Koledzy zaczynacie cytować już wycinki z prac doktorskich ładowania akumulatorów.
Mnie i innego przeciętnego użytkownika i zjadacza chleba interesuje podstawowa rzecz jak naładować danego rodzaju akumulator by żył i służył przeciętnemu użytkownikowi jak najdłużej.
Przypuszczam że większość ma ładowarki zautomatyzowane, które są w stanie w kilka godzin zadowalająco naładować baterię - pokazując 100% naładowania. I to nas najczęściej zadowala, bo można ponownie popłynąć i nic złego się nie dzieje, tyle że jest to 90% naładowania.
Jeśli chcemy przedłużyć okres użytkowania to powinniśmy czasem wykonać ładowanie na 100%. Podany przeze mnie sposób na ładowanie wyrównawcze jest niezmiernie prosty i tani. Ale możemy też zastosować pozostawianie akumulatora na prostowniku przez cały czas spoczynku, tylko napięcie na nim musi być w miarę ściśle wyregulowane. I tak jeśli producent nie podaje inaczej, to można przyjąć 2,25V/ogniwo dla żelówki lub AGM. Daje to dla baterii 6 ogniw wartość 13,5V. Dla temperatur 15-25C nie wymaga się korekcji napięcia. Idealnie by było pozostawiać tak baterie na zimę.
No i mamy tu problem. Na rynku brak automatów które posiadały by takie algorytmy ładowania dlatego często załatwiam sprawę zasilaczem laboratoryjnym jak wcześniej pisałem.
Dobrze jest zabezpieczyć zasilacz laboratoryjny przez diodę szeregową, w tym celu by prąd z aku nie cofnął się do zasilacza w chwili zaniku zasilania sieciowego. Ja tak robię na wszelki wypadek. Koszt diody (zwykła prostownicza) to mniej niż złotówka.