Woblery TG
#1381 OFFLINE
Posted 21 December 2017 - 08:41
Ja po pierwszych próbach z pędzelkiem i akrylami przekonałem się jakie to trudne i ile trzeba mieć cierpliwości.
- Woblery TG likes this
#1383 OFFLINE
Posted 22 December 2017 - 22:29
hehe, dzięki adamos! Właśnie dopiero co wróciłem po całym dniu latania, a tu taki elegancki materiał.
- mafer likes this
#1385 OFFLINE
Posted 29 December 2017 - 22:53
- Woblery TG likes this
#1386 OFFLINE
Posted 24 January 2018 - 17:24
Plażowicze trociowe, partia nr 1.
Rozmiary dwa:
8 cm 18 g
9 cm 24 g
Materiał- żywica
Kotwice- phoenixy nr 4
Nieregularna praca, odskoki, odjazdy, migotanie. W opadzie lusterko.
IMG_9725.jpg 36.97KB 15 downloads IMG_9714.jpg 49.39KB 15 downloads IMG_9732.jpg 66.58KB 15 downloads
- jersey, woblery z Bielska, norbert-10 and 6 others like this
#1387 OFFLINE
Posted 24 January 2018 - 19:37
Kształt bardzo ciekawy
- Woblery TG likes this
#1388 OFFLINE
Posted 25 January 2018 - 17:24
Dzięki Pride. Na kształt w dużej mierze wpłynęło obciążenie. Ciężko spakować kulki o średnicy 8 i 10 mm, stąd przegrubienia głowy i brzuszka w miejscach ulokowania obciążenia.
- Pride likes this
#1389 OFFLINE
Posted 13 February 2018 - 11:42
Szczupak 15 cm/50 g tonący.
IMG_9933_DxO.jpg 60.53KB 19 downloads IMG_9936_DxO.jpg 74.91KB 19 downloads IMG_9939_DxO.jpg 74.92KB 21 downloads
- nowwwak, andre99, mazur.t and 12 others like this
#1390 OFFLINE
Posted 13 February 2018 - 16:57
Jak chodzą? Odjazdy na boki czy coś innego?
- Woblery TG likes this
#1391 OFFLINE
Posted 13 February 2018 - 17:59
Dzięki Michał. Wolno prowadzone idą wężem, szarpane odpływają do boków. Opad lekko na ogon z kolebaniem.
#1392 OFFLINE
Posted 19 February 2018 - 12:13
Szczupakko z bardziej podkreślonymi ciemnymi plamami. I więcej opalizacji niebieskiej, której oczywiście na zdjęciu nie widać.
IMG_0005.jpg 54.18KB 20 downloads IMG_9994.jpg 46.96KB 20 downloads IMG_0001.jpg 55.1KB 19 downloads
- Piotr Gołąb, woblery z Bielska, maro zebaty and 6 others like this
#1393 OFFLINE
Posted 19 February 2018 - 14:39
Wysłane z mojego EVA-L09 przy użyciu Tapatalka
- Woblery TG likes this
#1394 OFFLINE
Posted 20 February 2018 - 21:39
to jest chyba najlepsze malowanie szczupaka jakie widziałem. Gratuluję umiejętności.
- Woblery TG likes this
#1395 OFFLINE
Posted 14 June 2018 - 20:14
IMG_9550-001.jpg 31.48KB 17 downloads IMG_95971.jpg 35.59KB 17 downloads
- andre99, woblery z Bielska, jaceen and 1 other like this
#1396 OFFLINE
Posted 19 June 2018 - 15:08
Żabowirek. Bezsterowiec, powoli tonący. Korpus 5 cm. Skrzydełko rozmiar bodaj 0. Malowanie robocze na chybcika. Po meczu testy.
IMG_9622-001.jpg 23.36KB 20 downloads IMG_9621.jpg 22.32KB 20 downloads
- woblery z Bielska, peekol, cyprys19 and 2 others like this
#1397 OFFLINE
Posted 16 June 2023 - 22:28
- Adrian Tałocha and Wojtek Krasnopolski like this
#1398 OFFLINE
Posted 16 June 2023 - 22:44
Zająłem 14 miejsce w klasyfikacji generalnej.
Screenshot_2023-06-16-23-35-19-013_com.facebook.katana-edit.jpg 77.04KB 10 downloads IMG_20230616_234013.jpg 83.94KB 10 downloads
- Adrian Tałocha and Voiteh like this
#1399 OFFLINE
Posted 24 July 2023 - 16:32
"Północ", cz.1
W okolicach przesilenia letniego zaczyna mnie nosić. Coś, co dotąd pchało nieznośnie gdzieś, coś, co dotychczas tliło się przyczajone i niesprecyzowane, nagle bez trudu mogę nazwać. To atawistyczny zew, aktywujący się dziwnym trafem w noc Kupały. Dotąd mdły, rozmyty, majaczący niedoprecyzowaniem, nabiera realnych kształtów. Zew ów, jakże teraz namacalny, każe mi zmierzać na północ.
Po wielogodzinnej podróży, najpierw promem, potem 1800 km autem, jestem w raju. Bardzo surowym raju, bo od razu po wyjściu z auta oblepiły nas tysiące komarów, które w swej uporczywości i zajadłości biją nasze polskie komary na głowę. Są mniejsze, nie czynią uroczych umizgów to podlatując, to odskakując od ofiary. One się bezpardonowo wkłuwają od razu! Jeszcze dobrze nie usiądą do stołu, a już ssą. I nie można ich strząsnąć machaniem konsumowaną częścią ciała, nic to nie da. Trzeba krwiopijcę rozpłaszczyć!
Po szoku i przytłoczeniu spowodowanym tymi krwiożerczymi bestiami, opryskawszy się warstwą repelentów oraz wdziawszy na głowy moskitiery, zaczynamy nieśmiało myśleć o tym, po co tu przyjechaliśmy- o łowieniu.
Pogoda, zdawałoby się, na ryby idealna- jest parno, duszno, gorąco. Gdzieś obok przetaczają się burze, w niedalekiej odległości biją pioruny. Czasem pokropi drobny deszcz, ale nie chce lunąć konkretnie. Taka aura sprzyja nadaktywności komarów i meszek. Mam wrażenie, że jeszcze chwila, a zwariuję od tego brzęczenia. Marzę o wiszącej od dawna w powietrzu ulewie, która pochłonie te uporczywe insekty.
Komary i meszki są wszędzie, towarzyszą nam na każdym kroku. Są w jajecznicy, w zupie, herbacie, oczach, nosie, uszach. Czerwona Mugga przynosi chwilową ulgę, ale nie zapobiega wdzieraniu się tych małych cholerstw w oczy, czy nos.
Podczas posiłków chodzimy w kółko, bo w miejscu nie da się spokojnie jeść. Kąpiel w rzece to już mega wyzwanie. Należy prawie w biegu się rozebrać, wskoczyć do wody, a potem równie szybko się ubrać. Sprawy nie ułatwia zazwyczaj bardzo kamienisty brzeg rzeki.
Pierwszy tydzień przeznaczony jest głównie próbom złowienia łososia. A łosoś jest jak nasza troć- weźmie, albo nie weźmie. Woda w rzece idealna, pogoda jak wyżej wspomniałem upalna, komarzasta i meszasta (ładne neologizmy?). Miejscówki czytelne, uciąg akuratny, pachnie kabanem. I nie tylko pachnie, bo widzimy spławiające się łośki. Pierwszy kontakt z dużą rybą notuje Zajec, niestety po uderzeniu, a potem dwóch sekundach ryba spina się. Chwilę potem Zajec zacina kolejnego łososia. Na początku myślał, że to zaczep, ale lokomotywa ożyła i ruszyła w górę rzeki. Szedł dołem jak karp, cały dziesięciominutowy hol odbywał się bez kontaktu wzrokowego z łososiem. Ryba była silna, ale niezbyt żwawa, co budziło pewne wątpliwości. No i faktycznie, łosoś okazał się naprawdę dużym jaziem. Niby fajnie, no ale nie na jazie tu przyjechaliśmy.
Wieczorami, pośród chmar komarów i meszek pojawiały się pojedyncze białe księżniczki- jętki... c.d.n.
- Adrian Tałocha, mario70, jaceen and 3 others like this
#1400 OFFLINE
Posted 26 July 2023 - 15:13
Wieczorami, pośród chmar komarów i meszek pojawiały się pojedyncze białe księżniczki- jętki.
Aż nadszedł ten moment w parny, burzowy i bezwietrzny wieczór. Jętki w ogromnej ilości rozpoczęły swój hipnotyzujący taniec. Nawet komary ustąpiły pola księżniczkom. Drugim owadem, który równie mocno mnie ekscytuje jest świetlik, ale to osobna, z dawnych lat historia, związana z lubuskimi węgorzami.
Kiedy zabieliło się niebo i kiedy już napatrzyłem się na ten spektakl do syta, wiedziałem, co należy zrobić. Nawet nie spojrzałem na łososiówkę zalegającą w krzakach, sięgnąłem po delikatniejszy zestaw- muchówkę. Na końcu uwiązałem białą muchę, dokładnie taką, jakie tańczyły nad głową. I poszedłem powoli brzegiem, szukając spokojniejszej wody. Już z daleka je dostrzegłem, jak majestatycznie przetaczały grzbiety nad powierzchnią wody, zbierając płynące owady. Z początku myślałem, mając w pamięci rybę Zajca, że to grube jazie, ale nie. To były kardynały. Wszedłem do wody i położyłem jętkę przed najbliżej żerującym lipieniem. Zebrał ją jakby w zwolnionym tempie. Jakby czas biegł nielinearnie, jak gdyby był uzależniony od przeżywanych w danej chwili zdarzeń. I naraz eksplozja szaleńczego pędu wyrywa mnie z onirycznego spowolnienia! Przypon tnie wodę, delikatna piątka gnie się po rękojeść. Po kilku minutach udaje mi się podebrać pierwszego pięknego lipienia. Tego magicznego wieczoru, pomimo wielu brań, udaje mi się ich złowić jeszcze cztery.
Ale czas porzucić te lipieniowe didaskalia i powrócić do łososi... c.d.n.
- wujek, mario70, jaceen and 2 others like this
1 user(s) are reading this topic
0 members, 1 guests, 0 anonymous users