś gigantów ale jest akcja. Głupi..... gapi się, wzbudzając litość mądrego, który obdarza go jednym z niewielu posiadanych streamerów. Jak wiadomo wędka w # 4 to "streamerowy klasyk", a więc nie dość, że ledwie to lata, to jeszcze po kilku rzutach pijawka zostaje zerwana . Mokra też nie działa. Gdy wracaliśmy w górę lądem Paweł powtarza starą flyfishongową prawdę, że dlatego właśnie zawsze jako uniwersalną wędkę forsuje koncepcję "piątki". Trudno o lepszą naukę. A na dobicie, po powrocie pod wiatę......mądry wędkarz łowi znowu na streamera ładnego potoka. Ja ....... kończę dzień z bilansem na kompletne "0", co nie zdarzyło mi się w Sanie nigdy wcześniej, nawet gdy debiutowałem. Trzecia prawda wędkarska jest taka, że trzeba być konsekwentnym. Mała retrospekcja i powrót do drugiego dnia. Grzesio stoi jak wmurowany za wyspą, gdzie poprzedniego dnia wytropił stado lipieni, z których żadnego nie skusił. W końcu jest piękny lipień 43 cm. Ja stoję jakieś 50-60 metrów wyżej - widzę lipienie, między którymi zajmuje stanowisko także ładny potok. Zbiera w cyklach 3 minuty ostrego żarcia, 7-8 minut przerwy. Gdy wychodzi nie zbiera pojedynczych much, ale pławiąc się przez kilka sekund tuż pod powierzchnią zbiera po 3-4 maleńkie jętki. Mam go jak na dłoni, stoi pod brzegiem w wodzie maks pół metra. Nie przemieszczam się bo zwieje, a stoję jakieś 8-9 metrów od niego. Macham jętkami na hakach #18 jak głupi, a ten chyba myśli: to ten sam baran co wczoraj.... i ma w d.... moje wysiłki. Przypon mam ok. wprawdzie 0,12 mm, ale dobry sprawdzony Orvis Super Strong, który z reguły rybom nie przeszkadza. Lata tylko jętka......, ale myślę sobie....., że potoki bardzo lubią chruściki, te jednak nie latają, bo jest za wcześnie. Co tam......akt desperacji, nie mam nic do stracenia. Szary chruścik na haku .......nie mniejszym niż #16, dwa rzuty ze spławieniem przez ok. 2-3 m. bez efektu. Kombinuję, że cwaniaczek ma za dużo czasu na myślenie, więc podaję mu na nos. Łup.....jest. Silny, gruby, pięknie wybarwiony. Pawełek widzi akcję i robi kilka szybkich fotek jeszcze z holu......Helios 2 jest genialnie ugięty. Uffff.... Ryba w podbieraku. Dwie szybkie fotki zrobione przez Pawła i do wody. Pawełek troszkę go przeszacował - potok nie miał 42-43 cm, ale dokładnie 40 cm - idealnie wypełniał wewnętrzną długość podbieraka, a tam mam...... niestety tylko 40 cm. Czwarta wędkarska prawda jest taka (znam ją i myślałem, że praktycznie stosuję), że na rybach niczego nie może się nie chcieć. Ostatni dzień łowienia. Pawełek i Grzesio już pojechali do Poznania - bagatela 800 km. Ja i najmłodszy kolega Przemek korzystamy z rezygnacji z licencji przez wielu zniechęconych wędkarzy, kupujemy dzień wcześniej kwity na ten dodatkowy dzień. Upał do 36 st. C. Woda niska, czysta jak kryształ. Włażę w stado lipieni, które jedynie na chwilę opuszczają swoje stanowiska, by za minutkę ustawić się tuż obok. Kilka zdecydowanie 40 +. Na wędce mam wczorajszy przypon, po jakichś tam przejściach, którego stan początkowo niezły w miarę przewiązuwania kolejnych muszek i machania przez kolejne 3 godziny nie poprawia się. Ale co tam......, chyba jest jeszcze ok., ryby nie biorą, choć coś tam czasem z powierzchni złapią, więc mi się nie chce...... Rzucam w szybszą wodę, bo coś tam kątem oka zobaczyłem i usłyszałem hlup..... W pierwszym rzucie siedzi piękny lipień, ale odjeżdża z prądem i muruje. Idę do niego, wybieram linkę na młynek i sukcesywnie zwijam. Podnosi się i idzie pod prąd...., widzę go, jest bardzo blisko, odpinam podbierak, ryba odjeżdża i znowu muruje. Przemek widzi akcję - wędka podobno wyglądała znacząco. Pyta czy pomóc, ale ja przecież kur..... "gigant flyfishingu" z dwuletnim stażem dam radę sam..... Dobra, dość tej zabawy - chcę to skrócić, bo orzecież nie będę 5 minut ciągał lipienia, którego może to kosztować życie. A według mioch rachub zegar wchodzi już w 3 minutę. Idę do niego, mocniej podciągam, zwijam linkę.....jest blisko ,..... jeb.... przypon się zrywa, ryba odpływa z hakiem. Moje kur.... mać chyba woda poniosła aż po ujście Hoczewki. Zdarza mi się to bardzo rzadko, a zerwanie ryby traktuję jako kompletną klęskę. Bo mi się nie chciało ....... Żeby mnie całkiem pognębić po godzinie schodzi z haka kolejny lipień, niewiele mniejszy, ale to nie wywołuje już takich emocji jak poprzednie zdarzenie. Na koniec sezonu pstrągowego łowię potokowca około 30 cm. Przemek też raczej na tarczy - mały potok i niewiele większy lipień to nie jest sanowe mistrzostwo. Ale co tam - wyjazd świetny, bo towarzystwo przednie, bo nocne Polaków rozmowy, dyskusje sprzętowe, o technikach połowu, o polityce, o życiu, o naszym forum..... A właśnie - rozmowy o forum: Przemek w drodze powrotnej powiedział: "gdyby nie Jerkbait pewnie nie poznałbyś Pawła i Grzesia". Pewnie nie - zatem pozdrawiam ich gorąco i dziękuję Jerkbaitowi. Mam nadzieję, że nie należę to tych, którzy na przestrzeni minionych lat obniżyli poziom forum, o czym tak wiele we wpisach w pożegnalnym wątku Kolegi Pitta. Osobiście nie bardzo wiem na czym to obniżenie poziomu ma polegać, ale ja się niewiele znam i jestem z Wami ledwie 3 lata. Przyznaję też, że świetnie się w tym towarzystwie czuję. Serdeczności. Robert Bednarczyk.

Dziękuję za kolejny dobry tekst okraszony ciekawymi zdjęciami. Dodatkowo cieszy, że nie zakończony pożegnaniem jak większość blogowych wpisów ostatnio.

    • remek, Paweł Bugajski i robert.bednarczyk lubią to
Zdjęcie
Andrzej Stanek
01 wrz 2015 14:59

Fajny wypad, na chwilę przeniosłem się nad San. Oby więcej takich towarzyskich niespodzianek znad wody.

    • Paweł Bugajski i robert.bednarczyk lubią to
Zdjęcie
robert.bednarczyk
01 wrz 2015 15:42
Mamy z ekipą ustalone Andrzej, że na Ciebie też liczymy.

Musze jeszcze bardziej ochłonąć, bo ręce mi się trzęsą nad klawiaturą tak, że trafić nie mogę w to co chcę. Jak ja nie lubię auditów, jak ja nie lubię auditów, jak te audity mnie wkurzają......Oni pstrągi, lipienie, streamery a ja procedury, instrukcje, księga jakości. jak ja dzisiaj  nienawidzę systemów jakości.

    • Paweł Bugajski i robert.bednarczyk lubią to
Zdjęcie
Andrzej Stanek
01 wrz 2015 16:46
Fajnie było by się urwać na wspólne łowy, poznać Was w realu. Jeśli tylko znajdzie się wolne miejsce z radością przybędę...
    • Paweł Bugajski i robert.bednarczyk lubią to
Zdjęcie
robert.bednarczyk
01 wrz 2015 19:05
O to to..... dobrze Andrzejku kombinujesz. Coś w planach mamy, póki co w zarysie, ale najpewniej się spełni. Mariusz (Marszal) tych pstrągów i lipieni mogło być więcej, choć w tych okolicznościach radość ze złowienia potrójna, a towarzystwo przednie, tematów nie brakowało, sprzętu do pomacania też. Były też i o Was chłopaki ciepłe pogaduchy. Pawełku ...... tak w ogóle to przepraszam, że troszkę podkradłem Twoje show tym przydługim pierwszym wpisem, ale wiesz, że jak ja się rozgladam .......
    • Paweł Bugajski i Andrzej Stanek lubią to
Zdjęcie
Paweł Bugajski
01 wrz 2015 19:17

Hej!

Odpowiadając na komentarze zacznę może od Robertowego zerwanego z muchą lipienia .Otóż to się po prostu zdarza!

Jak możemy to zjawisko ograniczyć zakładając prawidłową technikę zacięcia? Pisaliśmy o tym w gronie muszkarskich oszołomów wielokrotnie.Inspekcja przyponu ,obejrzenie i przeciągnięcie palcami po żyłce czy fluoro i wymiana zawęźlonych,skręconych czy chropowatych odcinków.Tak banalne, tak rzadko stosowane...

Szczególnie rzuty suchą muszką dają okazję dla pojawienia się węzełków. Gdy w łowisku są większe sztuki pozostawienie węzła to ...no dobra - lekkomyślność.

Marszał wspomniał o systemach jakości, nie w przedmiotowym jak sądzę sensie, ale jakże a'propos.

Należy wspomnieć o kontroli zestawu także w kontekscie kondycji muszki.Czy nadal ma grot? Czy zapętlenie żyłki na haku nie odwróciło jej i nie uniemożliwia zacięcia? Stare porzekadło mówi o tępym haku, który świadczy o takim też wędkarzu.

W przypadku much i streamerów  wyposażonych w metalowe oczy bliższe przyjrzenie się się ujawnia owinięcie ich żyłką i utratę możliwości zacięcia.

Niewybaczalnym błędem jest pośpieszne przywiązanie dużej, ciężkiej muchy do cieniutkiego końca przyponu. Dobra - koniec marudzenia!

Oczywiście poznanie się w realu może być świetną przygodą, szczególnie gdy poprzedzone jest wcześniejszym kontaktem mailowym, telefonicznym, gdy czujemy podobieństwo odczuć i poglądów.

Czas jest bowiem tak cholernie cenny...Chyba rozumiecie.

Dziękuję za miłe słowa, pisanie do studni podcina skrzydła.

    • Marszal, robert.bednarczyk i Zed Zgred lubią to

W piątek audit, w sobotę i niedzielę "lizanie ran" a od poniedziałku ruszam ostro z organizacją (Wtajemniczeni) sami wiecie czego. No nie wytrzymam ......

    • robert.bednarczyk lubi to
Zdjęcie
Andrzej Stanek
01 wrz 2015 20:03
Z tej Waszej pisaniny od dwóch godzin żagluję sprzętem. Pojawiło się kilka nowych pozycji w tym dwa dziewicze kije i dwa młynki. Czas by je wyprowadzić nad rzekę. Tradycyjnie w czwartek ruszam nad zaporówkę (cztery dni łowienia) tym razem będzie to szczupacza mucha. Idzie ochłodzenie, koniec wakacji, jest szansa na spokój i aktywne ryby – oby. Piszcie więcej, ze szczegółami, pobudza wyobraźnię. Na początku października mam imprezę, syn idzie w "żeńskie kamasze", po imprezie jestem wolny jak by co...  ;) A co Wy tam kombinujecie z Marszal-em?  ;)
    • remek, Marszal i robert.bednarczyk lubią to
Zdjęcie
robert.bednarczyk
01 wrz 2015 20:34
No Mariuszek napisz do Andrzeja - masz pierwszeństwo jako inicjator, bo jak nie to ja zaraz daję głos do niego na p/w.

Pawle, Robercie - piękna wyprawa, pięknie opisana. Chociaż nie łowię na muchę, przeczytałem z dużym zainteresowaniem, myślę że z takich wpisów można się wiele nauczyć. Dziękuję !

    • Paweł Bugajski i robert.bednarczyk lubią to
Zdjęcie
robert.bednarczyk
01 wrz 2015 20:52

Pawle, Robercie - piękna wyprawa, pięknie opisana. Chociaż nie łowię na muchę, przeczytałem z dużym zainteresowaniem, myślę że z takich wpisów można się wiele nauczyć. Dziękuję !

I czas najwyższy to zmienić, bo mucha jest absolutnie fascynująca. Dzięki za dobre słowo.
    • Paweł Bugajski lubi to

Robert, napisałem. Andrzej, masz wiadomość. 

Zdjęcie
robert.bednarczyk
01 wrz 2015 21:17

Robert, napisałem. Andrzej, masz wiadomość.

. Ja też.....nie wytrzymałem.
Zdjęcie
Andrzej Stanek
01 wrz 2015 21:23

Wszystko już wiem. Wielkie Dzięki za pamięć! Postaram się nie zawieść. Oprócz kijów mogę zabrać kociołek, moja druga pasja na wodą. Bogracz, gulasz robiony w plenerze smakuje lepiej jak z Victorii...  :D

 

http://i1378.photobu...dw.jpg~original

    • grzesiekp. lubi to
Zdjęcie
Paweł Bugajski
01 wrz 2015 21:25

Friko-może odpowiem w ten sposób.

Otóż flyfishing jest faktycznie wspaniałym ukoronowaniem innych metod wędkowania, lecz nie należy forsować jej na siłę.Ja równie chętnie castuję i lekko stałoszpuluję, choć serce zawsze ciągnie do piórek.Jednak czas który poświęcam naszemu hobby jest ograniczony i muchowe doktrynerstwo ograniczać może kontakty z fajnymi rybami. Muszkarz musi chcieć nim być, ciekawa wyprawa z wyrozumiałym kolegą  często do tego prowadzi.

Jednak "wyższości" i" niższości", nawet gdy tak to odczuwamy nie powinny być eksponowane.To często przeciwskuteczne w sensie upowszechniania tego sposobu łowienia.

Płynnie przejdę do jesiennych planów i wspomnę o szkierowym wyjeździe na przełomie 09. i 10. 2015,który już zaczyna mnie absorbować.Tak więc służę towarzystwem pod koniec października.

W moich wpisach staram się zachować równowagę sprzętowo-metodowo-klimatyczną eksponując raczej dobre emocje.

 Napiecia, stresy i adrenalinę zapewniają mi codzienne zawodowe zajęcia , tak więc TU, na portalu poszukuję raczej treści konsyliacyjnych.

    • Friko i robert.bednarczyk lubią to

To ten kociołek to może być hit nad hity.

    • Paweł Bugajski i robert.bednarczyk lubią to
Zdjęcie
robert.bednarczyk
01 wrz 2015 21:30
O kurna...... bierzemy Andrzeja, będzie pysznie. A wracając do tematów sanowych -zapomniałem napisać, że owego mojego bezrybnego dnia, w czasie wędrówki z Pawłem ......brodząc prawie wlazłem na głowacicę, niewielką ok. 80 cm.....ryba wystrzeliła mi spod nóg, aż stanąłem jak wryty. Ech ten bajeczny San...., toż to skarb najprawdziwszy, nawet jak człowiek nie połowi ma o czym pogadać.
    • Paweł Bugajski lubi to