Skocz do zawartości

  •      Zaloguj się   
  • Rejestracja

Witaj!

Zaloguj się lub Zarejestruj by otrzymać pełen dostęp do naszego forum.





Zdjęcie

Z muchą za mulletami

Napisane przez Kuba Standera , 20 listopad 2012 · 3015 Wyświetleń

irlandia mullet fly fishing
Z muchą za mulletami Jakoś te ostatnie dni nie dają za wiele adrenaliny związanej z rybą na drugim końcu linki.
Jeśli nie liczyć próby utrzymania się na kamieniu przy ponad metrowej fali, za wiele emocji nie ma. No... jest jeszcze coś, ale o tym dalej.
Ocean któryś dzień z rzędu grzmi atakując z furią biedne bezbronne otoczaki. Miejsce w którym zwykle łowię zmieniło się w brunatną, spienioną masę, z wściekłością atakującą brzeg.
Niektórzy znajomi kładą na łowieniu w tym sezonie krzyżyk, czekają wiosny. Ja jednak wytrwale drepczę w te nieliczne dni, gdy wiatr zamiera, po plaży i liczę na szczęście.

Ostatnio w dreptaniu towarzyszy mi kapela z jaką miałem dość długą przerwę, dość dobrze pasująca do jesiennej aury, spowolnienia i ogólnego zamierania odczuwalnego z każdym krokiem.



Krótkie przebłyski słońca i dobrej pogody były niestety w zeszłym tygodniu związane ze odpływami za dnia, dlatego wróciłem na stare miejsce - na wysepkę małży koło miasta.

Załączona grafika

Łowienie tam, mimo bycia całkowicie bezproduktywnym, daje szansę pooglądania zwierzaków. To kraby zasuwają w czystej wodzie, to rozgwiazda mruga z fali. Do tego sporo ptaków - bernikle i ostrygojady kręcą się po okolicy w dużych ilościach.

Załączona grafika

Ale - w tej całej, z pozoru beznadziejnej sytuacji jest ryba, która ciągle kręci się w okolicy. Są ich dosłownie setki. To nie jest przekoloryzowanie, ubarwienie opowieści - dzień w dzień jest widowisko przypominające wiosenne łowy belon - stada ryb chlapią się po powierzchni. Często wpływając na płytką i bardzo płytką wodę. Ryba bardzo waleczna, uchodzi za jednego z największych fighterów "funt za funt" czyli w stosunku do swoich rozmiarów, jakiego można tu złowić.
Dlatego też postanowiłem wreszcie spróbować je ułowić. Cały sprzęt spinningowy zostawiony w domu, zabieram tylko drobne muchy, #6 i kilka przyponówek.
Przyjeżdżam 2h po wysokiej wodzie, kiedy z estuarium woda wylewa się już z impetem. Mgła gęsta, można kroić nożem. Ani chybi Putin zajął się eksportem maszyn do robienia mgły, jest perfecto..
Nic to, cichy dzień, gładka woda, mimo że jak mgła się podniesie będzie widać spore grzywacze rozbijające się o wysepki kilka kilometrów dalej, na środku zatoki.
Stoję na plaży rozkładając sprzęt i w ciągu kilkudziesięciu sekund lokalizuję pierwsze stadko kilku sztuk, wykorzystujące prąd wody do wypłynięcia z zatoki. tych nie dogonię, ale zaraz będą następne. Spore zamieszanie robią pod samą powierzchnią, często pokazując grzbiety, płetwy, wystawiają ogony ponad powierzchnię. Nervous water w całej krasie.

Załączona grafika

Wreszcie - sprzęt złożony, przypon uwiązany, teraz wybór muchy. Będąc genetycznie skażonym złotogłówką ;) wybieram glon-fly ze złotą główka, by troszkę szybciej to tonęło.
Na tyle na ile to możliwe, staram się o cichu wpełznąć w wodę, nie daleko, po kolana, by być mniej widocznym niż z brzegu. Ryby podpływają bardzo blisko. nie potrzeba dalekich rzutów, za to trzeba dość celnie położyć delikatnie muchę przed nosem gagatków.
Zbliża się kolejne stadko, pierwszy rzut wiatr znosi mi za daleko, podrywam, drugi rzut i... sznur uderza o wodę, pełna amatorka. Wesoło baraszkująca, gotująca się woda zamienia się w kilka śladów po torpedach, w panice odchodzących od brzegu.

Załączona grafika

Po ok 20m zwalniają, zawracają po szerokim luku i wracają pod brzeg,a el dobre 30-40m dalej ode mnie. Nic to - trzeba mniejsza amatorkę odstawiać, będzie lepiej.
Chwila oczekiwania, próbne rzuty, by wyczaić jak się to kładzie na wodzie – kilka miesięcy nie miałem tak lekkiego zestawu w ręce. Akurat jak już czuję się trochę pewniej i mucha ląduje tam gdzie chcę, pojawia się kolejne kilka ryb. Suną pod samą powierzchnia, prężą płetwy, błyskają srebrnymi bokami. Podaję muchy 3 metry przed nimi, prostuję linkę. Falki zbliżają się, jedno pociągnięcie, drugie, mucha jest tuz przed ich pyskami. Emocje sięgają zenitu, krew się gotuje. Kolejne podciągniecie, mucha podskakuje i...
I bulgot na powierzchni, na wszystkie strony suną kilwatery....
Ech, nic to, zaraz będą następne. Szybko zmieniam muchę na wersję nieobciążoną. Chwile później pojawia się stadko. Podrzucam przed nie muchę, wybieram tylko by naprężyć linkę. Ryby zbliżają się, czas jakby zwalniał. Delikatnie podciągam muchy, są tuż przed nimi, ze stadka jedna ryba się odłącza i płynie do muchy. Mikro ruchy inka i szczytówką, przypomina to bardziej mormyszkowanie niż normalne łowienie. Ryba zwalnia i przygląda się muszce. Każde moje podciągniecie kwituje wirem na powierzchni – płynie skokami za muchą. Gały mi wyłażą, pot leje się po plecach. Mucha coraz bliżej, ryba coraz bliżej, no przecież nie ma opcji żeby mnie nie widziała – ja ja widzę jak na dłoni. W końcu, gdy ze szczytówki sterczy już tyko15cm linki, ryba zawraca i powolnymi wahnięciami ogona odpływa, jakby zniesmaczona spieprzoną zabawą...
Szybko przerzucam muchę, usiłuję jeszcze koło niej ją pokazać, ale... o ile mucha oddalającą się od ryby wywołuje ciekawość, to mucha przecinająca jej tor płynięcia i zbliżająca się skokami jest już tylko zagrożeniem. Kolejny kilwater odchodzi błyskawicznie z płycizny, zostawiając 100 kilo roztrzęsionej galarety z nadwagą.
Długo można by to ciągnąć – ryby pojawiają się dobre 2,5h w odstępach nastusekund do kilku minut.
Woda powoli opada, odsłania wysepkę, ryby przechodzą już tylko kanałkiem między wysepkami.

Załączona grafika

Wody nieco za kolano, szerokości ma z 5 metrów. Ryba za rybą. Jedna z ryb zachowuje się troszkę inaczej, zaraz po przejściu przez kanałek obraca się i staje z boku, bacznie obserwując na płytkiej wodzie to co prąd niesie. Śmigam do niej glonem, ale bez reakcji. Chwilę później obraca się i prezentuje nad wodą najeżoną kolcami płetwę... czyli prawda jest, ze na 100 mulletów kręci się jeden bass... niestety, nie daje mi czasu na zmianę much i odpływa.

Nic więcej ciekawego już nie ugrałem tego dnia. Emocji – masa, materiału do myślenia – jeszcze więcej. Wiem, ze tam wrócę, jak tylko uspokoi się pogoda, przysiadzie wiatr. Z nowymi pomysłami, nowymi muchami, nowa nadzieją.


  • mifek i pitt lubią to



Kuba moje doswiadczenia z mulletami dotycza tylko lowienia na delikatny splawik, bo na lowienie muchowka troche za chudy w uszach jeszcze jestem ;). Wszakze lowienie na freeline chleb z powierzchni jak i sucha mucha moga miec cos wspolnego. ( widzialem nawet muchy krecone na podobienstwo bread flake ) Podstawowa zasada tego typu lowienia u mnie jest to, ze przyneta musi lezec nieruchomo na powierzchi, moze przemieszczac sie tylko z predkoscia pradu wody. Jakiekolwiek smuzenie przynety wywolane czy to napieciem zylki, czy wiatrem zawsze ploszylo ryby. w niektorych sytucjach jest strasznie ciezko zamrozic ruch, szczegolnie wtedy kiedy trzeba kasowac luz na zylce To samo dotyczylo przynety zawieszonej w toni-malutki ruch i po ptokach. To sie dotyczy thick lipped grey mullet. Na drugim biegunie sa golden grey-te gonia za przyneta i ruch wrecz je prowokuje do brania. To tyle z mojego podworka-moze cos ci sie przyda. Pozdro
Zdjęcie
Kuba Standera
20 lis 2012 20:15
Dzięki David
popróbuję, u mnie sa mieszane stadka.
Na kolejny raz idą red tag, diawl bach i PT, zobaczymy, jak reagują na klasykę :D
Mullety to chyba największe france na świecie. Kilka lat temu, gdy łowiłem bassy na mniejsze przynęty, miałem co roku kilka mulletów na 7 cm Tapsy, czy pomarańczowe twistery. Grey mullety najczęściej na wiosnę, golden grey na jesień. Podobno niezłą przynętą są małe obrotówki, zobaczymy w przyszłym sezonie.
Pogadaj z Michałem. On w Galway swego czasu chyba łowił mulety na muchę.
pozdrówka
Zdjęcie
Sławek Oppeln Bronikowski
22 lis 2012 07:25
Kuba , przecież to u nas miała być druga Irlandia . Ale zdaje się , wiem dlaczego jej nie ma . Chyba z braku stripperów i mulletów ?
Zdjęcie
Kuba Standera
22 lis 2012 09:41
Sławku, striperów tu tez nie ma, choć to bardzo chyba podobne ryby.
Za to w PL są kaczki z imienia i kaczki z nazwiska, gronkowce i inne plagi - nie narzekaj :D
Domyslam sie, ze z tymi mulletami to powinna byc zabawa jak z bonefish, trudne do zlapania i waleczne. U mnie tej ryby jeszcze nie widzialem.
Zdjęcie
Kuba Standera
22 lis 2012 11:03
Taki substytut pewnie.
Ostatnio byłem na nowym miejscu - płycizna ma z kilometr na kilkaset metrów. Wody po kolana do po pas. I stada mulletów. To ogon, to delfinek, to falka. Będzie super łowienie, niech tylko ten cholerny wiatr chodź troszkę siądzie...
Zdjęcie
Kuba Standera
23 lis 2012 13:19
Jak ktoś ma konto - można poczytać, pooglądać. Warto :D

http://www.flyforums...ullet-code.html
Zdjęcie
Krzysztof Rydel
11 gru 2012 16:30
Kuba, spróbuj w ten sposób - rzut muchą glonem przed stadko kij pod pachę i wybieranie linki najszybciej jak potrafisz obiema rękami. Przydaje się b.długi przypon. Wiem, że brzmi wariacko ale czasem sie sprawdza. Pzdrw,KR
Zdjęcie
Kuba Standera
12 gru 2012 22:12
O, to jest trick o którym nie myślałem, w sensie, ze dojenie krowy mulletom zapodać :D
Tylko wróca do brzegu, to im będę zygał

Mucha;wspaniałe łowienie, ale mało znane mi niuanse, narazie, moż z czasem.! 

Ostatnie wpisy

Ostatnie komentarze

Listopad 2024

P W Ś C P S N
    123
45678910
11121314151617
1819202122 23 24
252627282930 

aktywnych użytkowników

0 użytkowników, 10 gości, 0 anonimowych