Rozmawiamy Krzysiu nie o zagadnieniach polityczno społecznych, a o metodzie jako takiej.
Padły tu przykłady słowaków, ale u nich mozna i na tyrolskie drewienko z trzema nimfami też.
Istotą wędkarstwa muchowego było (choć juz coraz częsciej nie) podawanie lekkiej, nic nie ważacej przynęty za pomoca wagi linki muchowej.
Stąd były klasy AFTMA określające wagę linki, stąd do większych much (a nie tylko ryb) stosowano zestawy "cięższe", by komfortowo taką muchę podać.
A potem przyszedł "sport" i parcie na wynik wypaczające samą istotę tej metody.
Czy "Komarek" z pedałami to jeszcze rower??
Ma wszak dwa koła, mozna od biedy pojechać z nożnym napędem.
Jeździsz jednak na silniku.
Analogicznie masz z żyłką.
Imitacja linki muchowej którą od biedy podasz leciutką nimfkę czy sucharka, ale głównym jej celem jest nie utrudniać (zamiast pomagać) w zarzucaniu obciązonej muchy używając ciężaru przynęty.
Załóż zwykły kołowrotek ze stałą szpulą i masz ultralight spina który jest "be" i zabroniony.
Złowienie ryby za wszelką cenę, nie ważne jak, byle "zaliczyć" dumnie nazywając się muszkarzem.
PS. Janusz, presję można ograniczyć nie ograniczając metod, czyli nawet wpuścić spinningistów, ale limitować ilość osób na danym odcinku w ciągu dnia...
Użytkownik venom_666 edytował ten post 23 styczeń 2017 - 18:15