Salmonowy weekend na Drowes
salmon fly fishing switch
Stąd, gdy padła propozycja dołączenia do ekipy moich kolegów w wypadzie na północ - nie mogłem odmówić
Chłopaki jadą zrobić małe warsztaty dla kilku osób, na zaproszenie właściciela odcinka.
Mi w to graj, szansa wyrwać sie z domowo-szkolnego kołowrotu, odwiedzić nowe miejsce.
Jeszcze tylko w piątek odklepanie dniówki an uczelni, ja składam pracę, Jason dręczy swoich studentów.
Trochę długo dręczy, bo zamiast ruszyć z rana, ruszamy dopiero koło drugiej. Jedziemy z Jasonem, opisywanym tu wcześniej, towarzyszy nam Maurice - jeden z gajdów na Blackwater i członek MacKenzie Pro Team. Po drodze zgarniamy jeszcze w Arklow Denisa.
Pojawił się już na tutaj:
Denis jest profesjonalnym flytyerem i specjalizuje się głównie w muchach łososiowych.
Wesoła ekipa rusza na północ, mamy 6h jazdy...
Już na pierwszych przystankach ciśnienie zmusza do szperania po pudełkach.
I nawet UFO w tle nie potrafi odciągnąć uwagi od pudełek
Łykamy kolejne kilometry, za oknami coraz ciekawsze widoki
Wreszcie na horyzoncie pojawia się Benbulben
Znak ze juz jest niedaleko.
Wreszcie zjeżdżamy z głównej drogi na tereny Lodge. Wąską drogą suniemy wzdłuż rzeki, powoli zapada wieczór. Śpiew ptaków, zapach unoszący się z nad łąk - wreszcie zapowiedź ciepła, słońca, obietnica, ze teraz będzie już tylko lepiej.
Wreszcie jesteśmy na miejscu. Czeka na nas chatka, na niezłym wypasie!
Widok w jedną stronę - ujście rzeki z Lough Melvin:
Widok w drugą stronę - jedna z odnóg Drowes i Dennis przytupujacy niecierpliwie
Sprzęt gotowy, ruszamy wreszcie nad wodę
Dennis prowadzi nas na pierwszy pool - może 100m od werandy?
Niestety słuchanie uwag i wskazówek Dennisa skutecznie przerywają zbiórki pstrągów.
Schodzimy kawałek w dół, oglądając ciekawe miejsca
Gdy wreszcie schodzimy na dół słońce zaszło, podnosi się lekka mgła i robi chłodno.
Łowienie za wiele nie zostało, plus wszyscy wymęczeni podróżą. Ja dodatkowo po tygodniu przed złożeniem pracy i zaliczeniami sporo zarywałem nocami, więc nastroje dalekie sa od bojowych. W zasadzie nie nastawiamy się na łowienie, bardziej na obczajenie miejsca i wybranie miejscówki na jutrzejsze warsztaty.
Ale, ryby biorą
Jednak zmęczenie wygrywa i zwijamy się na kwaterkę. Zrzucamy śpiochy i do auta, ruszamy na miasto coś obszamać.
Wybór pada na Happy Garden, miejscowego chińczyka. Jakbyście kiedyś zawitali w te rejony - wołowina black bean jest ok, ale żeberka Salt&Chilli - zabijają. Jest to zupełny wypas.
Kolejny dzień i wściekle wczesny start, o świcie
Pełzniemy ledwo ledwo, al chłopaki chcą chwilkę połowić przed kursem, później niezbyt będzie czas, a wieczorem planujemy powrót.
Maurice decyduje się na switcha:
Podobnie i Jason, z braku swojego porywa mojego redingtona:
Poranna głupawka i shadow cast slasherem
Jak został ochrzczony Zpey Dennisa.
Ekipa w komplecie:
Tylko ja jak zwykle zniknięty
Ludków przyjechało sporo, część na warsztaty ogólne, część na podstawy rzucania.
Chill out przed pracą
Maurice nie wytrzymał i pobiegł porzucać "switchem za 75euro"
Wreszcie zaczyna się casting clinic - zajęcia 1:1 z instruktorem
Ja zabieram swoją wędkę i przechodzę na drugą stronę, moge chwilę połowić bez ludzi nad głową.
Łowimy do wieczora, ale za wiele akcji nie ma.
Woda wydaje się być martwa. Spotkani muszkarze nie są optymistycznie nastawieni - ich zdaniem woda jest ciut za wysoka i ryby które wchodzą przepływają bardzo szybko do jeziora. Rzeka jest krótka, nie ma nawet 10km, stad sa w rzece max kilka godzin. Zdaniem lokalersów, dużo lepsze warunki są na niskiej wodzie, gdy ryby zatrzymują się przy progach na rzece i jest większa szansa na dziubnięcie ryby.
Niestety, nadchodzi deszcz, robi się zimno i mokro.
Ostatnie spojrzenie na do widzenia
I muchy - jedna Dennisa,
a druga...
od Bujo - sporą drogę przejechała, by trafić nad Drowes
- Friko, pitt, tpe i 9 innych osób lubią to
Wow, super, pomimo że ryby nie współpracowały ( może zdarzyć się wszędzie ) myślę że nie żałujesz że ruszyłeś dupsko, co ?
Zapytam z ciekawości co to jest ten "pistoletowy" chwyt przy jednym kiju muchowym, nie widziałem jeszcze czegoś takiego