Rozpoczęcie sezonu łososiowego na Blackwater
fly fishing łosoś double hand
Ale, udało się odnowić sporo sprzetu, pojawił się nowy (bellyboat).
Wróciłem w niedzielę wieczorem, obładowany jak wielbłąd.
Juz w autobusie z lotniska odbieram wiadomość od Jasona
"ty wrócić ze straszna kraj?"
"Pewnie", odpisuję
"To przygotuj się na jutro, jedziemy na Blackwater. Tylko weź wszystkie rzeczy! CURVA!" odpisuje Jason świadomy jakie skupienie uwagi to słowo wywołuje u słowiańskiej części populacji zielonej wyspy.
na nic jego starania, albowiem chaotyczny puszek zapomina zabrać muchy, wiec musimy sie wrócić (dobrze ze 100m nie 40 minut, jak kiedy zapomniałem zabrać buty ).
Pojawia się jednak problem - skąd wziąć licencję tak wcześnie? Sklepy ruszają o 10 i o 8.30 raczej nigdzie się tego papieru nie kupi.
Kilka telefonów później i mamy namierzoną pocztę w Cappaquin - miasteczku przez które przejeżdżamy po drodze nad wodę.
Gdy o 9 zaspany pan otwiera swoją pocztę czekam już na niego niecierpliwie przytupując pod drzwiami.
100e i 15 minut później jedziemy dalej kozimi dróżkami do Ballyduff, gdzie mamy łowić.
Na parkingu wita nas pies ghilliego. Zwabiony hałasem auta postanowił nas odprowadzić nad wodę.
Po kolana w błocie udaje się nam w końcu przebrnąć zalaną łączke i dochodzimy do domku dla wędkarzy:
Woda jest dość wysoka, lekko trącona przez deszcze ostatnich kilku dni:
Znalazł się tez i psi właściciel, prawie bez poruszenia stoi niczym posąg oparty o swoją dwuręczna. Czasem odnoszę wrażenie, ze buja się po tej miejscówce od jakiś kilkuset lat.
Pierwszy zaczyna łowić nasz Holendersko-Afrykańsko-Irlandzki kolega, czyli Pieter:
A reszta grzecznie czeka na swoją kolej:
Niestety, dość szybko wiaterek urasta do wichury, dochodzi do tego deszcz - wszyscy szukamy schronienia w domku. Herbata, kawa i ogólne sprośne pogaduchy - czyli wędkarski standard.
Chwilę później, jak to w Irlandii - bęc i słońce.
Jednak całe towarzystwo jest już mocno rozleniwione.
Trochę śmigania, bardziej z obowiązku niż z przekonania i powoli pakujemy się w drogę powrotną.
Z Jasonem zjeżdżamy jeszcze odwiedzić beat poniżej:
Ale po za jednym spławiającym się keltem pod drugim brzegiem nic się nie dzieje.
Wygląda na to ze to byl jedyny springer jakiego widzieliśmy w Blackwater na rozpoczeciu sezonu:
- Friko, tpe, robert67 i 6 innych osób lubią to