Kilka lat temu po dobrym sezonie zrobiłem ranking najłowniejszych woblerów, które w tym czasie posiadałem.
Zastanawiałem się czym wyjątkowym różniły się od pozostałych.
Pierwsza cecha, to ich praca. Dwa pierwsze woblery zdecydowanie były łowniejsze od pozostałych.
Dla mnie nadawały się na każdą wodę.
Wolniak, bystrze, przelewy, opaski, pod nurt z długim przytrzymaniem, z nurtem i dryf po łuku.
Wobler 1 był wielokrotnie zagryzany przez sandacze. Dziur po kłach nie da się zliczyć.
Reanimowałem go wiele razy i już mi szkoda go męczyć. Klenie i okonie nie były w tyle.
Wobler 2 miał pracę (miał, bo go straciłem) podobną do cykady.
Ustawiał się ogonkiem do góry i agresywnie dygał. Okonie, jazie, klenie iii…sumy go lubiły.
Pominę kilka wobków w opisie i zatrzymam się na nr 8 i 9.
Jak można zauważyć starałem się odwzorować woblery Gębskiego.
Z czasem zaczęły dobrze łowić, ale nie dorównywały oryginałom.
Czytając tu wypowiedzi zwróciłem uwagę na szczegół, który mają woblery 1 i 2.
Akcent fluo, gdzie pozostałe są pozbawione tej malowanki.
Mógłbym grubszą kreską oddzielić dwa pierwsze woblery. Jakby były z innej ligi pod względem łowności.
Czy taki dodatek miał aż takie znaczenie? Ranking robiłem w 2013r.
Jestem wędkarzem z długoletnim stażem, ale „młodym” spinningistą.
Pewne rzeczy dla starych wyjadaczy mogą być oczywiste, dla mnie, to dopiero początek.
Jakaś intuicja pchała mnie, aby woblerki ciapać lakierami UV.
Czasami ktoś odpisał, że pewien model łowił więcej. To dawało wiarę, że obrałem słuszną drogę.
Aby być pewien zacząłem częściej łowić swoimi woblerami.
Po kilku latach jestem skłonny przychylić się do twierdzenia,
że w pierwszej kolejności sposób pracy/prezentacji przynęty ma kluczowe znaczenie dla jej łowności.
Kolejne dodatki, kolor i zapach, to uzupełnienie całości.
Ryby czasami jak ptaki, potrzebują wziąć coś do dzioba, aby stwierdzić, czy da się zjeść.
Jeżeli w tym momencie nie zdążymy zareagować, to po braniu.
Jak patrzę na przynęty mistrzów, to zastanawiam się, czy też tak muszę?
Może jednak iść swoją drogą?
Przecież w przedstawionym moim rankingu pozostałe osiem woblerów nie reagowało na UV.
Zabawa trwa dalej:)