Jak Panda tunczyka uchyta艂
tuna tu艅czyk popping no fly just tuna na muche za trudno
Co to by艂 za miesi膮c! 馃槄
Mo偶e nawet i p贸艂tora, ale ten wrzesie艅 by艂 jednym z najbardziej wyzywaj膮cych, trudnych, frustruj膮cych i s艂odko-gorzkich okres贸w w mojej w臋dkarskiej karierze.
Poranne i wieczorne starty, wyp艂ywanie setki godzin. Z powod贸w humanitarnych (ratowanie delifna) odpuszczenie jednych z najlepszych moment贸w, jakie by艂em 艣wiadkiem nad wod膮 (wydawa艂o si臋, 偶e p贸艂 zatoki na raz wybucha pieni膮cymi wod膮 tu艅czykami). Gotuj膮ca si臋 woda, rzucasz, mielisz - zero reakcji. Ryby skoncentrowane na mikronarybku, 7-9 cm. Lokalsi rzucaj膮cy spierdolin膮 z ma艂膮 gum膮 na wielkim haku. W ko艅cu, opracowuj膮c w b艂yskawicznym tempie nowe przyn臋ty, uda艂o si臋. W pewnym sensie.
5 straconych tu艅czyk贸w - ryby spadaj膮ce z haka, urwane przypony, dwa razy lokalne 艂ajzy przep艂yn臋艂y po lince z holowan膮 ryb膮.
No dobra, tyle smutnych skrzypeczek, teraz co艣 z innej beczki.
Startujemy z samego rana, ze wschodz膮cym s艂o艅cem. Tym razem g艂臋biej w zatoce - szukamy ryb, kt贸re wesz艂y za drobnic膮. 艢wit wita nas stadem delfin贸w, nasza dryfuj膮ca 艂贸dka wp艂ywa w, nie wiem, kilkaset delfin贸w? Jaki艣 odpa艂 zupe艂nie. Panda nie wytrzymuje, odk艂ada much臋, bierze mojego popa. Pierwszy rzut na skraju wchodz膮cego stada. Dziki jazgot hamulca, w臋dka wygi臋ta i... w porannej mgle, niczym prom do Maroka, sun膮 przer贸偶ne urwy i uje, nawet chyba "suka bla膰" podkre艣laj膮ca wieczn膮 przyja藕艅 narod贸w s艂owia艅skich, gdzie艣 prze艣lizgn臋艂a si臋 przez wody zatoki na ko艅cu Europy.
"Uwa偶aj, 偶eby nie zapomnie膰 dokr臋ci膰 hamulca po nocy" sugeruj臋 uprzejmie. Przeszywa mnie mordercze spojrzenie i b艂ysk wschodz膮cego s艂o艅ca odbity od rozczarowanej glacy. Dobra, 艣miechy na bok, ka偶dy s膮d go uniewinni jak mnie utopi teraz 馃槃. Z tu艅czyka nic nie wysz艂o. Og贸lnie to ju偶 "pier.... spina, trzeba na much臋, mnie pokara艂o za t膮 zdrad臋, grzech" i haram og贸lnie
No nic, suniemy w zatok臋, troch臋 bli偶ej Gibraltaru. Podnosi si臋 s艂o艅ce, a za nim w艣ciek艂a mg艂a. Ci臋偶ko cokolwiek wypatrze膰, co jest do艣膰 k艂opotliwe, gdy jeste艣 na liniach 偶eglugowych, gdzie p艂ywa wszystko, od prom贸w po tankowce. Odzywaj膮 si臋 syreny statk贸w, dalej, bli偶ej. S艂yszymy pluskanie wody, chwil臋 p贸藕niej dochodzi do niego odg艂os sapi膮cego silnika. Fekin hell, co艣 p艂ynie na nas i zaraz nie daleko.[
Patrzy艂em w z艂e miejsce, nie przed a nad nami pojawia si臋 cie艅 nadbud贸wek, wysoko podniesionego dziobu. Mija nas prom do Maroka w odleg艂o艣ci mniejszej ni偶 100 m. Gdy jeste艣my tak +- w 艣rodkowej cz臋艣ci kad艂uba, dostrze偶ono nas z g贸ry, w艣ciek艂e tr膮bienie, troch臋 jakby post factum. Dobrze, 偶e sun膮 w 艣limaczym tempie, przy normalnej pr臋dko艣ci prom przechodz膮cy tak blisko, by nas zdrowo zczochra艂 na pontoniku-pierdolinku, co ma 4 m...
No dobra, suniemy dalej.
Mija oko艂o godzina trollingowania i kr臋cenia si臋 mi臋dzy zakotwiczonymi statkami, tam nas raczej nic nie rozjedzie. W ko艅cu mg艂a zaczyna si臋 podnosi膰. Znowu s艂yszymy plusk wody, do艣膰 przera偶eni gapimy si臋 na wszystkie strony.
Tuny!
Najpierw je s艂ycha膰, p贸藕niej wida膰. Splashe wody, ca艂e ryby wyskakuj膮, goni膮c ma艂e rybki. Dobrze jest! Kolejne nap艂yni臋cia, stado przemieszcza si臋 do艣膰 nieprzewidywalnie. Wychodz膮 do wierzchu, miel膮 wod臋 przez 30-120 sekund. W tym czasie musisz je dostrzec, odpali膰 maszyn臋, na pe艂nej pr臋dko艣ci dop艂yn膮膰, zwolni膰, wdryfowa膰 mi臋dzy ryby, wy艂膮czy膰 silnik, w臋dka do r臋ki, odczepi膰 przyn臋t臋, rzuci膰... Naprawd臋 jest to bardzo trudne. A cz艂owiek na dziobie z much贸wk膮 blokuj膮cy przednie 180 stopni czyni to praktycznie niemo偶liwym. Przed samymi rybami robi臋 zwykle mocne 90 stopni, ustawiam si臋 na ryby lew膮 burt膮 - Panda rzuca z przodu, prawa strona i linka poza 艂odzi膮, ja popingiem musz臋 rzuci膰 nie urwa膰 mu g艂owy i nie pl膮ta膰 si臋 z fruwaj膮c膮 link膮 muchow膮.
Tak si臋 bujamy, bezproduktywnie, frustracja narasta. Padna choleryk si臋 wkurwia, u mnie chyba hebrajskie geny u艂atwiaj膮 pogodzenie si臋 z rzeczywisto艣ci膮 i z tym, 偶e dzi艣 nie jest ten dzie艅...
Gdy kolejny raz przed dziobem zaczyna pieni膰 si臋 woda, Panda praktycznie wyrywa z uchwytu mojego popa, mucha od艂o偶ona na bok. No oczom nie wierz臋 馃槃. Rzut - nic, drugi rzut - nic, stado ju偶 ga艣nie, ju偶 koniec, trzeci rzut - szarpni臋cie, drugie branie, jeb, siedzi. Tego jak zaci膮艂, to my艣la艂em, 偶e salto w ty艂 zrobi, poprawi艂 mu jeszcze dwa razy, 偶eby tu艅czyk sobie nie my艣la艂...
Gwizd ko艂owrotka, w臋dka wygi臋ta. "W臋dka wy偶ej, teraz ni偶ej, bardziej w prawo" spokojnie instruuj臋 mojego padawana. Padawan nie jest tym zachwycony i ka偶e mi zdupca膰 szpagatami w nieprzystojnych s艂owach. Ta dzisiejsza m艂odzie偶 zupe艂nie g艂ucha i za nic ma s艂owa m膮dro艣ci i do艣wiadczenia ze z艂owienia ca艂ego jednego tu艅czyka 馃槃.
Pytam si臋 jeszcze grzecznie, czy zamierza go holowa膰, czy czekamy a偶 ryba za艣nie i wtedy j膮 wyci膮gamy z wody, ale odpowiedzi膮 na moj膮 szczer膮 trosk臋 jest jakie艣 warczenie, jak Niemcy o reparacje.
Pisz臋 do Pakito, kr臋ci si臋 w okolicy, widzia艂em we mgle jego 艂贸dk臋. Z kilkunastu 艂odzi bli偶ej portu podrywa si臋 jedna, im jest bli偶ej, tym wyra藕niej widz臋 pistacjowy kad艂ub tn膮cy wod臋. Ustawiamy si臋 burta w burt臋, stery przejmuje kuzyn Pakito, a ten r膮czym hopem wskakuje na nasz膮 艂贸dk臋. Jedyne, kt贸re wie, co robi膰, filmuje i wydaje komendy, uspokaja troch臋 sytuacj臋. Mijaj膮 minuty, Pandzie ju偶 po d... smalec cieknie, wida膰 pierwsze zm臋czenie. Dobrze, 偶e jeste艣my na relatywnie p艂ytkiej, oko艂o 50 m wodzie, wi臋c ryba nie ma gdzie ucieka膰. Chwil臋 p贸藕niej przy burcie widzimy pierwszy b艂ysk. Ryba niestety widzi nas, daje dobrego numeru, ale to ju偶 by艂o palenie resztek si艂 stwora. Wreszcie przy burcie wynurza si臋 pysk, bok, ryba owini臋ta plecionk膮. Chwytak (taki gigantyczny, ponad metrowy Boga Grip) idzie na ogon, skutecznie unieruchamia ryb臋. Odpinamy przyn臋ty, wci膮gamy dziada na pok艂ad. Panda bierze go na kolana, szybka sesja foto. Ogarni臋cie ryby, odwini臋cie linki i... chlup do wody. Czego艣 takiego chyba nikt tutaj nie widzia艂, tyle mi臋sa si臋 zmarnowa艂o 馃槃馃槃
[attachment=863107:P9010016s.jpg]
- mario, lukomat, szpiegu i 10 innych os贸b lubi膮 to
Dobre teksty, u艣mia艂em si臋
Ale p艂ywanie we mgle bez radaru uwa偶am za co najmniej nierozs膮dne.