Upalne brzany na suchara, u podnóży gór
brzana mucha dryfly andaluzja
W cieniu jest 42. Upał leje się z nieba, jakby słońce spadło nam na głowy.
Ok 10 spotykamy się na kawie, schowani pod parasolami siorbiemy paliwo na najbliższe kilka godzin.
Koniec lipca czy też początek sierpnia, ostatni deszcz 4mce temu jest bardzo odległym wspomnieniem. Rzeka dawno minęła stan niżówki, teraz miejscami ciągną się kilometry suchego koryta, smrodliwych bagiennych kałuży obsadzonych żółwiami. Jednak w kilku miejscach woda płynie, ledwo ledwo i niska, ale jednak. Na plus - ilość ryb w takich miejscach przekracza chyba nawet to co znamy ze stawów z karpiami. Jest to też i problem - jeden zły ruch, jedno trzaśnięcie gałązki pod nogami, jedno chlapnięcie linką i ze stada 20-30szt zostaje tylko zmącona woda, plus ciekawskie spojrzenia z głęboczkow pod gałęziami.
W tumanach duszącego kurzu w końcu dojeżdżamy nad wodę. Klima w aucie zdechła. Zamkniesz okna - można umrzeć z gorąca, otworzysz okna, można umrzeć od pyłu, a i na chłodzenie działa to bardzo tak sobie.
Biegiem rozkładamy sprzęt, byle zejść z wyprażonego i kamienistego ex-dna rzeki, schować się w cieniu eukaliptusów wiszących nad wodą. Szybkie sprawdzenie mrożonej wody, przyponów, hamulców, zapasu much i obecności licencji+podbieraka i rozchodzimy się nad wodą, Panda, jak zawsze, idzie w górę, ja, jak zawsze - w dół. Tak zaczyna się każdy dzień naszego łowienia.
Dzień pierwszy. U podnóży gór.
Trasa taka że można sobie mózg uszami wytelepać na zakrętach. 50km hyżym dylem po górskich drogach, gdy zjeżdżam na parking czuć już hamulce i gorącą gumę opon. Po rożłożeniu sprzętu obowiązkowe wejście na most, z góry ocena przejrzystości wody (jeszcze nie zaczeli kopać, jest czysta). Z mostu widać kilka porządnych ryb, kilka nawet w okolicy 2.5-3kg. Ewidentnie żerują, całe stadko przemieszcza się powoli pod prąd, to ryjąc w dnie i przewracając kamienie, to wyłapując kąski niesione przez prąd.
https://www.youtube....rts/xcEdUQqvO-c
Przyjemny widok, daje możliwość wyłączenia głowy. Oddala się biznes, rodzina, migająca kontrolka w aucia i ta wredna baba w urzędzie co 4 raz odrzuciła mi wniosek o rejestrację łodzi, bo tym razem kolejny papier był z jej zdaniem złym załącznikiem. Fuck it, teraz, porzez kilka godzin będzie się liczyć tylko gdzie postawić następny krok, jak podać muchę, czy żuczek z pianki nie jest za duży? A może będą wolały białą piankę? Pod mostem, na najbardziej spektakularnym miejscu, łowimy na zmianę. Raz wchodzi Panda, a przy kolejnym wypadzie ja. Miejsce jest dość trudne, ryby czujne, zejście tak by ich nie spłoszyć jest naprawdę skomplikowane, szczegolnie jak się dzwoni po kamieniach metalową girą. Dzisiaj jednak pandy kolej, ja na razie pójdę z aparatem.
Panda by być bardziej niczym mały Unkas (czy czukcza?) zrzuca swoje croccsochodaki. Przypłaca to prawie glebą na wejściu
Sunie powoli w górę, poniżej mostu jest głębsze miejsce, obchodzi je bokiem. Ja skradam się po filarze, zejść nie na razie nie próbuję, wiem że narobie zbyt wiele hałasu.
Pierwsze rzuty
i chlapnięcie linką, nawet z mojego miejsca widzę jak ryby odsuwają się pod drugi brzeg. Ale, jeszcze nie ma dramy, można kombinować.
Mielu mielu, rzut za rzutem, zmiana na pijaweczkę i zyganie w krzakach przy drugim brzegu.
Kolejny rzut
Złoty błysk w ciemnej wodzie i zacięcie
I zacyzna sie jazda na całęgo. Ryba wbija sie w krzaki, próbuje uciekać pod prąd ale na 0.23 to sobie nie poucieka.
Potwór to nie jest, ale te duże zawsze płoszą się skutecznie (w końcu jakoś urosły do swoich rozmiarów).
Panda wypuszcza rybę i idziemy, każdy w swoją stronę
Schodzę w dół, w las eukaliptusowy. Zakole z kładącymi się już na wodę drzewami. Wreszcie w wodzie, w cieniu, wreszcie chłodniej
Zakole jest dość dobrym miejscem, zawsze jest tam kilka sztuk. Nie zawsze są skore do zabawy, czasem udaje się je spłoszyć, ale nie dziś
Piękne złoto oliwkowe cielsko
Szybkie wypuszczenie i schodzę dalej. Powierzchnię wody raz po raz przebijają zbierające z wierzchu brzany. Miejsce jest świetne, ale bardzo trudne
https://youtube.com/...Q?feature=share
Rzuty idą w upale dość ślamazarnie, chlapię po wodzie linką płosząc z najciekawszych miejsc kilka ładnych ryb.
Rzeka staje się coraz mniejsza, dno pełne czerwonych kamieni porośnietych jakimiś dziwnymi glonami
Wreszcie udaje się mi przedrzeć nad rozlewisko
W cieniu korzeni potęznego eukaliptusa widzę... 20? 25 ryb? Kolejno wypływają na słoneczną wodę, patrol, kółko, i wracają do jamy. Kątem oka widzę błysk pod przewróconym drzewem na wlewie. Podaję linkę z nadgarstka, kilkumetrowy cylny rzut. Biały żuczek robi chlup o wodę, sekundy później pod nim otwiera się morda rybia. Dzikie chlupotanie i cyk do siatki
Ryby z ciemnego głęboczka trochę zaniepokojone, całe to chlupotanie zdecydowanie odebrało im apetyt. Skupiają się pod drzewem a chwilę później znikają zupełnie.
Mijam je brzegiem. Scieżka wydeptana przez liczne w okolicy dziki, ciężko przedrzeć się tam z muchówką. Rzeki zostało jeszcze może 200m, nim przeleje się przez głazy i skały i zrobi zbyt głęboka by iść nią dalej w dół.
Na wlewie znajduję kolejną żerującą brzanę. Siadam na jendym z kamieni i chwilę obserwuję jak żeruje na swoim terytorium.
Przeciska się po plyciżnie z wystającym z wody grzbietem, zbiera lądowe owady i ślimaki z kamieni. Dobra, po chwili jest czas zająć się i nią. Żuczek chlup, ryba zasysa go po sam przypon. Chwilę zejdzie by ją ugotować i ściągnąć pod nogi.
Krótki filmik i ciao!
cdn
- Friko, tpe, mario i 14 innych osób lubią to
Nierealne.. i zwyczajne. A muchowy full dress gdzie, tak nie można