Witam.
Panowie bardzo dużo mówią o rozwiązaniach, co trzeba a co nie trzeba. To ważny element dyskusji i w wielu aspektach się zgadzam, ale problemem ogólnym w Polsce, w wielu aspektach życia naszego społeczeństwa (w tym i wędkarstwie), zwłaszcza jeśli chodzi o zakazy i nakazy, jest ich egzekucja.
- drogi. A2 oraz inne autostrady - patroli jak na lekarstwo. Mandaty - śmiesznie niskie i ryzyko już nie takie wielkie (i nie mówcie, że nie bo 500 zł maksymalny za jedno wykroczenie to dla wielu ludzi w Polsce już nie jest kwota, która jest zabójcza). Wystarczy wycieczka do Niemiec, żeby się przekonać jakie są tam możliwości mandatów. Jeżdze średnio 40 tys. rocznie, głównie trasy.
- straż miejska. Tylko holowanie aut (największa kasa). Brak kar za zaśmiecanie, psie kupy (tak tak, popatrzcie na swoje trawniki)
i tu dochodzimy do sedna naszego wspaniałego hobby i braku ryb.
Zgodzę się, że:
- w wielu zbiornikach wymagane by było no kill. Ba, pewno na wielu km rzek i jezior w całej Polsce lub całych okręgach 
- zaostrzenie RAPR lub zmiana (10kg białorybu dziennie... etc.)
- zmiana prawa wodnego. Śmieszy mnie to, jak panowie z PZW wiecznie mówią "takie jest prawo, nie możemy nic", organizacja 600 tys. osób z takim kapitałem ludzkim, ELEKTORATEM bo to słowo działa na polityków, nie ma mogła by doprowadzić do zmian w prawie, na korzystne dla wędkarzy? to taka organizacja jest mega nieskuteczna albo nie spełnia swoich założeń (w nowoczesnym i sprawnie działającym państwie
- itp itd.
- kary niskie i karalność niska.
Ale do sedna. To wszystko pięknie, ale co z tego. Nie ma kto egzekwować. Brak strażników, mandaty niskie (brak przychodów aby zatrudnić ich więcej, karalność w sądach niska, duże przyzwolenie społeczne (e panie, to tylko ryby, nie tyle się łowiło kiedyś).
Każdy nasz pomysł można wsadzić go sobie w pewną część ciała, jeśli nie możemy go zrealizować z prostego i przyziemnego powodu. Nie ma zasobów do jego realizacji. Niby są, ale jak tak się zerknie, to są niewystarczające.
PZW nie chce zmian (bo po co, skoro jest jak jest i kasa się zgadza). Problemem też, jest Państwo bo nie widzi problemu. Nie widzi potencjału drzemiącego w wędkarstwie.
Państwo ma problemy w wielu innych dziedzinach (patrz służba zdrowia) i taka kwestia jak ryby w wodach... kto by się tym przejmował, jeśli kolejka do kardiologa to 2 lata a jaskra do operowania to z 10-15 lat.
Mój osąd nie pije do konkretnej partii. To moje spostrzeżenia na temat nas i naszej otaczającej rzeczywistości. Ktoś w restauracji powiedział, że Państwo istnieje teoretycznie. Trudno mu nie przyznać racji, jak się patrzy na sprawy związane z wędkarstwem.