Łódź. Nie łudź się..
Sarny pod lasem już ciemne i brzuchate. Bociany w komplecie, ale jeszcze nie wysiadują. Na lipie piskają młodziutkie sikory. Długa wiosna przed nami..
Czytam o Wandzie Wasilewskiej, protoplaście i matce chrzestnej przytłaczającej części naszych, pożal się Boże, polityków. Nie znajduję jakiejś specjalnej różnicy między sowieciarzami a unijczykami. Globalizm niejedno może mieć imię. Na nasze nieszczęście, nie tylko Leszek Miler i jego stronnictwo jest żywym tego dowodem. Są i młodsi czynownicy..
Łódź jest miastem upadłym. Wydmuszką i marnym cieniem samej siebie, o niezmienionej lokalizacji Nie posłużyła Łodzi transformacja gospodarcza i ustrojowa, przeprowadzona wg założeń starego kolonialnego paradygmatu. Żadnych prób modernizacji nie podjęto, tak prawdę powiedziawszy, to bezlitośnie i bezpardonowo spuszczono miasto Łódź w niebyt..
Łódź ma dość krótką i całkiem prozaiczną historię - powstała jako ziemia obiecana dla międzynarodowego biznesu, coś a la środkowoeuropejski Manchester pod jurysdykcją carskiej Rosji. Gdzie zysk nierozerwalnie sprzężony był z półniewolniczą pracą, co jest faktem ponadczasowym istniejącym "od zawsze", obojętnie kiedy - czy miało to miejsce w XIX wieku, czy za socjalistycznej Polski Ludowej, nominalnie ojczyźnie proletariatu..
Ale co zabrzmieć może paradoksalne, to właśnie za poprzedniej komuny Łódź osiągnęła swoje cywilizacyjne apogeum. To ciasne i ponad wszelką miarę stłoczone miasto, naprawdę wówczas żyło. Było cudownym splotem życiowych zawiłości i jedności zarazem. Lachę kładąc na czerwone szturmówki i marksistowską nowomowę Nigdy wcześniej nie osiągnęło takiej intensywności i pełni życia! Kina, teatry, księgarnie, antykwariaty, knajpy i bary, sklepy i rzemiosło dosłownie kipiały, a ludzie potrafili być ze sobą. Słynna Pietryna, ewenement na skalę polską, a może i europejską, żyła całą dobę na okrągło. Każde podwórko to był pełen ludzkiej inwencji tudzież wigoru mikroświat przedsiębiorczości. Takie buty jakie wówczas żona stalowała u szewca, dziś ściągamy hen hen ze świata - ale nie aliexpress. Bo to chooynia dla ubogich duchem
Dziś podwórka to nasza łódzka, martwa natura, usytuowana tuż obok granitowej cepelii z designerskimi lampami i ławeczkami, albo sieciowymi wystawkami.. a w bramach jeszcze mocniej jebie szczyną..
Mówią, że robi się ładniejsza. Mnie to bardziej przypomina pośmiertny makijaż albo ondulację na trupie Wypadają z miejskiego krajobrazu całe kwartały starej zabudowy, a w ich miejsce powstają bezpłciowe mieszkalne kontenerowiska, idealnie konweniujące z niemniej prymitywną architekturą setek marketów. Takie neo pseudo city.. Co jest również materializacją przedwojennego powiedzenia - wasze ulice, nasze kamienice! Nawet browary planowo popadały, piwo jest światowe o smaku koncernowym, a jedzenie w ochlajbudach pochodzi głównie z dalekowschodniego cateringu. Nawet kurwy są z importu..
Łódź upadła, rozbiła i rozprysnęła się na na atomy. Kto to pozbiera w samoistną całość? Przy czym odbudować tożsamość - przy metrze i Biedronce?
W wędkarskiej sieci jest podobnie. Gdyby tylko w sieci - no roblema, polska systema! - jak mawiał Ahti, mój fiński znajomy, kiedy prądu nie było - ale w rzeczywistości jest jeszcze gorzej. Na ten przykład czytam na forum odwalającym w nieskończoność kitę, typowo post intelektualne bajdurzenia uchodzące za burzę mózgów w wykonaniu tamtejszych kandydatów na liderów. Potrafiących całkowicie bezdotykowo zarządzać polityką, gospodarką wodną, populacją bobrów i wilków, stanem rzek, okresowo nawet roztrząsających tajne zasady rzutów jedno i dwuręcznych, rozpoznawać plusy ujemne i dodatnie - a chyba najchętniej zdalnie porządzić porzuconym przez siebie stowarzyszeniem. Furda tam rządzić - rozliczać jako samozwańczy trybunał ludowy! Nawet jest badacz któren to z pozycji eko marksistowskich potrafi pryncypialnie doyebać niedobrym chrześcijanom, za pomocą cytatu z pierwszej księgi mojżeszowej Jak wiemy albo i nie wiemy, jest to docelowy efekt masowej debilizacji, błyskawicznie osiągniętej przy pomocy internetu. Dzbana dowartościowująca autodebilizacja
.
Rozmawiam na żywo z członkiem łowiącym. Składa się z wielu rozmaitych ambicji oraz pretensji, oczywiście nie licząc wypasionej fury i komóry, oddychaczy, gold karty, tudzież przodującego samopoczucia, czyli dorobku zwyczajowo czyniącego człowieków nowoczesnymi No i rozmawiamy - ja stojąc na brzegu, on we wodzie, bo tak właśnie uwielbia łowić na jerki. Znaczy się, on testuje świeżo kupione przynęty, ale wszystkie złowione szczupaki wypuszcza, bo jest człowiekiem obeznanym z zasadami c&r. Ale irytuję go pytaniem, co on w marcu robi Moja obecność drażni go coraz mocniej, chociaż nic nie mówię, a nawet powoli odchodzę, aż wreszcie nakręca się jak nie przymierzając, standardowy nosiciel ośmiu gwiazdek, któremu wszystko z jednym przykazaniem się kojarzy. Tak więc przechodzi ze mną na ty, a jak już mnie sobie, na swoim poziomie wyobraził, to i wyzwał od jebanych pisiorów, co to na jego wolności dybią, nieco później od chooyów i złodziei z PZW, co tylko forsę biorą i nic nie dają, a na końcu rozszyfrował jako jego płatnego obrońcę, a na samym końcu zapragnął mi w głupi ryj przypierdolić, na co bardzo chętnie przystałem, bo lubię wyzwania. Ale zwątpił, kiedy na brzeg wyszedł. A szkoda. bo od ręki zmieniłbym mu profil na bardziej męski
- Friko, lukomat, Kuba Standera i 12 innych osób lubią to
https://youtu.be/KSV...T57V1LNHYBoHEbt