IMG_8366.jpg 128.18KB 33 downloads
IMG_8362 (1).jpg 86.26KB 33 downloads
Niecałe 50 cm z urokliwej małej rzeczki .
Łupnął jak zaczęło lać, nie mam ładniejszych zdjęć, ważne że ryba szybko wypuszczona .
Zaloguj się lub Zarejestruj by otrzymać pełen dostęp do naszego forum.
Posted 17 March 2024 - 16:03
IMG_8366.jpg 128.18KB 33 downloads
IMG_8362 (1).jpg 86.26KB 33 downloads
Niecałe 50 cm z urokliwej małej rzeczki .
Łupnął jak zaczęło lać, nie mam ładniejszych zdjęć, ważne że ryba szybko wypuszczona .
Posted 29 March 2024 - 19:07
Panowie Dziś za oknami piękna Wiosna,żabki skaczą , ptaszki ćwierkają , zielona trzcinka już wyrasta.. Czas wielkiego żarcia chyba się rozpoczął na Podlasiu a tu taka Cisza?? Dziś pięknie kropaski współpracowały. Wraz z Chrześniakiem trafiliśmy kilka rybek, tym 3-4 fotogeniczne.
924fc592-a11b-4522-83eb-13539ecf8938.jpg 86.6KB 36 downloads
0803e618-44ec-420f-bd0c-fb46090b0f20.jpg 81.16KB 34 downloads
e6834059-b80a-42d8-8fa5-63fe799fd87c.jpg 102.44KB 34 downloads
6970a162-2533-4cac-96ef-ad5c4d6b173c.jpg 87.43KB 33 downloads
3233bcb2-d860-4696-ae4c-30d84c5f1224.jpg 128.83KB 34 downloads
Posted 29 March 2024 - 20:21
A w górach zmiana pogody i bardzo słabe żerowanie ,do tego wiatr taki że ciężko w rzekę było trafić. Parę maluchów i na koniec dnia 50+ po przygodzie z ptactwem, z drugiej strony jeszcze gorzej wyglądał ,ale siły miał jak za 2óch.
Posted 15 April 2024 - 20:02
Rybka nie moja (chrześniaka Kuby) ale moja krew , zarażony pstrągozą i szacunkiem do tych ryb od najmłodszych lat.Chyba już wieku 11 lat złowił ze mną swojego pierwszego kropasa, od tamtej pory minęło 6 lat Teraz w głowie mu już zabawa/dziewczyny ..ale nawet po Imprezie na hasło "Jadę na Pstrągi" prosto z dyski wsiada i nie odpuszcza hehe. W końcu trafił swoją 50+
438095758_2168713280136370_8891874641686287852_n.jpg 63.61KB 36 downloads
91554941_1121648458176196_7316847105111228416_n.jpg 134.99KB 34 downloads
Posted 19 April 2024 - 19:54
POPULAR
Ten dzień zaczął się nie specjalnie. Po dojechaniu nad rzekę zaczynam obławiać wytypowany wcześniej odcinek rzeki. Udało mi się oddać może kilka rzutów kiedy postanowiło do mnie dołączyć dwóch cierpiących na samotność, zupełnie obcych mi wędkarzy. Jeden z dołu, drugi z góry . W tej sytuacji wdrażam szybką ewakuację.
Kilka minut jazdy i mam kawałek wody dla siebie.
Dzień jest chłodny z przewagą chmur. Woda w rzece niesie mocno trąconą wodę, jednak o tej porze roku bywa to zaletą. Dziś odpuszczam łowienie pod prąd, co prawda nie przepadam za tym ale na agrafce ląduje spory łamaniec imitujący pstrąga a ja schodzę z nurtem, podając przynętę "wachlarzem".
Kilka bankówek które dały mi przez lata sporo dużych ryb nie przynosi nawet drobnego kontaktu. Dochodzę do sporego zwaliska połączonego z szybkim wlewem, wody niecały metr. " Pewnie jeszcze nie są ustawione na napływach" pomyślałem, posyłając jednocześnie woblera właśnie w to miejsce. Kiedy łamaniec znalazł się pośrodku wlewu nastąpił natychmiastowy strzał. Żołto - złote refleksy pięknie kontrastowały na tle ciemnego dna. Pstrąg już z tych "dobrych", pewnie blisko pół metrowy wykonuje świecę uwalniając się tym samym. Po tej sytuacji już wiem, że dziś to taktyka która działa i jest szansa na kolejne ryby. Pomimo załamania pogody jest już bardzo wiosennie, pstrągi jak widać też to poczuły i jedzą coraz intensywniej. Kolejne ciekawe miejsce. Na drugim brzegu galeria starych olch, podmyte korzenie działają na wyobraźnię, posyłam więc tam łamaną ósemkę by wywabić spod nich jakiegoś kropkowanego bandytę. Udaje się, jednak pstrąg tylko zaznacza swoją obecność pukając kilkukrotnie w przynętę. Kolejno lecą jig, gumowa żaba i znów wobler. Ryba niestety gaśnie a ja odpuszczam, nie lubię zbyt długo " męczyć " więc ruszam dalej.
Kolejny wlew na środku rzeki i powtórka z rozrywki, wobler wjeżdża na napływ i zostaje brutalnie zgarnięty przez rybę +- 45 centymetrów, która po gwałtownych fikołach się uwalnia. Ech, dotknął bym któregoś w końcu jednak nie były to jakieś potwory żeby się mazać więc skupiam się na kolejnych potencjalnych miejscach przebywania ryb.
Dłuższy czas nie dzieje się nic, dorabiam więc teorię o dość krótkim "okienku" żerowania i postanawiam powoli kończyć łowy. Przypomniałem sobie jednak, że dzieli mnie może trzysta - czterysta metrów od mety zamieszkanej przez dużą rybę.
Długa prosta pośrodku której kładzie się na wodę kilka dostojnych starych olch. Przed drzewami dosyć długa, głęboka rynna, poniżej gruby dołek z piaszczystym wymiałem.
Wobler obstukuje środek rynny kiedy coś porywa mi niemal wędkę. Łowię raczej mocnym zestawem jednak kij gnie się srogo, niestety po kilku sekundach byczek się odpina. Tu leci już kilka niewybrednych wyrazów, za dużo już dziś tego pecha. No nic, podłażę po cichu żeby obłowić zwaliska poniżej powalonych drzew. Bez wiary zupełnie, bo po tych akcjach nie spodziewałem się już niczego. Posyłam pstrążka pod drugi brzegu pod zalane trawy. Ten przecina płytką rynienkę, wchodzi w dołek i kiedy muska już piaszczystą końcówkę jest delikatne puknięcie. Wytężam skupienie i podaję raz jeszcze. Przynęta spływa identycznie i na wyjściu z dołka potężne gruchnięcie. Widzę co się święci, docinam z wyczuciem i po tym zabiegu odkręcam nieco hamulec. Potężny pstrąg zaczyna wściekle kotłować stając na ogonie. W sekundę wskakuję do wody, przechodzę przez pnie drzew i zapadam się po pas w miękkim dnie. Ryba wjeżdża w dołek kreśląc "iksy". Nie pozwalam jej, bo to piękna samica na więcej harców i umieszczam jakimś cudem w podbieraku. W tym momencie stara, cwana ryba wykonuje świecę i znów jest wolna, jednak wobek jeszcze tkwi w jej pysku. Drugie podejście i jest moja. Unoszę kosz podbieraka nieco do góry starając się jednocześnie wyjść na płytszą wodę. Patrzę szczęśliwy na gruby, nakrapiany kark i znów towarzyszą mi te nie do opisania emocje, bo ten kaliber potokowca w naszych zadeptanych rzekach to prawdziwe święto. Miara pokazała sześćdziesiąt centymetrów.
Pozwalam Jej odpocząć, pomimo widowiskowego holu i krótkiej sesji zdjęciowej nakrapiana pani odpłynęła prędko niczym torpeda w świetnej formie.
Tego dnia nie potrafił bym łowić dłużej, z " głową w chmurach" wracam dziękując rzece za dzisiejsze spotkanie.
IMG_20240419_193347_Easy-Resize.com.jpg 51.95KB 34 downloads
IMG_20240419_193451_Easy-Resize.com.jpg 67.79KB 32 downloads
NOMINACJA DO KONKURSU "OPIS MIESIĄCA"
Edited by bartsiedlce, 22 April 2024 - 09:11.
Posted 21 April 2024 - 11:41
Witam
Chciałem podzielić się swoimi ostatnimi przygodami z jednym miejscem oraz z jedną rybą, która okazała się być dwiema 😃
Do sedna. Około 4 tygodni temu szedłem sobie w dół rzeki i tradycyjnie dość powoli obławiałem potencjalne miejscówki. Doszedłem do miejsca gdzie w poprzek prawie całej rzeki leży spore powalone drzewo. Znam to miejsce, ustawiłem się około 20m przed nim i oblawialem je już ze znacznej odległości licząc, że mieszkaniec tego domku zostawil na chwile dach nad głową i wyszedł coś zjeść.
Miałem dobrą czutkę, bo gdybym od razu poszedł pod drzewo z pewnością bym go spłoszył. Uderzył przy mojej burcie w ostatniej fazie wachlarzu, około 5-7m przed drzewem.Po spokojnym holu szybko go podebrałem. Dobrze wyglądał, cyk fotka na pamiątkę i migiem wraca do siebie. Byłem później w tym miejscu jeszcze tydzień i dwa później i za każdym razem go widziałem. Raz wyszedł mi do przynęty ale nie zaatakował i jakoś tak mam, ze nie chciałem go drugi raz złowić, upewniłem się, że dalej tu jest i tylko obserwowałem jak stoi i czasami odskakuje do boku po jakis spływający pokarm. Patrzyłem chwilkę i szedłem dalej. Kolejnym razem podszedłem po cichu, nie rzucałem w ogóle i zobaczyłem, ze dalej stoi. Ucieszony znowu chwilkę się poprzygladalem i naładowany spektaklem szedłem dalej.
Podczas ostatniej wyprawy szedłem już w górę rzeki, sprowadzałem powoli czasami twitchujac woblerkiem, doszedłem do tego miejsca od drugiej strony, nie wiedziałem go ale postanowiłem spróbować. Miejsce było ciekawe, mogło kryć więcej niż jedna rybę, wiec chwile się wahając jednak rzuciłem. W drugim rzucie czuje mocne przetrzymanie, widzę błysk i nagle ryba dostaje szału. Wyskakuje wysoko nad wodę i po głośnym lądowaniu ucieka trochę w górę, walczy z nurtem wiem, ze raczej to wygram i po chwili mam ją bezpiecznie. To jednak nie były takie emocje jak zawsze byłem nawet trochę zly na siebie podczas holu, ze przecież już ja złowiłem i co ją męczę po niespełna miesiącu.
I tu dochodzi do dziwnej sytuacji, bo gdy już spokojnie przyglądam się „znajomej” rybie to okazuje sie jakaś większa niż ostatnio, dłuższa i przede wszystkim już tak solidnie najedzona. Kurde to nie może być ta sama ryba. Chciałbym, żeby miały takie przyrosty ale tak szybko to chyba nie ma nigdzie 😂Nie jestem super znawcą, oceńcie po zdjęciach. Nasuwa się pare wniosków po takich spotkaniach, przede wszystkim, że na pstrągach nie można być niczego pewnym 😅 i chyba za to je kochamy.
125E9348-78B8-4D2C-85A2-B309624AC1B5.jpeg 149.86KB 37 downloads C7D1AC34-D076-4DF8-96D4-BCCF308A92DA.jpeg 148.02KB 37 downloads
NOMINACJA DO KONKURSU "OPIS MIESIĄCA"
Edited by bartsiedlce, 22 April 2024 - 09:12.
Posted 14 May 2024 - 23:36
Edited by digger, 14 May 2024 - 23:43.
Posted 15 May 2024 - 07:50
Smakosze porannych żab od Cyprysa .
IMG_9546_Easy-Resize.com.jpg 79.37KB 16 downloads
IMG_9535_Easy-Resize.com.jpg 81.34KB 15 downloads
IMG_9548_Easy-Resize.com.jpg 84.19KB 18 downloads
Posted 16 May 2024 - 04:47
Posted 16 May 2024 - 06:37
Edited by ryba7, 16 May 2024 - 06:38.
Posted 16 May 2024 - 11:11
Woda na rzece niska i prześwietlona, przypon jakieś 3,5m na końcu 0,16. Na prowadzącej Micro Muddlerek a na skoczku klasyczny March Brown. Ryby najlepiej reagowały na agresywne prowadzenie przynęt, wręcz jak strimerowanie.
Stal schowany pod nogami za skalną pułką, branie dość widowiskowe
San poniżej wiaty w Zwierzyniu?