No i wykrakałem. Właście sprawdziłem mojego Zaubera 3000 po 2 wypadach nad rzekę i dostał kosmicznych luzów. Pod koniec łowienia widocznie tego nie zauważyłem, bo myślami byłem już przy ciepłej herbatce. Przy normalnej prędkości kręceniu stuka idealnie miarowo. Potrząśnięty - słychać, że coś lata. Dla pewności porównałem z innymi kołowrotkami, które mam pod ręką:
- ponad 10 letni Cormoran ze składaną roczką - znacznie mniejsze luzy i nic nie lata
- Jaxon VX Machine, około 3-4 lat (ciężki grunt, potem spinning) - żadnych luzów, nic nie lata
Cóż, widocznie "zakatowałem" tego Zaubera. Ah te mordercze obrotówki w rozmiarze 0/1. A może Dorado Alaska 2,5 cm go zamęczył ? Chociaż ... wahadełko 3,3 grama od ABC ?
Patafiany z Dragona jeszcze mi dopisali w protokole reklamacji, że skasowali wszystkie, nawet najmniejsze luzy. Ciekawe jak, skoro po 2 wypadach mam 10x większe niż były. Jutro znów wraca do sklepu - niech kombinują co z tym zrobić. Dobrze, że sezon na większe drapieżniki jeszcze się nie zaczął.
@dud1
Mistralla też mi polecano. Konkretnie Amundsona. Kupiłem w rozmiarze 3000, one strasznie duże są jak na deklarowaną rozmiarówkę, ale czort. Od nowości wada - straszne bicie przenoszone na blank. Już przy gumie 8 cm + główka 5g było to odczuwalne, a przy obrotówce nr 4 drżała cała wędka (wizualnie). Wymieniłem go swoją drogą na wspomnianego Zaubera... To, że kołowrotek kupiony 5 lata temu chodzi do dzisiaj mnie nie dziwi. Kilkuletni Jaxon, którego dostałem od nowości nie smarowanego i zapiaszczonego ratuje mi tyłek od ponad pół roku. Cormoran, poza tym szumiącym łożyskiem oporowym też bez zarzutu. A męczyłem go gumami 10-13 cm, wahadła 20-25g, gdzie ten kręcioł ma realny rozmiar typu 1000.
Jak widać sztuką jest teraz, dzisiaj, kupić kołowrotek, który będzie działał poprawnie.