Cała ekipa dotarła szczęśliwie nad jezioro Juttern.
Po drodze drażniły nas strasznie grzyby. Prawdziwki zbieraliśmy z samochodu. Niesamowita ilość prawusów, czerwonych, kozaków i maślaków. Niestety zdecydowana większość to stare grzyby, wielki kapelusze rozmokłe ze starości. Widok jest mimo wszystko niesamowity. W niektórych miejscach po kilkadziesiąt grzybów na kilku metrach kwadratowych.
Na kwaterze zalogowaliśmy się bezproblemowo, chata fajna, łódki ok.
Wypłynęliśmy w pełnym składzie koło piętnastej. Trzy okręty rozeszły się w trzy strony. Ja z Kamilem i Mateuszem pognaliśmy na drugą stronę jeziora, Krzysztof, Jarek i Daniel wystartowali pod wyspy, a Hubert z Łukaszem poszli naszą stroną. Po osiemnastej spotkaliśmy się z Hubertem i Łukaszem. Przykro powiedzieć, ale pełna lipa. Na naszej łodce jedna ryba niegodna fotografii i kilka pstryknięć, u nich dwa stuknięcia i nic więcej. Niestety Jarek i spółka jeszcze nie spłynęli, więc nie wiem jak ich wyniki.
Dam znać o ich sukcesach jutro.