woblery z Bielska, on 15 Mar 2018 - 22:44, said:
Sprawa jest moim zdaniem bardzo prosta. Naprawdę.
1. Łowienie ryb jest fajne.
2. Wypuszczanie ryb jest fajne.
3. Jedzenie ryb jest fajne.
Jeśli złowisz rybę, co jest fajne, oraz ją zjadasz, co też jest fajne, cykl frajdy się kończy. Jest punkt jeden i trzy. I tyle.
Jeśli natomiast rybę złowiłeś i uwolniłeś, co - jak już ustaliliśmy, jest fajne - dajesz sobie szansę na kolejne złowienie i wypuszczenie. Lub zjedzenie. Jednak zawsze punkt trzeci definitywnie kończy zabawę. Ilekroć wdrażasz punkt drugi, szansa na fan ciągle trwa. Im więcej ludzi zrozumie tą prostą zależność, tym więcej zabawy z wędkowania dla nas wszystkich. To nie ma nic wspólnego z fanatyzmem, z narzucaniem swojego zdania. Najprostsza logika. Większość wędkarzy stosuje na co dzień C&R, wypuszczając ryby nadlimitowe, niemiarowe, złowione w okresie ochronnym. Jeśli wypuszczasz takie ryby, to stosujesz C&R. I zapewne wypuszczając ryby chcesz, by przeżyły. By móc je złowić w przyszłości. Gdy będą większe, silniejsze. Gdy z samego faktu ich złowienia będziesz miał większy powód do dumy. I dokładnie to promujemy. Danie rybie szansę, by stała się godniejszym przeciwnikiem. Chcesz ją zjeść? Ja nie widzę problemu. Jeśli złowiona zgodnie z zasadami, masz prawo. Ale jest to podejście egoistyczne, przerywające krąg zabawy i jako takie nie będziemy promować. Nikt Ci nie będzie (mam nadzieję) narzucał innego podejścia, przymuszał do wypuszczania złowionych ryb. Nie o to w tym chodzi. Raczej o rozsądek, umiar w czerpaniu z dóbr i ambicję, by zaryzykować i podjąć próbę złowienia ich ponownie. Większych, okazalszych.
I taką właśnie postawę promujemy 
W końcu jakaś normalna odpowiedź.
Szacuneczek Kolego.
Wypuszczam ryby nad limitowe, niemiarowe i złowione w okresie ochronnym.
To oczywiste i normalne, ale napisałem już o tym w moim pierwszym poście. Rozsądek i umiar przede wszystkim.
Skoro wypuszczam ryby o których mowa wcześniej, nie przerywam kręgu zabawy.
Narybek rośnie. I ryby zawsze będą.
Ryby to nie ssaki, nie wydaja kilku czy też kilkunastu sztuk potomstwa przez całe życie.
Mnożą się na potęgę. Do tego dochodzą zarybienia.
Podobno kilkadziesiąt lat wcześniej ryb było o wiele więcej niż teraz, a jestem pewien że 99% kończyło na patelni.
Problem musi być gdzieś indziej.
Uwielbiam jeść ryby i nie zamierzam ich kupować, skoro sam mogę sobie złowić.
Ale zauważ proszę tylko jedno:
Ile jadu przed Tobą inni wylali...
Dlaczego? Bo mam inne zdanie na ten temat.
Wkurwia mnie właśnie takie podejście do sprawy.
I to jest właśnie narzucanie "no kill" czy też C&R innym.
I przy tym twierdzą, że nie są ortodoksami.
Jak widać można normalnie odnosić się do drugiej osoby...
A nie pieprzyć o zrzutce przedświątecznej.
Co do fanu, to jest tylko dla człowieka, bo ryby przecież głosu nie mają.
Dostałem ciekawą wiadomość, trafiającą w sam punkt:
"Cześć Patryk,
Ogólnie mój pogląd na wędkarstwo jest baaardzo podobny do Twojego. Jestem na tym Forum od bardzo dawna (właściwie od początku), bo poznałem tu wielu fajnych ludzi i twierdzę, że dużo można się tu nauczyć, ale z moimi poglądami się nie wychylam, bo tu rzeczywiście rządzą ortodoksi...
Pozdrawiam"
Oczywiście nie zdradzę kto ja napisał bo czeka na niego lincz!
Pozdro dla normalnych, bo jak widać tacy też tutaj są.
Amen Panowie z mojej strony.
Użytkownik Patryk22 edytował ten post 16 marzec 2018 - 15:38