Upalne brzany na suchara, w środkowym biegu rzeki
W miarę jak lato się rozpędza górne odcinki rzeki mają coraz mniej wody. Rwąca rzeka zamienia się w połączone ze sobą (a czasem tylko podziemnym zasilaniem) bajorka, skupiające w sobie całość ryb z odcinka.
Miejscami rzeka wysycha na kilkukilometrowych odcinkach, koryto rzeczne staje się drogą dojazdową na miejscówkę.
Niezbyt da się to opowiedzieć słowami, gdy pod jednym korzeniem, na kałuży rozmiarów +- kortu tenisowego, mieszka 50-60 brzan, a w całej kałuży jest ich pewnie kilkaset. Woda niska, krystalicznie czysta - sączy się przez żwir i piasek, ryby zupełnie paranoiczne. Najgorsze są mullety, niby morskie gównojady a stadami wpychają się w górę rzeki. Tam odcięte od drogi powrotu krążą po kałużach i reagują histeryczną ucieczką na każdy ruch na brzegu. Woda dosłownie eksploduje, gdy kilkadziesiąt sztuk kilkukilowych ryb w panice usiłuje uciec w bajorze mającym kilkadziesiąt m2. Nie jest to łatwa sytuacja dla ryb i omijam łowienie w takich miejscach
Wściekły upał, do tego ostatni deszcz w kwietniu, w efekcie pod koniec lata deficyt wody jest potężny. Sytuacji nie pomagają ciągnące się wzdluż doliny rzeki sady mango i awokado. Kilometry drzewek, każde ze spryskiwaczem zraszajacym drzewo podczas upałów - w efekcie rzeka jest zarzynana w najtrudniejszym dla niej momencie.
Ale - farmerskie podchody mają swoje dobre strony. W kilku miejscach usypano zapory ze żwiru i kamieni, sięgające kilku metrów wysokości, przekierowujac wodę na kanały irygacyjne, tworząc mini zaporówki w których ryby mają sie całkiem nieźle. Tam właśnie ruszam na polowanie.
O ile rozlewiska są dość wymagające dla muszkarza - konieczne jest podanie suchej muchy pod drugi brzeg, w punkt, pod zawalone drzewa, na całej długości linki, o tyle łowienie na zarośniętym kanale przetestuje cierpliwość, technikę, zdolność do adaptacji i skradania się.
Rozlewisko ma ciemnoniebieską wodę, łowienie typowe na upatrzonego. Podanie linki na dużą odległość do wypatrzonej ryby, kilkanaście cm przed głowę. Jeden zły ruch i jest headshoot i żuczek ląduje brzanie na głowie. Rzut za daleko - i ryby nie zareaguje na "plump" wpadającej do wody muchy. Dodaj do tego rybę poruszającą się po miejscu, zmieniającą kierunek, inne ryby idące ciut głębiej i nie widoczne z odległości 25m, ale robiące panikę jeśli coś wyląduje im na głowie... W efekcie skuszenie brzany nie jest aż tak łatwe.
Jednak, jak najbardziej możliwe
Gravel dam piętrzy wodę dla kanału, dawnej młynówki. Kiedyś woda za młynem wracała do rzeki, teraz jest prowadzona nową odnogą do nawadniania pól i sadów, w efekcie rzeka traci większość wody, w dół płynie tylko to co przesączy się przez tamę. Na samym kanale mieszkają prawdziwe smoczyska, trafiają się ryby w okolicy 3 kilo, prawdziwe smoki. W niektórych miejscach rzut graniczy z niemożliwością, pod nogami jeżyny, z boku kolce akacja a nad głową eukaliptus. Z eukaliptusami jest też jeszcze jeden problem. Ten inwazyjny gatunek nie dość że doprowadza do gigantycznych pożarów - jest to jedno z przystosowań ewolucyjnych tych drzew, potrafią przeżyć pożar, wykosić konkurencję i na świeżo nawożonym popiołem zgorzelisku wypuszczać nasiona zapewniając idealne warunki nowej generacji, to jeszcze ciągle zrzuca z siebie liście i korę. Schodzą w płatach jak gruby papier, przepełnione łatwopalnymi olejkami eterycznymi pękają z głośnym trzaskiem pod każdym krokiem. Ryby przeczulone, zeschizowane, a ty leziesz po trzeszczącej korze, jak po folii bąbelkowej, każdym krokiem powodując z daleka słyszalne trzaski.Po pierwszych dniach frustracji związanej z p[łoszeniem wszystkiego w zasiegu nauczyłem się chodzić po nich - w zwolnionym tempie. Można to sobie wyobrazic - wielki, 100kg kameleon, sunący chwiejnym krokiem, w super zwolnionym tempie. Niczym w Diunie, jeśli idziesz bez rytmu nie zwabisz czerwia - tak i tutaj, jeśli idziesz powolnym, nieregularnym krokiem, to kakofonia trzasków jakoś tam maskuje się w dzwiękach otoczenia i nie płoszysz ryb. Maskujące kolory ubrania, powolnych ruch - rybom można wejść dosłownie na głowy. Jest to dość zaskakujace, ryby potrafiące panicznie uciekać na trzaśniecie gałązki 15m od brzegu pozwalają sobie wejść na głowę, caiapać linką po wodzie - byle tylko działa się to w zwolnionym tempie. Dopiero pacniecię muchą w głowę odbiera im chęć do zabawy. Wiele też zależy od wiatru danego dnia. Jeśłi wieje w poprzek kanału i na samym kanela woda stoi - ryby są bardzo wybredne, z 20-30 podań udaje się złowić jedną, czasem dwie. Jeśli jednak wieje wzdłuż kanału, dodatkowo jeśli chwilę nie działo - robi się bardzo dobrze. Eukaliptusy mają jeszcze jedną cechę, nie zetknąłem się z nią wśród PL/IE drzew. LAtem osadza się na nich coś w rodzaju spadzi. Nie wiem w sumie czy to jakieś owady, czy naturalny proces u tych nietypowych drzew - ich liscie pokrywają sie takimi jakby białymi skorupkami. Rozmiarów +- jak główka zapałki, te białe narośla, niczym pąkle na morskich kamieniach porastają liscie eukaliptusa. Są słodkie! Gdy po dłuzszej przerwie powieje wiatr i z drzew zaczynają sypać się na wodę liscie - ryby dostają na tą wegetariańską "rójkę" amoku. Nie zwracają uwagi na nic, na nikogo. Mucha, byle biała, wpada do wody i lecą do niej ile sił, 2, 3 sztuki czasem, na wyścigi, która pierwsza. Zupełne wariactwo, jednak przy częśtym jeżdżeniu nad wodę można 2-3 razy w sezonie trafić na takie widowisko. Mój rekord? +-25szt spod jednego drzewa, zakończone karpiem cwaniakiem który dopiero po dłuższej namowie zdecydował się wejść w podbierak, ale o tym może następnym razem.
Na kanale rzuty są bardzo krótkie, rzadko kiedy za szczytówką więcej niż 3m linki plus przypon. Czasem rzut nie trafiony przed rybę daje branie - kwestia wyczekania i poruszenia muchą w odpowiednim momencie. Hiszpańśkie brzany są temperamentne, nie dość że żrą chętnie z wierzchu to jeszcze nie lubią jak im kotlet ucieka z talerza. Na kanale łowię głównie na żuczki. Białe, czasem czarne, czasem szare. Też coś między wolly buggerem a gurglerem, przypuszczam ze dla ryby przypomina to kijankę będącą częstym smakołykiem - reagują na nie bardzo dobrze.
Po braniu ryba zwykle daje przed siebie ile sił w płetwach, backing wyfruwa przez przelotki, 10-15m dalej i ryba parkuje w krzakach
Przeciąganie liny i pakuję w długi podbierak zakupiony do łowienia na muchę karpi.
Zwykle rozdzielamy się i moi kompani - Adrian i Panda idą łowić na zwirowej zaporze, a że mi nie chce się włazić do wody w protezie i myć i suszyć ja później - ja idę na kanał, poskradać się po krzakach.
Trudne to łowienie, krzaki, kolce, zaczepy pod, nad, obok i za, ale ilośc ryb, kontaktów z nimi wynagradza.
W cieniu +34. Pot cieknie w zasadzie po wszystkim. W uszach dudni krew, i z upału, i z emocji. Bardzo jest to uzależniające.
- Friko, Sławek Oppeln Bronikowski, MaleX i 8 innych osób lubią to
Kuba, to czysta herezja! W przekształconej rzece mogą bytować ryby?
Autoluminescent